uchodzcy

Jak podaje Straż Graniczna, od początku wybuchu wojny w Ukrainie granice Polski przekroczyło już ponad 500 tys. uchodźców. Według różnych szacunków docelowo może to być nawet od 2 do 3 milionów ludzi. Zdaniem eksperta rynku pracy Mikołaja Zająca, prezesa firmy konsultingowej Conperio nie ma obaw, że zabraknie miejsc pracy dla obywateli Ukrainy uciekających przed wojną do Polski. Problemem nie jest też to, że większą część z nich stanowić będą kobiety i dzieci. Umiejętne zarządzanie falą uchodźców z Ukrainy, aby płynnie weszli na polski rynek pracy pomoże uniknąć chaosu i zmniejszy koszty obsługi migrantów.

Jak podkreśla Mikołaj Zając, jeżeli myślimy o rynku pracy w dłuższej perspektywie, to musimy działać pragmatycznie już przy samej granicy. Jego zdaniem na miejscu powinna być weryfikowana podstawowa ocena kompetencji oraz umiejętności pracowników z Ukrainy.

– Znikoma część przybyszy zza wschodniej granicy, przyjeżdżając do Polski ma zorganizowaną pracę. A pracodawcy chcą i potrzebują zatrudniać. W punktach przygranicznych powinny powstawać bazy danych kompetencji uchodźców. Są to często osoby o umiejętnościach, których w Polsce brakuje – szwaczki, kucharki, nauczycielki, tłumaczki czy pracownice administracji. W wielu zakładach produkcyjnych zajęcia, które kiedyś zarezerwowane były tylko dla mężczyzn, jak np. spawanie bądź operowanie wózkiem widłowym, dziś z powodzeniem wykonują panie. Znaczna część podzespołów, przede wszystkim z branży automotive i zbrojeniowej jest dziś produkowanych w Polsce i wysyłanych np. do Niemiec – w około 70% tych firm, prawie połowę pracowników stanowią kobiety – wyjaśnia Mikołaj Zając, prezes Conperio.

Jak uniknąć kryzysu uchodźczego?

Zwraca on uwagę na kolejne ważne aspekty, takie jak to, że w tym momencie imigracja rozkłada się bardzo nierównomiernie. Kluczowa będzie również pomoc jednostek samorządowych dla polskich przedsiębiorców zatrudniających obywateli z Ukrainy.

– Obecnie bardzo obciążone są województwa wschodnie. Bazy danych kompetencji mogłyby łączyć firmy z poszczególnych województw z danymi umiejętnościami ukraińskich pracowników. Równomierne rozlokowanie uchodźców w głąb i na zachód Polski jest kluczowe, aby uniknąć kryzysu uchodźczego i pozwolić na samoutrzymanie Ukraińców. Samorządy powinny maksymalnie ułatwić procedury zatrudniania tych osób. Pomoże to również zniwelować deficyt w ZUS – nowi pracownicy będą płacić różnego rodzaju składki, w tym emerytalną czy zdrowotną– analizuje Mikołaj Zając.

Zdaniem eksperta, Polska powinna dążyć do objęcia jak największej liczby uchodźców ubezpieczeniem społecznym – nie dlatego, że do nas wyemigrowali, tylko dlatego, że podjęli u nas pracę.

– W obecnej dramatycznej sytuacji naszym obowiązkiem jest pomaganie ofiarom wojny. Obywatele Ukrainy chcą mieć możliwość samostanowienia. Dlatego, powinniśmy możliwie jak najszybszej im to umożliwić. Sympatia do uchodźców może się skończyć, jeżeli w dłuższej perspektywie nie znajdą oni stałego zajęcia. Większość tych, z którymi miałem kontakt, jest bardzo świadoma i otwarcie mówi, że już po kilku dniach, czy tygodniach chce być jak najbardziej samodzielna. Miejsc pracy dla nich na pewno nie zabraknie, musimy być tylko odpowiednio przygotowani i zorganizowani żeby nie przespać tego momentu i uniknąć chaosu migracyjnego– podsumowuje Mikołaj Zając.

Źródło: Conperio

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj