Na rynkach akcji i surowców utrzymują się dobre nastroje. Waluty emerging markets nie podzielają tej euforii. Złoty utrzymuje stabilną wartość poniżej potencjału. EUR/PLN pozostanie w konsolidacji 4,36-4,45 co najmniej do końca tygodnia. Jutro obniżka stóp w Wielkiej Brytanii. A jaką formę przyjmie pakiet stymulacji z Japonii? Pieniądze z helikoptera?
Wczorajsza sesja ponownie przyniosła silne wzrost cen akcji na giełdach w oczekiwaniu na obniżkę stóp procentowych Banku Anglii (BoE), nowy pakiet stymulacji gospodarki Japonii, sygnały poprawy kondycji włoskich banków oraz podtrzymanie łagodnego nastawienia w polityce pieniężnej USA. Amerykańskie indeksy solidnie poprawiły poniedziałkowe rekordy, a główne europejskie zbliżyły do wartość sprzed załamania wywołanego Brexitem. Waluty emerging markets tym razem umacniały się umiarkowanie, jak na euforyczny wręcz sentyment globalny. Złoty pozostał w środku stawki koszyka walut EM. Zyskał do euro, dolara i franka, stracił do zyskującego na świecie funta. Silnie rosły także ceny surowców. Spadały, złota.
Decyzja BoE zapadnie jutro. Rynki oczekują obniżki stóp procentowych o 25 pkt bazowych do 0,25 proc. Taki scenariusz został już zdyskontowany przez rynek. Funt od 2 dni dynamicznie odrabia straty. Samo ogłoszenie decyzji nie będzie już raczej miało wpływu na notowania „kabla”. Chyba że BoE zdecyduje się wprowadzić nadzwyczajne środki zapobiegania negatywnym skutkom Brexitu, co jest raczej mało prawdopodobne.
Powszechnie oczekuje się także nowego pakietu stymulacji gospodarki i inflacji w Japonii. Odwiedziny B. Bernanke w Kraju Kwitnącej Wiśni odbierane jest jako konsultacje przed wprowadzeniem kolejnych, nowatorskich rozwiązań w polityce pieniężnej i fiskalnej. Mówi się wręcz o pieniądzach z helikoptera (ludowe QE), czyli akcji ulg podatkowych dla gospodarstw domowych finansowanych przez bank centralny. Posunięcie się władz w Tokio do tej formy wspierania koniunktury byłoby aktem desperacji, ale kroku takiego absolutnie nie można wykluczyć. Jen traci na wartości kolejną sesję z rzędu, zatem coś musi być na rzeczy.
Dobre informacje napłynęły wczoraj także z Włoch. Największy bank z Półwyspu Apenińskiego, UniCredit, chcąc zwiększyć kapitały dokonał udanej sprzedaży 10 proc. akcji FinecoBank, za które uzyskał 328 mln EUR. Ogłosił także chęć sprzedaży takiego samego pakietu, działającego na terenie Polski, Banku Pekao S.A. Akcje włoskiego giganta, które wcześniej spadły do najniższego poziomu od 25 lat, podskoczyły wczoraj o 11,5 proc. Choć upłynnianie aktywów jest niejako potwierdzeniem napiętej sytuacji kapitałowej banku, fakt, że sprzedawane są jedynie małe pakiety spółek-córek, sugeruje, że nie powinien mieć problemów z opanowaniem sytuacji. To świetna informacja dla inwestorów, ponieważ stan włoskiego sektora bankowego budził w ostatnich tygodniach ogromny niepokój rynków. Nowe unijne regulacje nakazują spłatę prywatnych obligatariuszy, zanim dojdzie do pomocy danemu podmiotowi, który popadł w kłopoty finansowe, ze strony państwa. Problem polega na tym, że drobni gracze posiadają papiery banków warte ok. 200 mld EUR, a na taką pomoc nie stać w obecnych warunkach żadnego kraju. Sytuację próbował wcześniej uspokajać Międzynarodowy Fundusz Walutowy, którego przedstawiciel z misją do Włoch, R. Goyal, stwierdził, że w ramach obowiązujących regulacji będzie możliwe ratowanie zagrożonych niewypłacalnością włoskich banków. Rząd Włoch próbuje obecnie przekonać europejskich decydentów, że tamtejsze instytucje finansowe spełniają kryteria udzielenia im pomocy. 29 lipca EBC przeprowadzi najnowsze stres testy kondycji finansowej europejskich banków, które mają potwierdzić, że niektóre włoskie podmioty wymagają zastosowania nadzwyczajnych środków. Najciekawsze jest jak owe sprawdziany przejdzie innych „kandydat” z potencjalnymi problemami – niemiecki Deutsche Bank. Czy i on będzie potrzebował pomocy państwa?
Autor:Damian Rosiński