Ta sprawa to wstyd dla nas wszystkich: dziennikarzy, rządów, policji, służb, prokuratorów. Można to naprawić. Komitet Społeczny „Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary” podjął kolejną próbę zmuszenia rządu i prokuratury do zajęcia się sprawą uprowadzenia i zamordowania poznańskiego dziennikarza. To jedyny przypadek zbrodni na zlecenie na dziennikarzu po 1989 r. Komitet żąda ujawnienia wszystkich dokumentów dotyczących dziennikarza będących w posiadaniu służb oraz ponownego
Ta sprawa to wstyd dla nas wszystkich: dziennikarzy, rządów, policji, służb, prokuratorów. Można to naprawić.
Komitet Społeczny „Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary” podjął kolejną próbę zmuszenia rządu i prokuratury do zajęcia się sprawą uprowadzenia i zamordowania poznańskiego dziennikarza. To jedyny przypadek zbrodni na zlecenie na dziennikarzu po 1989 r. Komitet żąda ujawnienia wszystkich dokumentów dotyczących dziennikarza będących w posiadaniu służb oraz ponownego podjęcia śledztwa przez prokuraturę. Choć wiele mediów opublikowała apel, to jednak większość dziennikarzy ma poczucie, że w tej sprawie i rząd i my robimy za mało. Sprawa jest równie bulwersująca jak porwanie Krzysztofa Olewnika. Politycy-celebryci powinni uważać, żeby za parę lat znów nie musieli się tłumaczyć, jak to zrobili wszystko, żeby i tę sprawę wyjaśnić. Uwaga Panie i Panowie, brak zwykłej ludzkiej przyzwoitości grozi wypiekami na twarzy i brakami w pamięci.
Do prezesa Rady Ministrów
W sprawie przekazania prokuraturze dokumentacji byłego Urzędu Ochrony Państwa znajdującej się w zasobach Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a dotyczącej Jarosława Ziętary
Szanowny Panie Premierze
1 września 1992 roku poznański dziennikarz Jarosław Ziętara zniknął bez śladu. Dopiero w 1998 roku prokuratura ustaliła, że został on porwany i zamordowany. Śledztwo było bardzo bliskie ujawnienia prawdy o tym mordzie niemającym precedensu w demokratycznej Rzeczpospolitej. Szansa ta została jednak zaprzepaszczona. Dopiero po 12 latach wyszło na jaw, że zanim prokuratura wszczęła formalnie postępowanie doszło do skandalicznego zdarzenia: z prokuratury lub policji nastąpił przeciek poufnych informacji do osoby wskazywanej przez świadków jako wykonawca zbrodni. Nie tylko te okoliczności sprawy Ziętary są bulwersujące, Wiele świadczy o tym, że w okresie poprzedzającym porwanie Urząd Ochrony Państwa miał związki z Jarosławem Ziętarą. Dowodzą tego zeznania trzech świadków oraz dokumenty, do których dotarli niedawno dziennikarze. Ziętarę próbowano zwerbować do pracy, a kiedy odmówił – zachęcano go do współpracy ze służbami specjalnymi: przekazywano informacje i tajne dokumenty. Konkretne fakty dowodzą także, że po porwaniu dziennikarza UOP podejmował w tej sprawie działania. Prokuraturze nigdy nie przekazano jakichkolwiek informacji, którymi na temat Ziętary dysponowały służby specjalne RP, chociaż mogły one przyczynić się do wyjaśnienia okoliczności zbrodni. Bezskutecznie domagał się tego przez lata nieżyjący już ojciec poznańskiego dziennikarza. W 1994 roku Jerzy Zimowski, podsekretarz stanu w MSW poinformował pisemnie Prokuraturę Generalną, że „Jarosław Ziętara nie pozostawał w zainteresowaniu UOP i nie figuruje w ewidencji jak i materiałach archiwalnych UOP”. To kategoryczne stwierdzenie bezsprzecznie mijało się z faktami.
