W tym roku zaostrzają się przepisy dotyczące niedziel wolnych od handlu. W 2020 zakupy przez cały weekend zrobimy tylko siedem razy. Branża lodowa jest jednym z tych sektorów rynku, który prognozuje dla siebie pozytywne skutki tej zmiany. Chociaż nie wszyscy właściciele lodziarni mogą być zadowoleni.


Wprowadzany od 2018 roku zakaz handlu w niedzielę wymusił na Polakach zmianę ich konsumenckich przyzwyczajeń. Dotyczą one nie tylko robienia zakupów, ale także sposobów spędzania wolnego czasu. Już w zeszłym sezonie sieci lodziarni zauważyły, że nowe przepisy pozytywnie wpłynęły na zainteresowanie ich produktami.


– Ograniczenia handlowe spowodowały, że szczególnie wiosną i latem zupełnie inaczej planujemy swoje weekendy. Zamiast gonić za kolejnymi wyprzedażami, wielu z nas wybiera rodzinny spacer czy inną aktywność na świeżym powietrzu. To otwiera przed lodziarniami spore możliwości. Szczególnie, że zimne desery to taka drobna przyjemność, na którą chętnie sobie pozwalamy przy okazji relaksu poza domem – mówi Paulina Daniłowicz, manager rozwoju sieci Wytwórni Lodów Polskich „u Lodziarzy”.


Zwiększeniu obrotów w niedzielę sprzyjają konkretne lokalizacje. Nie bez przyczyny dużą popularnością cieszą się punkty położone w parkach, w centrach miast oraz okolicach skwerów i atrakcji turystycznych.


– Miejsca często uczęszczane przez ludzi są najbardziej rentowne, ponieważ zapewniają stały przepływ potencjalnych klientów. Wyraźnie obserwujemy to w przypadku formatów mobilnych, czyli riksz usytuowanych przy chętnie odwiedzanych terenach rekreacyjnych. Zajście na lody wydaje się dla wielu osób nieodzownym elementem spaceru – zwraca uwagę przedstawicielka „u Lodziarzy” i dodaje: – To samo dotyczy lokali stacjonarnych czy lodziarni z częścią kawiarnianą. Nasi franczyzobiorcy najczęściej decydują się na otwieranie ich w centrach miast. To zapewnia im funkcjonowanie latem nawet do późnego wieczora.


Stracą lodziarnie w galeriach handlowych


Nieco mniej optymistycznie przedstawia się natomiast sytuacja wysp czy lokali w strefie food court w galeriach handlowych. To właśnie one najszybciej odczuły negatywne skutki zakazu sprzedaży. Mimo że zgodnie z prawem lodziarnie i inne lokale gastronomiczne mogą być otwarte, to siłą rzeczy liczba ich klientów w wolne niedziele spadła.


– Siłą napędową tego typu punktów są klienci, którzy w przerwie czy po skończonych zakupach wpadali na lody. W obecnym modelu właścicielom odpada jeden dzień sprzedażowy w tygodniu – tłumaczy Paulina Daniłowicz. – Obserwujemy, że właśnie z tej przyczyny nowi franczyzobiorcy mają opory przed otwieraniem punktów w galeriach. Jednak co ciekawe, do tej pory nie spotkaliśmy się z opinią, jakoby zakaz handlu w niedzielę przyczynił się do upadku jakiejkolwiek wyspy. Na decyzję o zamknięciu składa się zawsze kilka czynników.  


Aby dostosować się do zmian, sieci franczyzowe często proponują swoim partnerom skorzystanie z dodatkowych rozwiązań.


– Nie zapominajmy, że galerie handlowe nadal pozostają atrakcyjnymi lokalizacjami, które z powodzeniem zarabiają na siebie przez pozostałe sześć dni w tygodniu. Dlatego naszym franczyzobiorcom rekomendujemy dodatkowo np. dzierżawę rikszy lodowej, która może przynosić zyski nie tylko w „wolne” weekendy, ale także podczas imprez, wesel czy festynów. Koszty takiej inwestycji nie są wysokie w porównaniu do potencjalnych korzyści, jakie można w ten sposób osiągnąć – podsumowuje ekspertka z Wytwórni Lodów Polskich „u Lodziarzy”. 


W tym roku zakupy w niedzielę zrobimy jedynie 26 stycznia, 5 i 26 kwietnia, 28 maja, 30 sierpnia oraz 13 i 20 grudnia. Ograniczenie handlu w ostatni dzień tygodnia jest efektem obywatelskiego projektu złożonego w Sejmie jesienią 2016 r. przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej, w którego skład wchodził m.in. NSZZ „Solidarność”.


Źródło: opublikowani.pl

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj