Brytyjczycy wybrali przyszłość poza Unią Europejska. Nie sprawdziły się oczekiwania bukmacherów, ostatnie sondaże, a nawet wyprzedzające zakusy inwestorów z wczorajszego handlu. W pierwszych reakcjach już mamy pogromom na rynku akcji, przecenę ropy naftowej i ucieczkę kapitału do złota. Na rynku walutowym funt przechodzi załamanie, dostaje się też innym walutom z Europy, także i złotemu. Najmocniejszy jest jen japoński, a za nim dolar amerykański.
GBP/USD traci ponad 8 proc. (a było i 10 proc.) do 1,36, zahaczając o poziomy niewidziane od 1985 r. USD/JPY przez moment był pod 100, EUR/USD przy 1,09, a EUR/CHF przy 1,06. EUR/PLN wraca ponad 4,50. Wielka Brytania rozpoczyna negocjacje z UE na temat wystąpienia, co oznacza długotrwałą niepewność o kształt przyszłych relacji z głównym partnerem handlowym. Jednak Wielka Brytania nie straci dostępu do jednolitego rynku europejskiego jeszcze przez co najmniej dwa lata, a słabszy funt poprawi konkurencyjność eksportu. Mimo to ryzyka dla gospodarki przeważają po stronie negatywnej, gdyż przedsiębiorcy na Wyspach w przeważającej większości nie chcieli Brexitu. Pogorszenie nastrojów w biznesie będzie ciosem dla dynamiki zatrudnienia i inwestycji. Napływ inwestycji zagranicznych też osłabnie, gdyż pod znakiem zapytania stoi spójność Wielkiej Brytanii, kiedy Szkocja i Irlandia Płn. rozważają odłączenie. Bank Anglii musi zapomnieć o podwyżkach stóp procentowych, a zacząć brać pod uwagę cięcie kosztu pieniądza i restart skupu aktywów, by uchronić gospodarkę przed szokiem i głęboką recesją. GBP/USD na razie zatrzymał się na 1,3250, ale w dłuższym terminie spadek poniżej 1,30 jest prawdopodobny.
Brexit to także spory problem dla strefy euro i unijnej waluty. Jakkolwiek zagrożenia dla wzrostu gospodarczego są dużo mniejsze, niż w przypadku Wielkiej Brytanii, to decyzja Brytyjczyków wzmacnia starania ruchów separatystycznych i antyeuropejskich w państwach bloku walutowego przed zbliżającymi się wyborami w Hiszpanii, Holandii, Francji i Niemczech w ciągu najbliższych 18 miesięcy. Awersja do europejskich aktywów może być osłabiania przez aktywność ECB (tłumienie wyprzedaży obligacji państw peryferyjnych), ale EUR/USD na 1,10 ma jeszcze miejsce do dalszych spadków.
USD/JPY naruszył barierę 100, ale strach przed interwencją Banku Japonii wywołuje nerwowe ruchy (kurs odbił do 102). BoJ na razie tylko podkreśla swoją gotowość do działania, ale jeśli wyprzedaż na Nikkei i innych rynkach akcji będzie trwać, bank centralny będzie miał duży problem z zatrzymaniem aprecjacji jena. Reaktywacja ekspansji fiskalnej i monetarnej wydaje się jedyną drogą dla odwrócenia trendu.
Skutki dla gospodarki globalnej będą negatywne. Niepewność polityczna wokół Europy będzie sprzyjać podwyższonej awersji do ryzyka na rynkach finansowych, a perturbacje pośrednio będą odbijać się na sentymencie konsumentów i biznesu. W dłuższym horyzoncie czasowym są to efekty to wygaszenia, ale na ten moment możemy być na początku trudnego okresu. EUR/PLN z 4,54 zawrócił do 4,45, ale zbyt wcześnie, by stwierdzić, że 4,60 się już nie pojawi. Podobne wnioski tyczą się innych walut rynków wschodzących, ale też AUD, CAD i NZD. Wiele będzie zależeć od tego, czy banki centralne będą w stanie skutecznie przerywać spiralę strachu, jeśli panika zacznie się na powrót rozkręcać.