Panie Premierze,
Zwracamy się do Pana jako do przełożonego służb specjalnych RP o spowodowanie ujawnienia wszelkich informacji dotyczących Jarosława Ziętary, które znajdują się w posiadaniu tych służb i przekazania ich prokuraturze. W demokratycznej Polsce był tylko jeden przypadek morderstwa dziennikarza na zlecenie. To jest właśnie sprawa Jarosława Ziętary. Ona powinna zostać wyjaśniona. Niejasna rola służb specjalnych nakłada na organa państwowe szczególny obowiązek, by uczynić wszystko co tylko można, by cała prawda o tej zbrodni ujrzała światło dzienne.
Do Prokuratora Generalnego
W sprawie podjęcia na nowo umorzonego w 1999 roku śledztwa w sprawie porwania Jarosława Ziętary i przekazanie go do prowadzenia prokuraturze spoza Poznania
Szanowny Panie
1 września 1992 roku poznański dziennikarz Jarosław Ziętara zniknął bez śladu. Śledztwo wszczęto po roku, potem umorzono, a dopiero w 1998 roku prokuratura ustaliła, że został on porwany i zamordowany. Prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Poznaniu postępowanie było bardzo bliskie ujawnienia prawdy o tym mordzie niemającym precedensu w demokratycznej Rzeczpospolitej. Spójne zeznania siedmiu świadków wskazywały na konkretnego sprawcę, a ich relacje potwierdzały wykonywane czynności dowodowe. Była szansa na wykrycie mocodawców zabójcy. Zostało to jednak zaprzepaszczone. Dopiero po 12 latach wyszło na jaw, że jeszcze zanim prokuratura wszczęła formalnie postępowanie doszło do skandalicznego zdarzenia: z poznańskich organów ścigania nastąpił przeciek poufnych informacji do osoby wskazywanej przez świadków jako wykonawca zbrodni. Mimo wiedzy o tak poważnym przestępstwie nie podjęto śledztwa w sprawie ustalenie sprawcy przecieku, chociaż trop ten mógł doprowadzić do zleceniodawców i uczestników zabójstwa. W ostatnim czasie media ujawniły także, że w 1994 roku Prokuratura Generalna został wprowadzona w błąd przez MSW w sprawie dysponowania przez Urząd Ochrony Państwa informacjami na temat Ziętary. W 1994 roku Jerzy Zimowski, podsekretarz stanu w MSW poinformował pisemnie Prokuraturę Generalną, że „Jarosław Ziętara nie pozostawał w zainteresowaniu UOP i nie figuruje w ewidencji jak i materiałach archiwalnych UOP”. To kategoryczne stwierdzenie bezsprzecznie mijało się z faktami. W okresie poprzedzającym porwanie UOP miał związki z Jarosławem Ziętarą. Dowodzą tego zeznania trzech świadków oraz dokumenty, do których dotarli dziennikarze. Ziętarę próbowano zwerbować do pracy, a kiedy odmówił – zachęcano go do współpracy ze służbami specjalnymi. Konkretne fakty dowodzą także, że po porwaniu dziennikarza UOP podejmował w tej sprawie działania. Prokuraturze nigdy nie przekazano jednak jakichkolwiek informacji, którymi na temat Ziętary dysponowały służby specjalne RP, mimo iż mogły być one przydatne w wyjaśnieniu okoliczności zbrodni.
Panie Prokuratorze Generalny,
W demokratycznej Polsce był tylko jeden przypadek morderstwa dziennikarza na zlecenie. To jest właśnie sprawa Jarosława Ziętary. Powinnością prokuratury jest uczynić wszystko co tylko można, by cała prawda o tej zbrodni ujrzała światło dzienne. Ujawnione w ostatnim czasie okoliczności są bulwersujące i wymagają rzetelnego zbadania. W związku z tym wnosimy o spowodowanie podjęcia umorzonego w 1999 roku śledztwa w sprawie porwania Jarosława Ziętary i przekazanie go do prowadzenia prokuraturze spoza Poznania, tak by zagwarantować bezstronność postępowania.
Mariusz Zielke