Brexit dokonał poważnych przetasowań na rynku. Na większości giełd doszło do wyraźnych przecen, ale nie wszędzie królował kolor czerwony. Zarobić pozwalały waluty, złoto, ale też wirtualna waluta – bitcoin – którą co odważniejsi zaczynają nawet nazywać „bezpieczną” – wynika z danych zebranych przez Lion’s Bank.
Ostatnie tygodnie przyniosły na rynki finansowe niemałe tsunami. Wszystko oczywiście przez to, że Brytyjczycy, wbrew przewidywaniom, postanowili opuścić Unię Europejską. Kilka dni po brytyjskim głosowaniu można znaleźć efekty, które trudno było przewidzieć.
Londyńska giełda w górę
Po pierwsze brytyjska giełda wcale nie pogrążyła się w przecenach. Może to o tyle zaskakiwać, że zarówno ostatnie dni indeksy DAX (Niemcy), CAC 40 (Francja), IBEX (Hiszpania) i Eurostoxx (strefa euro) notują straty, podczas gdy FTSE 100 (Wielka Brytania) wyszedł na mocny plus. Czemu więc indeks giełdy, która na Brexicie powinna najwięcej stracić najmocniej zyskuje? Powodów można szukać w zapowiedziach centralnego banku Anglii. Ma on determinację w walce o stabilizację sytuacji gospodarczej. Prawdopodobne jest więc luzowanie ilościowe (eleganckie określenie dla drukowania pieniędzy) i obniżka stóp procentowych. Stąd już niedaleko do rosnących apetytów na akcje. W efekcie wartość indeksu grupującego największe spółki londyńskiej giełdy jest dziś na poziomie ponad 9% wyższym niż w dniu ogłoszenia wyników referendum, ale też o 3% wyższym niż na dzień wcześniej, kiedy wciąż większość inwestorów spodziewała się pozostania Brytanii w Unii.
Patrząc na najnowsze notowania z perspektywy ostatniego roku, także należałoby zaliczyć londyński parkiet do grupy o najlepszych wynikach wraz z giełdą nowojorską (gdzie główne indeksy są na niewielkich plusach). Najwięcej stracić mogli natomiast inwestorzy na giełdach europejskich (także w Polsce) i w Japonii. Najważniejsze indeksy w tych rejonach zanotowały dwucyfrowe spadki. Rodzimego inwestora częściowo chroni przed nimi osłabienie złotego. Po prostu 100 jenów wartych jest dziś około 4 zł, podczas gdy rok temu było to trochę ponad 3 zł. Z punktu widzenia rodzimego inwestora osłabienie złotego nie wystarczyło jednak, aby stratę denominowaną w euro czy jenie przekuć w złotowy zysk.
Tonący brzytwy się chwyta
Zaskoczeniem może być też wycena bitcoina – najpopularniejszej wirtualnej waluty. Licząc od samego Brexitu, Bitcoin zyskał na wartości 15% (notowania w PLN), czyli tyle co złoto – od lat uważane za bezpieczną inwestycję. Pojawiają się nawet opinie, że obok złota waluta ta staje się bezpieczną przystanią dla inwestorów. Koronnym argumentem jest to, że wirtualnej waluty jest ograniczona ilość i nie można jej drukować nieskończenie wiele (jak FED dolary). Trzeba jednak do tych zapewnień podchodzić ze sporą dozą ostrożności. Notowania wirtualnej waluty charakteryzują się bowiem potężną zmiennością. Dziś może ona cieszyć, ale w przyszłości pomyślne dotąd wiatry bardzo szybko mogą zmienić kierunek. Rok temu za jeden bitcoin płacono 273 dolary, a dziś (5 lipca 2016 r.) aż 672, czyli grubo ponad 2 razy więcej. Gdyby do tego dodać fakt, że dolar jest dziś droższy niż przed rokiem, to potencjalny roczny zysk przekroczyłby 158% – lekko licząc 7 razy więcej niż sowite zyski na inwestycji w złoto.
Promocja na whisky
Kwestią, która także może niektóre osoby dziwić jest przecena funta wobec złotówki. Przed Brexitem pojawiały się bowiem opinie, zgodnie z którymi to złoty, w z związku z niepewnością, powinien tracić wobec wszystkich walut – łącznie z funtem. To oznaczałoby odpływ kapitału z Polski w większym stopniu niż z Wysp. Tak się jednak nie stało i 5 lipca 2016 r. funt kosztował 5,23 złotych, czyli o około 9% mniej niż przed brytyjskim referendum.
Poszukiwacze okazji i niepewnych zysków z ryzykownego sektora inwestycji alternatywnych, mogą ten moment wykorzystać, aby przy okazji walutowej przeceny nabyć rzadkie butelki szkockich trunków. Portfel takich 100 rzadkich butelek zyskał w ciągu roku aż 17,8% – wynika z danych Rare Whisky 101. Nikt nie zagwarantuje jednak, że podobne wyniki osiągnięte zostaną w przyszłości.
Jeśli ponadto ktoś skuszony przeceną funta rozważa zakup nieruchomości w Brytanii, to musi mieć świadomość, że wiele prognoz wieszczy gorsze czasy dla tego rynku. Dotyczyć ma to nie tylko rynku biur, które po Brexicie mogą opustoszeć, ale też ziemi rolnej (koniec dopłat z UE), rezydencji w centrum Londynu (złe perspektywy dla londyńskiego City i mniejsza atrakcyjność dla nabywców zagranicznych), ale też zwykłych domów, których ceny mogą spadać, gdy emigranci zdecydują się opuścić Wyspy czy po prostu Brytyjczycy zaczną tracić pracę.
Waluty są dziś droższe
Nie należy jednak ulegać błędnemu wrażeniu, że złotówka z Brexitu wyszła obronną ręką. Póki co ucieczka inwestorów z rynków wschodzących położyła się cieniem na kursach walutowych i zarówno za euro, jak i franka, dolara czy jena trzeba dziś płacić wyraźnie więcej niż przed brytyjskim referendum, a także wyraźnie więcej niż przed rokiem. W ciągu roku frank zdrożał o niecałe 2%, dolar o 5%, euro o 6%, a jen aż o ponad 26%.