Mimo porannego wzrostu inwestorzy w Europie tydzień kończą w nie najlepszych nastrojach. WIG20 na zamknięciu znalazł się na najniższym poziomie od 25 marca przebijając dołek z maja. Nie można jednak mówić z pełnym przekonaniem o przełamaniu wsparcia (dołek z maja pełni taką rolę), ponieważ w cenach intra-day dołek nie został złamany. W dodatku dzisiejszy spadek był niewielkich rozmiarów i towarzyszyły mu ograniczone – ze względu na długi weekend – obroty. Zatem choć
Mimo porannego wzrostu inwestorzy w Europie tydzień kończą w nie najlepszych nastrojach. WIG20 na zamknięciu znalazł się na najniższym poziomie od 25 marca przebijając dołek z maja.
Nie można jednak mówić z pełnym przekonaniem o przełamaniu wsparcia (dołek z maja pełni taką rolę), ponieważ w cenach intra-day dołek nie został złamany. W dodatku dzisiejszy spadek był niewielkich rozmiarów i towarzyszyły mu ograniczone – ze względu na długi weekend – obroty. Zatem choć formalnie WIG20 znalazł się na najniższym poziomie od trzech miesięcy, to praktycznie będzie jeszcze toczyć walkę o obronę majowego dołka.
Nie tylko u nas kupujący wyraźnie stracili zapał w drugiej części dnia, mimo że ich siły zasilane były niezłymi danymi makro. Niemiecki indeks Ifo wzrósł do 114,5 pkt a obawiano się spadku do 113,4 pkt, a zamówienia na dobra trwałe w USA wzrosły o 1,9 proc. w maju, zaś dane kwietniowe zrewidowano w górę, co być może jest pierwszą jaskółką ożywienia w drugiej połowie roku, tak często typowanego przez amerykańskich ekonomistów i urzędników. Dziś jednak dane rynkom nie pomogły.
Na pierwszym planie nadal pozostaje sprawa Grecji, która może liczyć na pomoc, ale po uchwaleniu własnego programu oszczędnościowego. Na dobrą sprawę brak nadal konkretnych ustaleń, poza tym, że pomoc będzie finansowana raczej na drodze bilateralnych ustaleń (co oznacza, że pomocy udzielą kraje strefy euro i być może dodatkowo państwa azjatyckie). Rynki nadal odbierają ratunek dla Grecji jako sprawę mocno niepewną.
Drugim czynnikiem było zachowanie rynków surowcowych. Ropa co prawda rano powstrzymała spadek, ale po południu znów tanieje po tym jak Międzynarodowa Agencja Energii zgłosiła gotowość do uwolnienia dalszych rezerw paliw i wprowadzenia ich na rynek, aby walczyć z wysokimi cenami ropy. Poza ropą, której cena spadła o 1,5 proc. do 90,9 USD za baryłkę, przeceniano także metale (za wyjątkiem miedzi), przecenie oparły się także zboża. O ile ruch MAE wymierzony jest najwyraźniej w inwestorów nastawionych spekulacyjnie do rynku, to spadek notowań metali (złota, srebra i platyny) wskazywałby na szerszy problem. Być może są nim perspektywy zakończenia drugiej rundy ilościowego luzowania polityki pieniężnej w USA.
Po dwóch godzinach handlu na Wall Street S&P tracił 0,8 proc. i był na najlepszej drodze do tego by zanotować trzeci spadek z kolei, zaś europejskie indeksy ocaliły resztki porannych wzrostów.
Przecena włoskich banków postraszonych obniżeniem ratingu przez długi czas nie wpływała na Pekao, ale pod koniec dnia podaż przeważyła i ostatecznie akcje banku kontrolowanego przez Unicredit potaniały o 2,4 proc. Jeszcze mocniej ucierpiała Telekomunikacja (w dół o 3,5 proc.) trapiona karami i zapowiedziami kolejnych procesów odszkodowawczych. Indeks wspierała KGHM zyskując 1,4 proc.
Emil Szweda