Grecja i kredytodawcy wkraczają w kolejną fazę negocjacji i poza upływającym czasem jedyną istotną zmianą zdaje się być rezygnacja Varoufakisa ze stanowiska ministra finansów. Póki wszystkie opcje leżą na stole, rynek nie wykazuje przekonania, by ruszyć mocniej w którymkolwiek kierunku. Ale im dłuższy impas w negocjacjach, tym bliżej grexitu, co będzie stopniowo osłabiać EUR.
W poniedziałek Europejski Bank Centralny zgodnie z oczekiwaniami utrzymał na dotychczasowym poziomie Ratunkową Linię Płynnościową (ELA) dla greckich banków, jednocześnie odmawiając rozszerzenia puli o 3 mld EUR. Pewnym zaskoczeniem była informacja o dostosowaniu dyskonta na instrumentach służących jako zabezpieczenie pod udzielane pożyczki. Tzw. haircut ma wynieść ok. 10 proc., ale źródła związane z greckimi bankami mówią, że greckie instytucje będą w stanie spełnić nowe warunki. Jednocześnie kontrole przepływu kapitału i ograniczenie funkcjonowania banków w Grecji zostały wydłużone do środy.
Komentarze po wczorajszym spotkaniu Merkel/Hollande wskazują, że strony w dalszym ciągu dążą do porozumienia, choć Merkel zastrzega, że Grecja musi przedstawić nowa propozycję do końca tygodnia. Liderzy greckich partii podpisali wspólny draft porozumienia, który przewiduje redukcję zadłużenia, choć niewiadomo, na ile będzie to twarde stanowisko. Przed dzisiejszym spotkaniem Eurogrupy (13:00) poprzedzającym szczyt liderów państw strefy euro (18:00) nie można wykluczyć żadnego ze scenariuszy przyszłych losów Grecji, od szybkiego porozumienia po grexit. Inwestorzy mają tego świadomość, co wpływa na spadek aktywności na rynku walutowym. To z jednej strony będzie zwiększać amplitudę ruchów w reakcji na informacje dotyczące postępu rozmów, jednakże inwestorzy nadal nieufnie będą podchodzić do deklaracji niepodpartych twardymi dokumentami, co przemawia za krótkookresowym utrzymywanie pozycji i szybką realizacją zysków po wyskoku. W przypadku braku szybkim rozstrzygnięć impas będzie przemawiał za osłabieniem EUR i innych aktywów ryzykownych (waluty surowcowe, emerging markets) z korzyścią dla „bezpiecznych przystani”, takich jak JPY, ale i GBP.
Bank Rezerwy Australii zgodnie z oczekiwaniami utrzymał główną stopę procentową na poziomie 2 proc., a komunikat po posiedzeniu niewiele się różnił od tego sprzed miesiąca. Bank utrzymał gołębie nastawienie, wyrażając obawy o stan gospodarki i negatywny wpływ spadających cen surowców i spowolniania w Chinach oraz Grecji. Komunikat nie był zaskoczeniem, ale AUD nieco zyskał po decyzji na rozczarowaniu tej części rynku która liczyła na więcej i wczoraj sprzedawała walutę. Choć decyzja RBA nie stanowi impulsu dla handlu, czynniki ryzyka w dalszym ciągu przemawiają na niekorzyść AUD. Obawy o gospodarkę i otoczenie nie są bezpodstawne, a rynek zdaje się dość konserwatywnie wyceniać skłonność RBA do dalszych obniżek – prawdopodobieństwo cięcia o 25 pb przekracza 50 proc. dopiero w przypadku posiedzenia w maju 2016 r.
Kalendarium publikacji nie oferuje dziś wiele. O 10:30 otrzymamy dane o produkcji przemysłowej z Wielkiej Brytanii. W kwietniu dynamika była silniejsza od prognoz (+0,4 proc. m/m) na wyższej aktywności przemysłu wydobywczego. W maju rynek liczy na korektę i zakłada spadek o 0,2 proc. Po południu (14:30) poznamy bilans handlu zagranicznego USA za maj, gdzie oczekuje się rozszerzenia deficytu do 42,7 mld USD z 40,9 mld USD.
Autor:Konrad Białas