Po wczorajszych ekscesach amerykańskich rynków dzisiejszy poranek w Europie wypadł bardzo spokojnie. Wyglądało to trochę tak jakby parkiety na starym kontynencie nie bardzo wierzyły w możliwość utrzymania środowej zwyżki w USA i zawczasu przygotowywały się na ewentualną korektę. WIG20 w tej atmosferze czuł się o tyle pewnie, że przebity wczoraj poziom 2440 pkt. dawał mu silne wsparcie, które byki wykorzystały w dziennej rozgrywce do uzyskania kilku punktów. Da czasu publikacji danych
Po wczorajszych ekscesach amerykańskich rynków dzisiejszy poranek w Europie wypadł bardzo spokojnie. Wyglądało to trochę tak jakby parkiety na starym kontynencie nie bardzo wierzyły w możliwość utrzymania środowej zwyżki w USA i zawczasu przygotowywały się na ewentualną korektę. WIG20 w tej atmosferze czuł się o tyle pewnie, że przebity wczoraj poziom 2440 pkt. dawał mu silne wsparcie, które byki wykorzystały w dziennej rozgrywce do uzyskania kilku punktów. Da czasu publikacji danych ten plan kontrowanego wyciągania indeksu sprawdzał się całkiem dobrze.
Sukcesywnie publikowane dane makro nie pomagały dziś graczom w określeniu kierunku. Finalne odczyty europejskiego PKB czy inflacji, były na tyle blisko prognoz i wstępnych danych, że nie wpłynęły na sytuację rynkową. Następnie głos zabrał Europejski Bank centralny, który pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie 1 proc., ale w konferencji po posiedzeniu Prezes EBC uspokoił inwestorów informacją, że program nieograniczonych pożyczek dla banków będzie utrzymany co najmniej do 2011 roku. Jest to o tyle istotne, że nie trzeba obawiać się kolejnej dużej transzy zwrotu pożyczonego kapitału z banków, która stwarzałaby zagrożenie kolejnego zamrożenia rynku pożyczek międzybankowych, a w konsekwencji wzrostu niepewności i ryzyka bankructwa. Do tego w obecnym stanie nikt nie chce dopuścić. Tym stwierdzeniem Jean Claude-Trichet wszedł nieco w buty Bena Bernanke, który również obstaje przy dostarczaniu rynkowi nieograniczonej gotówki.
Po Europie przyszła kolej na informacje ze Stanów, gdzie tygodniowa liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych była zgodna z prognozami, ale i tak bardzo słaba, bo pojawiło się aż 472 tysiące nowych osób bez pracy. Kolejne dwa raporty o kosztach i wydajności pracy rozważane razem były dla rynku neutralne, bo wzrost kosztów był mniejszy niż oczekiwano, ale poza kosztami spadła także wydajność i to o 1,8 proc. W samej końcówce podane zostały jeszcze dane o zamówieniach w USA. W części przemysłowej nie wyglądały one najlepiej, bo zamówienia wzrosły tam zaledwie o 0,1 proc., ale już zamówienia na dobra trwałego użytku powiększyły się o 0,4 proc. Wszystko byłoby dobrze, ale te same zamówienia tylko że już bez środków transportu wyraźnie się skurczyły, bo aż o 3,7 proc. Innymi słowy bez uwzględnienia samolotów i samochodów były wyraźnie pod kreską, a to sygnalizuje problemy przemysłu w przyszłości.
Rynek sam do końca nie wiedział co zrobić z tymi wszystkimi informacji podawanymi na bieżąco i w konsekwencji oglądaliśmy szarpany handel w jedną lub drugą stronę. Udało się zakończyć wzrostami, ale bardziej była to sesja na wyczekiwanie jutrzejszych danych z amerykańskiego rynku pracy. Na razie na korzyść byków działa powrót WIG20 ponad wsparcie 2440 pkt., ale dopiero przełamanie 2500 pkt. będzie sygnałem powrotu znaczącego optymizmu na parkiet.
Paweł Cymcyk
,21,5218,1283468042