podróż

Kiedyś podróże zarezerwowane były dla nielicznych, tych najbardziej zdeterminowanych, którym nie były straszne tygodnie, a nawet miesiące spędzone w drodze, byleby poznać inną kulturę. Dziś podróżowanie dostępne jest niemal dla każdego.

Otwierają się granice i mieszają kultury, a jednocześnie podróże stają się czymś powszechnym. Ten postęp sprawia, że coraz więcej niegdysiejszych podróżników staje się turystami. I nie wszystkim się to podoba.

Turysta i podróżnik – to dwa terminy, które już od dłuższego czasu stoją do siebie w opozycji. Szczególnie Ci drudzy wzbraniają się przed nazywaniem ich turystami. Traktują to określenie jak obrazę. Czy rzeczywiście turysta i podróżnik tak bardzo się od siebie różnią? A jeśli tak, to czym?
Nie dla przyjemności
O różnicach między turystą a podróżnikiem można by pisać godzinami. Przyjęło się, że nie każdy ma prawo nazywać się podróżnikiem, a określeniu „turysta” towarzyszy często partykuła „tylko”.
Jacek Hugo-Bader w swoim tekście „Kiedyś byłem psem” opisuje różnice pomiędzy podróżnikiem i turystą. Tym pierwszym określa siebie, a także: „geografów, geologów, kartografów, misjonarzy, reporterów…”. Według niego podróż musi mieć cel wyższy, a nie hedonistyczny. Dla przyjemności jeżdżą turyści.
Różnic między tymi pojęciami wylicza się więcej. Podróżnik podróżuje na własną rękę, turysta z biurem podróży. Podróżnika nie interesują miejsca typowo turystyczne, nie korzysta z przewodnika, turysta musi zaliczyć wszystkie must-see. Podróżnik szuka przygód, turysta chce odpocząć. I w końcu – podróżnik oszczędza, turysta wydaje pieniądze na wszystko, na co ma ochotę, wychodząc z założenia, że od tego są wakacje.
 
Nie można być tylko turystą lub tylko podróżnikiem
Według socjologa prof. Krzysztofa Podemskiego, autora „Socjologii podróży”, w momencie, gdy podróżowanie staje się towarem konsumpcyjnym, można użyć nazwy „turystyka”. Jeżeli wymyka się mechanizmom rynkowym, to mówimy już o podróżowaniu. Jednocześnie prof. Podemski zaznacza, że turystyka to jeden z rodzajów podróży.
Według profesora oba pojęcia się przenikają. Trudno pojechać gdzieś i nie zetknąć się z mechanizmami turystyki. Jak słusznie zauważył Podemski, podczas jednej wyprawy możemy być stuprocentowymi podróżnikami, samotnie przemierzającymi nieznane uliczki małych miasteczek, a drugiego dnia fotografować się pod krzywą wieżą w Pizie.
– W moim pojęciu nie ma znaczenia, jak zwiedzamy świat, byle czynić to odpowiedzialnie – mówi Adam Tychmanowicz, twórca aplikacji do wspólnych przejazdów, Yanosik AutoStop. – Przyjęło się na przykład, że użytkownicy naszej aplikacji to podróżnicy, bo szukają alternatywnych sposobów przemieszczania się. Tak naprawdę wszystkich ich łączy to, że chcą przedostać się z punktu A do B, nie wydając bez sensu zbyt dużych pieniędzy – dodaje Adam Tychmanowicz.
Pycha odpada
Jeśli mamy trzymać się podanych wyżej definicji, to prawdziwy podróżnik powinien cechować się przede wszystkim zrozumieniem dla odmiennego postrzegania świata. Niestety, wielu backpackerów pyszni się tym, że ich sposób podróżowania jest lepszy niż innych. Wyruszając w drogę, lepiej jednak zostawić próżność w domu i nie potępiać innych tylko dlatego, że wolą spędzić urlop przy hotelowym basenie.
Autor: Joanna Ciemny

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj