Wypracowanie porozumienie między politykami w greckim parlamencie ws. planowanych oszczędności zwiększyło szansę na otrzymanie pomocy finansowej z unijnej kasy. Niemniej do wypicia szampana jeszcze długa droga, dlatego spokój szybko nie zagości na rynku. Głosowanie w parlamencie Grecji jest kluczowym krokiem naprzód w kierunku przyjęcia drugiego programu pomocy wartego 130 mld euro, jednak ostateczna decyzja nie jest przesądzona.
Wypracowanie porozumienie między politykami w greckim parlamencie ws. planowanych oszczędności zwiększyło szansę na otrzymanie pomocy finansowej z unijnej kasy. Niemniej do wypicia szampana jeszcze długa droga, dlatego spokój szybko nie zagości na rynku.
Głosowanie w parlamencie Grecji jest kluczowym krokiem naprzód w kierunku przyjęcia drugiego programu pomocy wartego 130 mld euro, jednak ostateczna decyzja nie jest przesądzona. Trzeba zaznaczyć, że został spełniony dopiero jeden z trzech warunków postawionych w poprzednim tygodniu przez Komisję Europejską. Pozostałe dwa to określenie przez Ateny skąd ma pochodzić 325 mln EUR brakujących oszczędności oraz zobowiązanie greckich polityków do realizacji reform. Obecnie rynek będzie śledził i weryfikował przecieki oraz plotki odnośnie wyników nadchodzącego spotkania Eurogrupy(środa). Co więcej w najbliższych dniach powinny zostać wznowione negocjacje z prywatnymi wierzycielami w sprawie restrukturyzacji greckiego zadłużenia. Czasu na wypracowanie porozumienia zarówno w sprawie umorzenia części długu jak i przyznania drugiego pakietu pomocowego jest coraz mniej. Bowiem 20 marca przypada termin zapadalności 14,4 mld EUR greckiego długu, a bez redukcji części zadłużenia lub wsparcia ze strony instytucji międzynarodowych Grecja zostanie zmuszona do ogłoszenia niewypłacalności (przedstawiciele UE twierdzą, że ze względu na procedury prawne decyzje muszą zostać podjęte najpóźniej do 15 lutego).
Czynnik grecki powinien być teraz głównym determinantem zachowania inwestorów. Rynek będzie grał „pod szczyt”, który będzie finałem politycznej karuzeli. Z technicznego punktu widzenia kurs pary EUR/USD oscyluje w trendzie bocznym. Najważniejszym dla mnie wsparciem jest poziom 1,3160. Jeśli byki obronią ten poziom to można oczekiwać testu psychologicznego oporu 1,33. W przeciwnym wypadku, należy liczyć się z wydłużeniem korekty do 1,3040.
Podobnego scenariuszu spodziewam się w przypadku pary GBP/USD. Na tym rynku również realizuje się wariant boczny. Ponieważ znajdujemy się blisko dolnej bariery – 1,5720, można spodziewać się powrotu notowań do ubiegłotygodniowych maksimów, czyli na 1,5920. Jeśli jednak ten wariant nie będzie miał pokrycia w rzeczywistości i zejdziemy pod 1,5720, to możemy spodziewać się spadku kursu do 1,5620.
Nowy trend wzrostowy kreuje się na rynku USD/CHF. Byki coraz śmielej myślą o wyższych poziomach. Póki, co ich strategia wygrywa, dlatego można przypuszczać, że ich apetyt na ryzyko jeszcze wzrośnie. Bieżącym celem strony popytowej jest poziom 0,92, następnie 0,93.
Mimo poniedziałkowego spadku tempa wzrostu kursu pary USD/JPY, liczę, że trend nie uległ jeszcze zakończeniu. Teoretycznie droga w rejon 78,20 została otwarta, dlatego jest jeszcze duże pole do popisu. Ważne wsparcie zlokalizowane jest w rejonie 77,10-77,40.
Tymczasem siły zaczyna odzyskiwać polski złoty. Notowania pary USD/PLN oraz EUR/PLN wyraźnie wskazują, że takie kroki zostały już wykonane. Wprawdzie niewielkie odreagowanie nie zmieniło jeszcze ostatecznie trendu spadkowego na obu rynkach, ale istnieją przesłanki sugerujące pewną zmianę. Aby tendencja umocnienia złotego mogła ulec rozwinięciu musi być spełniony jeden warunek. Wsparcie dla USD/PLN w rejonie 3,12 oraz 4,15 dla EUR/PLN nie może zostać przełamane. Jeśli ten czynnik zostanie spełniony można oczekiwać wzrostu notowań.
Krzysztof Wańczyk