Globalni gracze rozpoczęli realizację zysków na europejskich i amerykańskich akcyjnych rynkach rozwiniętych, choć jak na razie jej skala nie jest powalająca. Wczoraj indeks STOXX Europe 600 spadł o 0,42%, a indeks S&P500 poszedł w dół o 0,28%. Z kolei dziś w Europie, choć otworzyliśmy się na 0,06% plusie, to chwilę później swoją mocną przewagę zaznaczyła strona podażowa i o godz. 9:42 było to już -0,48%. Nie jest to jednak zaskoczeniem.
Globalni gracze rozpoczęli realizację zysków na europejskich i amerykańskich akcyjnych rynkach rozwiniętych, choć jak na razie jej skala nie jest powalająca. Wczoraj indeks STOXX Europe 600 spadł o 0,42%, a indeks S&P500 poszedł w dół o 0,28%. Z kolei dziś w Europie, choć otworzyliśmy się na 0,06% plusie, to chwilę później swoją mocną przewagę zaznaczyła strona podażowa i o godz. 9:42 było to już -0,48%. Nie jest to jednak zaskoczeniem.
Rynek akcyjny, szczególnie za oceanem, był mocno wykupiony, a dodatkowo chęć do korekcyjnego skrócenia długich pozycji zwiększał fakt dotarcia przez główne indeksy w Europie i Stanach Zjednoczonych do najwyższych poziomów od ok. 2,5 roku. S&P500 swoje maksimum od czerwca 2008 r. ustanowił we wtorek, a wczoraj do pułapu obserwowanego ostatnio we wrześniu tego samego roku dotarł STOXX Europe 600.
Inwestorzy już od dłuższego czasu zdawali się tylko poszukiwać pretekstu do tego, aby taką realizację zysków rozpocząć i znaleźli go w postaci obaw o inflację. Sygnał do spadków dały władze monetarne Chin, które we wtorek zaskoczyły kolejną podwyżką poziomu stóp procentowych. Ideologia do tej informacji została dorobiona bardzo szybko – rosnąca na świecie inflacja doprowadzi do wzrostu kosztu pieniądza i negatywnie odbije się na gospodarce. Tyle tylko, że to żadna nowość – na fali tych właśnie zagrożeń indeks gospodarek wschodzących (MSCI EM) spada na łeb na szyję już od początku bieżącego roku, tylko wczoraj idąc w dół o 1,47%.
Perspektywy dla akcyjnych rynków rozwiniętych po obu stronach oceanu nadal wydają się być jednak dobre, bo przecież poziom stóp procentowych w USA i w Eurolandzie jest minimalny, Fed kontynuuje swoją politykę luzowania ilościowego, a inflacja w obu tych regionach jest pod kontrolą). Korekta na nich była i jest jednak potrzebna, bo chętnych do kupowania walorów spółek po ostatnich tak wysokich poziomach cen po prostu zabrakło.
Szef Fed podczas swojego wczorajszego wystąpienia przed Komisją Budżetu Izby Reprezentantów amerykańskiego Kongresu niczym nie zaskoczył. Ben Bernanke podkreślił, że ożywienie gospodarcze postępuje, rynek pracy nadal pozostaje słaby, a inflacja nie jest problemem. Ci, którzy liczyli na to, że na fali lepszych wieści z gospodarki USA, obecny program skupu obligacji może być zakończony przed terminem, srogo się zawiedli.
Dziś kalendarium makroekonomiczne jest szersze, ale tylko nieco, niż ostatnio. O godz. 13:00 poznamy decyzję Banku Anglii w sprawie stóp procentowych – oczekuje się, że główna zostanie utrzymana na poziomie 0,5%, a o godz. 14:30 napłyną informacje z USA o licznie nowych podań o zasiłki dla bezrobotnych za ostatni tydzień.
Marek Nienałtowski