Inwestorom śledzącym w ostatnich tygodniach kolejne etapy greckiego dramatu w środę po południu Fed zafundował urozmaicenie tematów rozmów i zaprezentował założenia nowej operacji mające pomóc stanąć na nogi gospodarce USA. Bank centralny przeznaczy 400 mld USD na zakup obligacji długoterminowych, co ma zagwarantować m.in. niski koszt kredytów hipotecznych, ale, co po wcześniejszych dwóch programach jest szczególnie warte podkreślenia, nowa inicjatywa nie ma bazować na kreowanych specjalnie w tym celu dolarach, lecz będzie finansowana ze sprzedaży papierów dłużnych o krótszym okresie zapadalności, tzn. do trzech lat.
Inwestorom śledzącym w ostatnich tygodniach kolejne etapy greckiego dramatu w środę po południu Fed zafundował urozmaicenie tematów rozmów i zaprezentował założenia nowej operacji mające pomóc stanąć na nogi gospodarce USA.
Bank centralny przeznaczy 400 mld USD na zakup obligacji długoterminowych, co ma zagwarantować m.in. niski koszt kredytów hipotecznych, ale, co po wcześniejszych dwóch programach jest szczególnie warte podkreślenia, nowa inicjatywa nie ma bazować na kreowanych specjalnie w tym celu dolarach, lecz będzie finansowana ze sprzedaży papierów dłużnych o krótszym okresie zapadalności, tzn. do trzech lat.
Reakcji rynków, mówiąc eufemistycznie, nie można uznać za optymistyczną. Tuż przed zakończeniem czwartowej sesji na europejskich parkietach trudno było znaleźć indeksy spadające o mniej niż 3 proc., a te, do których wszyscy obecnie przykładają szczególną wagę ze względu na napięcie w europejskim systemie bankowym, czyli niemiecki DAX, francuski CAC40 traciły na wartość po ok. 5 proc. Jeszcze gorzej przedstawiała się sytuacja na warszawskim parkiecie, gdzie WIG20, za sprawą przeceny akcji KGHM aż o 12 proc., poruszał się o ok. 7 proc. poniżej poziomu zamknięcia z poprzedniej sesji.
W największym uproszczeniu był to efekt umocnienia dolar po wystąpieniu Bena Bernanke, co przyczyniło się do odwrotu inwestorów od surowców, ale nie można pominąć również sygnałów hamowania gospodarek strefy euro i Chin (wskaźniki PMI poniżej 50 pkt.). Zachowanie kursu polskiej spółki wydobywczej najlepiej tłumaczy przecena metali (miedź taniała w czwartek o ok. 7 proc., srebro o 9 proc.), która zbiegła się odwrotem inwestorów od złotego (dolar po południu kosztował 3,34 PLN, euro powyżej 4,50 PLN). Za granicą, wbrew pozorom, inwestorzy zwrócili się nie tylko w kierunku amerykańskiej waluty, ale szukali bezpieczeństwa również na swoich lokalnych rynkach, ponieważ spadały rentowności długoterminowych obligacji w USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech, Australii.
Łukasz Wróbel