Wakacje to czas migracji zarobkowych – okazja by połączyć przyjemne z pożytecznym, zarobić i odwiedzić nowe kierunki geograficzne, do których coraz częściej zalicza się Polska. Z roku na rok coraz więcej obcokrajowców wybiera nasz kraj jako destynację swoich wakacyjnych wojaży zarobkowych.
O tym, z czego to wynika, rozmawiamy z Anną Rogińską, specjalizującą się w łączeniu pracowników spoza Polski z pracodawcami na rodzimym rynku pracy.
Pani Anno, czy Polska jawi się obcokrajowcom jako rynek pracy z potencjałem?
Tak, jak najbardziej i są na to twarde dane Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej – w ciągu trzech ostatnich lat liczba obcokrajowców, podejmujących u nas zatrudnienie tymczasowe potroiła się i wciąż wzrasta. W 2021 r. wydano 401.800 zezwoleń na pracę sezonową. Najwięcej pracowników (96%) składających wnioski pochodziło z Ukrainy, ale wzrasta też liczba Gruzinów, Białorusinów, Nepalczyków
i innych nacji. Warto także podkreślić, że obywatele Gruzji są najszybciej rosnącą grupą obcokrajowców ubiegających się o zezwolenia na pracę sezonową w naszym kraju. Na pewno sprzyjają temu ułatwienia takie jak ruch bezwizowy.
Dlaczego tak się dzieje? Z kilku powodów – po pierwsze polski rynek jest bardzo chłonny i po prostu potrzebuje pracowników spoza granic kraju. Według danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej w grudniu 2021 w 40% powiatów wzrosło zapotrzebowanie na pracownika z zagranicy. Poza tym polscy przedsiębiorcy są coraz bardziej gotowi na przyjęcie obcojęzycznych kandydatów. Obcokrajowcy widzą to
i doceniają, a poza tym postrzegają nasz kraj jako coraz bardziej otwarty i przyjazny. Z danych Barometru Polskiego Rynku Pracy z 2021 r. wynika, że pracodawcy polscy są dobrze oceniani przez ukraińskich pracowników, którzy już przed wojną dominowali wśród zatrudnianych w naszym kraju obcokrajowców (według GUS – 64% Ukraińców w grudniu 2019 r.) 57% pracowników ukraińskich ma dobre i bardzo dobre zdanie o przełożonym, 53% – dobre i bardzo dobre zdanie o kolegach z Polski, 60% odczuwa zadowolenie z pracy w Polsce. Nasz życzliwy stosunek do uchodźców pokazaliśmy też jako społeczeństwo w związku z ostatnimi wydarzeniami na Ukrainie. Pokazaliśmy, że mieszkają u nas ludzie, którzy potrafią spontanicznie udzielać pomocy uchodźcom, a do tego wprowadzać ułatwienia na poziomie legislacyjnym.
A czy uchodźcy korzystają z wakacyjnego boom na różne prace sezonowe?
Na razie wciąż trwają obserwacje tego zjawiska i pewnie wkrótce pojawią się badania na ten temat, ale faktycznie wśród uchodźców już można zauważyć wzmożone zainteresowanie wakacyjnymi ofertami pracy. To szansa dla wielu osób, które zdecydowały się zostać w Polsce na dłużej, a którym kończy się dofinansowanie do zakwaterowania czy wyżywienia. Zapewne docelowo wielu z nich chciałoby pracować w swoich zawodach i praca sezonowa niekoniecznie spełnia ich oczekiwania, ale to jednak sensowne źródło dochodu i szansa na „zahaczenie” się w jakimś miejscu na dłużej, poznanie ludzi i nabranie doświadczenia.
Jakiej pracy szukają obcokrajowcy?
