Z raportu Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, do którego dotarła „Rz”, wynika, że najpopularniejsze dotacje z programu „Innowacyjna gospodarka” (jego łączna wartość to 9,7 mld euro i jest to największy program dla przedsiębiorców) są kierowane na projekty o wysokim stopniu innowacyjności. Jednak eksperci z firm doradczych, w tym dwoje byłych prezesów PARP, tonują wymowę danych z tego opracowania, wskazując, że tylko nieliczne projekty są naprawdę wysoce innowacyjne.
PARP zbadała projekty 288 firm, z którymi podpisano umowy. Analizie poddano wnioski o dotacje z dwóch pierwszych konkursów. Agencja wskazuje, że w 85 proc. przedsięwzięć wykorzystano technologię stosowaną na świecie krócej niż rok i stopień jej rozprzestrzenienia nie przekraczał 5 proc.
– Realizowane projekty są naprawdę bardzo nowatorskie. Dość powiedzieć, że 99 proc. wdrażanych technologii lub produktów już jest objętych bądź wkrótce będzie prawami własności przemysłowej – mówi Bożena Lublińska-Kasprzak, prezes PARP. Jak innowacyjność tych projektów oceniają firmy doradcze? – Wiele zależy od pojmowania innowacyjności – mówi Mirosław Marek, były prezes PARP, obecnie wiceprezes firmy doradczej DGA.
Jeśli ktoś uważa, że mówimy o przedsięwzięciach przełomowych z punktu widzenia innowacyjności w Polsce, to się myli. Mówimy o projektach do takiego poziomu dopiero aspirujących Jako jedno z najbardziej innowacyjnych przedsięwzięć PARP wskazuje projekt spółki Avio Polska, która dzięki dotacjom wytwarza już podzespoły do silników Boeninga 747-8 (nowa wersja Jumbo-Jeta). Efektem projektu jest produkcja podzespołu (120 elementów) do najnowocześniejszego, cywilnego silnika lotniczego. – Ta część kosztuje 0,5 mln zł. Jesteśmy jej jedynym producentem, a całą produkcję odbiera General Electric w USA – wskazuje Krzysztof Krystowski, prezes spółki AvioPolska. Jednak, jak ironizuje Michał Gwizda z firmy doradczej Accreo Taxand, jedno Avio innowacyjnej wiosny nie czym. – Gdyby literalnie odczytać wnioski z tego wyrywkowego badania, to można by wysnuć wniosek, że Polska innowacją stoi, a wiemy, że tak nie jest – komentuje Gwizda. Przyznaje, że w zbadanych przez PARP projektach można znaleźć te wysokoinnowacyjne, jak np. ultrabezpieczny fotelik samochodowy Janusza Liberkowskiego, zwycięzcy konkursu American Inventor, ale to wyjątki. – Innowacyjność jest po prostu trudno mierzalna i kryteria jej oceny z natury są nieco sztuczne – ocenia Paweł Grabarkiewicz z firmy doradczej Strategor.
Niezależnie od poziomu innowacyjności dzięki projektom przybędzie miejsc pracy. – Dzięki wsparciu PARP na nowe inwestycje o wysokim potencjale innowacyjnym powstanie 7 280 nowych etatów – przypomina prezes Lublińska-Kasprzak.
Na co idą pieniądze
Zbadane przez PARP projekty to przedsięwzięcia firm zarówno produkcyjnych, jak I usługowych. Niestety, budżet na nowe inwestycje o wysokim potencjale innowacyjnym (1,42 mld euro) został jui wyczerpany. Popyt na te dotacje był ogromny. Aby uzyskać dofinansowanie w ostatnim konkursie, trzeba było uzyskać co najmniej 97 punktów na 100. Jednak mimo ostrej konkurencji stosunkowo niewiele projektów to te o najwyższym, światowym poziomie innowacyjności. Zdaniem Danuty Jabłońskiej, byłej prezes PARP, wynika to po części z etapu rozwoju Polski. Obecnie polskie firmy głównie powielają innowacje i trudno oczekiwać, że już teraz pojawi się projekt na miarę nowego Googlea. Ten etap dopiero przed nami.
Artur Osiecki
Tekst – Accreo Taxand