Większość światowych rynków dyskontuje od wczoraj informację o przeprowadzeniu referendum w Grecji na temat przyjęcia pakietu oszczędnościowego. Ze względu na wczorajsze święto, inwestorzy z nie mieli jeszcze możliwości zareagować na te wydarzenia, w środę naszym parkietem najprawdopodobniej będą rządziły niedźwiedzie.
Większość światowych rynków dyskontuje od wczoraj informację o przeprowadzeniu referendum w Grecji na temat przyjęcia pakietu oszczędnościowego. Ze względu na wczorajsze święto, inwestorzy z nie mieli jeszcze możliwości zareagować na te wydarzenia, w środę naszym parkietem najprawdopodobniej będą rządziły niedźwiedzie.
W poniedziałek premier Grecji Jeorjos Papandreu zapowiedział przeprowadzenie referendum w sprawie pakietu antykryzysowego, który kraje strefy euro przyjęły w zeszłym tygodniu. W myśl zeszłotygodniowych ustaleń Grecja ma otrzymać ponad 100 mld euro oraz zredukowano by jej dług o kolejne 100 mld euro. W zamian za to Grecy muszą przyjąć daleko idący program oszczędności, który zakłada obniżenie emerytur i płac w sektorze publicznym oraz podwyżki podatków. Większość Greków odrzuca plany reform, zatem nerwowa reakcja rynków na zapowiedzi o referendum nie powinna dziwić.
Wczorajsza sesja na światowych giełdach zakończyła się sporą przeceną. Giełda w Grecji spadła o 6,9 proc., giełda we Francji o 5,38 proc., niemiecki DAX spadł o 5 proc., S&P 500 o 2,79 proc. Niestety nie znamy terminu przeprowadzenia referendum. Wiadomo, że byłby to pierwszy taki plebiscyt w Grecji od 1974 roku, kiedy decydowano o zniesieniu monarchii. Premier Papandreu chciałby również, aby w piątek parlament głosował nad wotum zaufania dla jego rządu. Grecki rząd traci poparcie i w dość ryzykowny sposób poszukuje akceptacji dla swoich decyzji. W związku z powyższym, jeszcze dziś w Cannes, tuż przed rozpoczęciem szczytu G20, odbędą się nadzwyczajne konsultacje z europejskimi instytucjami i Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Tematem konsultacji ma być oczywiście referendum oraz jak najszybsze wdrożenie planu pomocowego.
Groźba kolejnych zawirowań w Grecji zdecydowanie zawładnęła umysłami inwestorów, jednak nie były to jedyne kiepskie informacje, które napłynęły wczoraj na rynki. W nocy z poniedziałku na wtorek poznaliśmy odczyt chińskiego wskaźnika PMI w przemyśle. W październiku spadł do 50,4 pkt z 51,2 pkt miesiąc wcześniej. Indeks PMI w przemyśle w Wielkiej Brytanii spadł do poziomu 47,4 pkt z 50,8 pkt we wrześniu. W USA wskaźnik aktywności w przemyśle w październiku (ISM) spadł do 50,8 pkt z 51,6 pkt we wrześniu. Dziś poznamy odczyty wskaźnika PMI w Europie. Raczej nie należy zakładać jego wzrostu, prognozy oscylują poniżej 50 pkt, co oznacza pogorszenie warunków prowadzenia działalności gospodarczej.
Z powodu wczorajszego święta wiele nas ominęło. Niestety wszystkie złe informacje powinniśmy uwzględnić już na starcie dzisiejszych notowań. Reszta dnia nie zapowiada się zmiany nastrojów. Na rynki znów powróciły emocje i strach. Niepokoją wypowiedzi ekonomistów, którzy wieszczą powtórkę z upadku Lehman Brothers, jeśli Grecja w referendum nie poprze pakietu pomocowego oraz strach, że do samego plebiscytu rynki będą w odwrocie. Kolejnym niepokojącym elementem jest sama fala spadków, która przetoczyła się chociażby przez USA po ogłoszeniu informacji o referendum w jednym z mniejszych europejskich krajów. Skala działania systemu naczyń połączonych może spędzać sen z powiek inwestorom w dowolnej części globu. Tym bardziej, że już wczoraj dowiedzieliśmy się, że firma MF Global Finance Ltd., czyli spółka do której należy firma maklerska kierowana przez byłego prezesa banku Goldman Sachs, musiała złożyć wniosek o upadłość z powodu posiadania znaczących inwestycji w europejskie papiery dłużne. Niewątpliwie każdy inwestor zadaje sobie obecnie pytanie, jak wielka będzie skala przeceny, jeśli Grecy powiedzą nie zaciskaniu pasa?
Eliza Dąbrowska