Od początku bieżącego roku, na globalnych rynkach akcyjnych, podstawowa strategia inwestycyjna pozostaje wciąż ta sama. Gracze sukcesywnie zmniejszają swój udział w walorach spółek gospodarek wschodzących, obarczonych ryzykiem silniejszego wzrostu inflacji i dalszego zacieśniania polityki monetarnej, a zwiększają natomiast zakupy akcji gospodarek rozwiniętych. Od 31 grudnia ub.r. do zamknięcia poniedziałkowego handlu indeks MSCI Emerging Markets spadł o 2,0%, 

Od początku bieżącego roku, na globalnych rynkach akcyjnych, podstawowa strategia inwestycyjna pozostaje wciąż ta sama. Gracze sukcesywnie zmniejszają swój udział w walorach spółek gospodarek wschodzących, obarczonych ryzykiem silniejszego wzrostu inflacji i dalszego zacieśniania polityki monetarnej, a zwiększają natomiast zakupy akcji gospodarek rozwiniętych.
 
Od 31 grudnia ub.r. do zamknięcia poniedziałkowego handlu indeks MSCI Emerging Markets spadł o 2,0%, podczas gdy indeks MSCI World wzrósł o 4,6%. Z kolei tylko wczoraj było to odpowiednio: -0,13% i +0,58%. Analogiczna sytuacja obserwowana była także dziś rano w regionie Azji i Pacyfiku, gdzie jedynymi parkietami, które poradziły sobie dobrze, były te w Japonii i Australii. 
 
Choć odejście inwestorów od lokowania środków finansowych na parkietach gospodarek wschodzących, wydaje się być trwałą tendencją, to w krótkim terminie ryzyko korekty spadkowej na parkietach gospodarek rozwiniętych rośnie, bo brak jest na nich po prostu nowego paliwa do kontynuacji zwyżek. Oczywiście fundamenty do długofalowego wzrostu cen akcji na rynkach gospodarek rozwiniętych pozostają niezmienione, a są nimi przede wszystkim: dobre dane z globalnej gospodarki, kwartalne wyniki spółek z obu stron oceanu i powiązana z nimi sytuacja wskaźnikowa (np. C/Z) – ale to wszystko już wiemy. Do kolejnego wyraźnego wyjścia w górę, potrzebne są bowiem albo nowe zaskakujące informacje (a na te się raczej nie zanosi), albo korekta spadkowa, która to  spowoduje, że nowy czynnik prozakupowy sam się szybko pojawi, w postaci niższych cen akcji niż np. dziś.   
 
Wczoraj bez żadnych nowych ważnych informacji z gospodarki (były opublikowane tylko te o zamówieniach w niemieckim przemyśle za grudzień, które zaskoczyły in minus), a jedynie na podstawie mocno naciąganego czynnika w postaci nowych fuzji i przejęć, indeks STOXX Europe 600 wzrósł do najwyższego poziomu od września 2008 r., a indeks S&P500 znalazł się na pułapie obserwowanym ostatnio w czerwcu tego samego roku. W pierwszej części dzisiejszego handlu inwestorzy nieco się opamiętali, indeksy w Europie znalazły się lekko pod kreską, a kontrakty terminowe na amerykańskie wskaźniki handlowane były jedynie na lekkim plusie.
 
Na wtorkowe południe, tak jak na wczoraj, zaplanowano przedstawienie danych makro z Niemiec, tym razem tych dotyczących produkcji przemysłowej za grudzień. O ile wczorajsza publikacja gorszych niż oczekiwano informacji o zamówieniach przeszła bez większego echa, tak dzisiejsza figura będzie już o wiele bardziej obserwowana. I kto wie, być może da sygnał do tak potrzebnej krótkookresowej płytkiej korekty.  
 
Marek Nienałtowski
 
 
 
 
Zobacz także:
 
 
 
 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj