Dopiero dziś tydzień zaczyna się na poważnie (wczoraj było święto w USA) i jak na razie z korzyścią dla dolara. Przy braku innego tematu poza pomrukiwaniem o wojnach handlowych apetyt na ryzyko nie może się rozkręcić, a za to widoczna jest presja na aktywach rynków wschodzących. Dziś rynki mają do przeanalizowania decyzję RBA, a także szeroką gamę wydarzeń z Wielkiej Brytanii.
Bank Rezerwy Australii (RBA) zgodnie z oczekiwaniami utrzymał stopę kasową na 1,50 proc., ale to nie przeszkodziło w pozytywnej reakcji AUD. Najważniejszym elementem posiedzenia był komunikat, gdzie zmian względem poprzedniego miesiąca było niewiele. Jeśli już jakieś miały miejsce, to były pozytywne w odniesieniu do niskiej stopy bezrobocia, lekkiego przyspieszenia dynamiki płac oraz podkreślania solidnego wzrostu gospodarczego. Bank zaznaczył też, że w ciągu ostatniego miesiąca aussie osłabił się do dolara, co może być oceniane jako pozytywne zjawisko, choć historycznie przełożenie na inflację z tego tytułu nie jest znaczące. Czego zabrakło, a na co część rynku liczyła, to odniesienia się do zeszłotygodniowej decyzji jednego z czołowych banków komercyjnych o podwyższeniu oprocentowania kredytów hipotecznych.
Wyższe stawki rynkowe oznaczają mniejszą presję na bank centralny w zacieśnianiu polityki pieniężnej, ale też mówi trochę o ryzykach, jakich obawia się sektor bankowy (wzrost zadłużenia gospodarstw domowych vs spadające ceny nieruchomości). Na razie jednak RBA woli widzieć szklankę do połowy pełną i skupić na pozytywnych aspektach gospodarki, co jednak nie oznacza, że w przyszłości nie dostrzeże problemów. Jakkolwiek dzisiejszy podskok AUD/USD był podyktowany zamykaniem krótkich pozycji spekulacyjnych przez rozczarowanych inwestorów, perspektywy średnioterminowe pozostają słabe. Problemy rynku nieruchomości i wciąż słaba presja płacowa (i inflacja) będą wiązać ręce bankowi centralnemu. Dodatkowo otoczenie polityczne jest niesprzyjające po tym, jak były (wyrzucony) premier Turnbull złożył mandat, przez co partia rządząca straciła większość w parlamencie. Pozostaje pesymistycznie nastawiony do AUD.
Wtorek w Europie zaczyna się od ostrego umocnienia USD, co wygląda na pewną formę odrabiania strat sprzed tygodnia. EUR/USD wydaje się głównym motorem zmian po tym, jak nieudana próba wyjścia ponad 1,17 pozostawiła niesmak, a inwestorzy znowu mogą czuć się oszukiwani z pozycją po złej stronie rynku. Ponadto brak motywu przewodniego skutkuje zaczepieniu się tego, co jest znane – wojny handlowe i napięcia na rynkach wschodzących. To blokuje rozkręcanie apetytu na ryzyko, za to pcha kapitał w stronę USD. Wyższe poziomy USD/JPY przemawiają za tym, że bardziej jest to ruch z dolara niż klasyczny risk-off.
Prasa wokół GBP ponownie jest nieprzychylna. Choć jeszcze w ubiegłym tygodniu od strony unijnego negocjatora Barniera płynęły ciepłe słowa zwiększające szanse na łagodną formę Brexitu, po weekendzie z brytyjskiej prasy przebija się krytyka strategii premier May. Dziś po wakacyjnej przerwie do prac wraca parlament brytyjski, więc można liczyć na więcej komentarzy krytyki ze strony twardych Brexitowców. Po południu przed Komisją Skarbu przemawiać będzie prezes Banku Anglii Carney w asyście Haldane’a i Tenreyro, a jednym z tematów może być przyszłość prezesa Carneya (chce skrócić swoją kadencję do czerwca 2019 r.). Stabilność składu decydentów w banku centralnym jest kluczowa w dobie brexitowych zawirowań, ale rynek zdaje się nie widzieć potencjału do pozytywnych niespodzianek dla funta i wycofuje zeszłotygodniowy optymizm. Jakkolwiek dalej oczekuję porozumienia na linii Londyn-Bruksela (choć pewnie na ostatnią chwilę), na ten moment moje przekonania są bezwartościowe.
Autor:Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.