W amerykańskiej gospodarce panują sprzyjające warunki do podwyżek stóp procentowych. Fed zwleka z nimi, by maksymalnie utrwalić pozytywne tendencje po niszczącej recesji z końca ubiegłej dekady. Rozpocznie normalizację polityki monetarnej w tym roku. Dziś powinniśmy dowiedzieć się więcej na temat początku tego cyklu.
Dobę przed ogłoszeniem decyzji i komunikatu amerykańskiej Rezerwy Federalnej na rynkach działo się niewiele. Złoty nie zmienił wartości w relacji do euro i franka, lekko się osłabił do dolara i funta. Na eurodolarze sesja nieznacznie pod dyktando sprzedających wspólną walutę. Na obligacjach rozwiniętych państw lekkie spadki cen, w Polsce stabilizacja. Giełdy odrobiły część strat z początku tygodnia. Dane z USA bez większych zaskoczeń. Spadek indeksu nastrojów konsumentów Conference Board do najniższego poziomu od września 2014 r. traktujemy jako jednorazowe zjawisko. Oczekujemy pozytywnej rewizji przy okazji publikacji danych za sierpień i odbicia indeksu w kolejnych miesiącach. Do końca roku będzie się utrzymywał w rejonie 8-letnich szczytów.
Ogółem doniesienia z USA wskazują na stabilizowanie się aktywności na wysokim poziomie i dobre perspektywy na najbliższe kilka kwartałów. Wyniki spółek z giełdy w Nowym Jorku w większości osiągają zakładane rezultaty lub pozytywnie zaskakują. Fed ma więc warunki sprzyjające rozpoczęciu procesu normalizacji polityki pieniężnej. Czekanie podyktowane jest wyłącznie chęcią utrwalenia pozytywnych tendencji po niszczącej recesji z II poł. ubiegłej dekady. Modele stóp procentowych przygotowywane przez analityków banku centralnego wskazywały, że optymalnym momentem na pierwsze podwyżki stóp był przełom 2014 i 2015 r. Tymczasem teraz niepewny jest nawet wrześniowy termin zacieśnienia. Opinie co do tego, czy Fed zacznie podnosić stopy za 2 czy dopiero za 5 miesięcy są podzielone. Z punktu widzenia koniunktury nie ma to znaczenia. Z punktu widzenia rynków wpływ może być co najwyżej krótkoterminowy (wcześniejsze wejście dolara w następną falę aprecjacji). Ważniejsza jest, co podkreśla prezes J. Yellen, ścieżka przyszłych zmian w polityce pieniężnej. A ta pokazuje łagodne podwyżki oprocentowania w tempie nie szybszym niż 1 pkt. proc. rocznie. Na koniec przyszłego roku stop funduszy federalnych znajdzie się najpewniej w okolicach 1,5 proc., a na koniec 2017 r. nie wyżej niż 2,25-2,5 proc. – wciąż bardzo nisko jak na historyczne standardy. Dziś wieczorem z pewnością wyjaśni się więcej w kwestii momentu pierwszego zacieśnienia. Kolejna przesłanka to przyszłotygodniowe doniesienia z rynku pracy.
Rewelacje z Grecji o tym, że były minister finansów J. Varufakis nakazał dokonać włamania do systemu komputerowe urzędu skarbowego (pod kontrolą troiki) w celu zebrania danych o kontach podatników, które miałyby posłużyć do kontynuowania płatności w sytuacji odłączenia pomocy Europejskiego Banku Centralnego i wprowadzenia równoległej waluty, należy traktować z przymrużeniem oka. Nie będą one miały wpływu na notowania. Dziś grupy robocze wysokiego szczebla ze strony kredytodawców udają się do Aten w celu ustalenia szczegółów trzeciego programu pomocy dla Grecji. Do 10 sierpnia planowane jest zakończenie rozmów, by przed płatnością kolejnych transz pieniędzy do Europejskiego Banku Centralnego udało się zatwierdzić pomoc w parlamentach niektórych krajów strefy euro. Poważniejszych problemów w negocjacjach nad trzecim pakietem nie oczekujemy.
Autor:Damian Rosiński