Wszelkiej, która wiąże się z obsługą turystów – w hotelarstwie, gastronomii, rozrywce. Ofert wakacyjnych zarówno w kurortach czy w dużych miastach jest mnóstwo, jest w czym wybierać. Ręce do pracy na pewno się przydadzą czy to w budce z lodami, ogródku piwnym, restauracji, klubie, pensjonacie czy hotelu. W większości tych miejsc wśród obsługi usłyszymy język obcy – w tym roku szczególnie często będzie to język ukraiński, choć oczywiście nie tylko. Obcokrajowcy podejmują też chętnie pracę w ogrodnictwie, przy zbiorach warzyw i owoców, sprzątaniu, opiece, pracują też w handlu. Według Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej 70% wydanych zezwoleń na pracę sezonową dotyczyło pracy przy zbiorach. Cierpią w tej chwili branże i pracodawcy, którzy opierali się w swojej działalności na pracowniku płci męskiej. Według Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej aż 50% sezonowych pracowników w ogrodnictwie do czasu wojny na Ukrainie było płci męskiej. Są to niestety konsekwencje nie do końca przemyślanej polityki migracyjnej rządu. Pojawiały się już wcześniej głosy ekspertów, mówiące o konieczności zmiany tej polityki i otwarciu się na pracowników z innych rynków poza ukraińskim. Postulowano o wprowadzenie przejrzystych zasad wydawania wiz dla obcokrajowców spoza UE. Teraz dzieje się to uznaniowo. Mówiono o uproszczeniu procedury legalizacji, co wpłynęłoby na skrócenie okresu oczekiwania na dokumenty. Tymczasem wciąż brakuje jednolitości w przepisach i procedurach w urzędach wojewódzkich. Nie ma także listy zawodów zwolnionych z informacji starosty, które wydawane są przez lokalne Urzędy Pracy.
Brakuje mężczyzn z Ukrainy, są jednak kobiety.
Tak i jest to zauważalna zmiana na rynku pracy w Polsce w aspekcie pracowników zza wschodniej granicy. Te kobiety muszą z czegoś żyć, muszą gdzieś pracować. Pracodawcy powoli przystosowują się do tej nowej sytuacji i powoli zaczynają zatrudniać panie zamiast mężczyzn np. w branży motoryzacyjnej. Z uwagi na charakter pracy w budownictwie jest z tym trudniej, ale mimo wszystko, zmiana też tutaj stopniowo następuje. Jest to jednak proces, który wymaga czasu i wzajemnej motywacji. Łatwo nie jest – trzeba zmierzyć się z szeregiem stereotypów i problemów – choćby z mniejszą dyspozycyjnością uchodźczyni z Ukrainy, które na czas pracy muszą zapewnić opiekę swoim dzieciom. Oczywiście mogą wysłać je do przedszkola, ale w okresie wakacyjnym nie wszystkie placówki opiekuńcze działają pełną parą.
Kolejna sprawa – zakwaterowanie – jeśli pracodawca zapewnia pracownikom sezonowym nocleg, dotyczy to tylko osób pracujących, a nie ich rodzin. Wyzwań i trudności jest więc mnóstwo, dlatego tym bardziej należy doceniać wszystkich, którzy chcą pomagać i zatrudniać uchodźczynie w swoich firmach, barach, restauracjach, itp.
Czy potrzebne są jakieś specjalne pozwolenia?
Przyjezdni z Ukrainy, którzy uzyskali status uchodźcy nie potrzebują żadnych zezwoleń, inni obcokrajowcy muszą mieć zezwolenia „S” Ale wszelkimi formalnościami zajmuje się już agencja pracy tymczasowej – oczywiście o ile obcokrajowcy zdecydują się na zatrudnienie za ich pośrednictwem, co według mnie jest najbardziej bezpiecznym rozwiązaniem, z którego, jak obserwujemy w grupie VIPoL korzysta coraz więcej osób. Walory takiej formy zatrudnienia dostrzegają też pracodawcy – zgłaszając zapotrzebowanie na konkretnych pracowników, mogą liczyć na większy odzew.
Czyli w Państwa agencji widać zwiększony ruch w sezonie wakacyjnym?
Tak – ruch zwiększa się po obu stronach, na pewno latem pracodawcy szukają rąk do pracy spoza Polski. Obcokrajowcy też chętnie się zgłaszają po pośrednictwo agencji – przyciągają ich wyraźnie nakreślone korzyści takiego rozwiązania – zawsze legalna praca, ciągłość zatrudnienia, możliwość znalezienia zakwaterowania oraz opieka koordynatora, który pomaga w różnych sytuacjach i jest w kontakcie ze stronami umowy o pracę. I choć wydaje się, że praca wakacyjna „leży” na ulicy, to jednak obcokrajowcy nie zawsze wiedzą, jakie muszą spełnić warunki, by po nią sięgnąć. Agencje pracy tymczasowej zdejmują z ich barków wszelkie kwestie formalne i organizacyjne, dzięki czemu pracownik może po prostu skupić się na pracy.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: prplus.pl