Brak czynników niepewności sprzyja powrotowi pieniędzy na bardziej ryzykowne aktywa. Zyskują waluty krajów wschodzących, odradza się popyt na surowce, zyskują słabsze giełdy. Nie ma wydarzeń, na które czekałby rynek. Ofiara mocnego dolara i przeceny na rynku surowców wciąż czeka na ujawnienie.

Złoty jest najmocniejszy do euro od stycznia 2013 r., a łącznie w relacji do wspólnej waluty i amerykańskiego dolara zbliża się do najwyższych wartości w tym roku. Dobry sentyment dla rodzimej waluty wynika z ustąpienia głównych czynników ryzyka – zmniejszeniu napięcia na linii Moskwa-Kijów oraz oddaleniu groźby rozpadu strefy euro. Sytuacja na wschodzie Ukrainy, choć wciąż niepewna, przestaje spędzać sen z oczu inwestorów zaangażowanych w polską gospodarkę. Jeśli chodzi o Grecję, temat jest już na tyle mocno dyskutowane, że jest mało prawdopodobne, że stanie się zarzewiem poważnych zawirować na rynkach finansowych.

Zaskoczeń nie można się spodziewać w związku z działaniami największych banków centralnych. Kolejne posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego zaplanowane jest na 15 kwietnia, ale nie przyniesie ono żadnych nowych wiadomości. Bank potwierdzi pozytywne efekty, jakie pojawiły się w na rynkach finansowych i w gospodarce w związku z prowadzonym programem skupu obligacji.

Z kolei na ostatnim spotkaniu Rezerwa Federalna  rzuciła nieco więcej światła na przyszłość polityki pieniężnej w USA. Stopy procentowe jeszcze kilka miesięcy nie będą zmieniane. Cykl zacieśniania rozpocznie się najprawdopodobniej we wrześniu, ale podwyżki będą łagodne (1-2 do końca roku).

Okres braku niepewności wykorzystywany jest do zredukowania długich pozycji w dolarze, wzrostu apetytu na ryzyko, umocnieniu indeksów giełdowych, lepiej zaczęły zachowywać się surowce (ropa, miedź, złoto, pszenica). Silne spadki korygują waluty emerging markets.

Nadal nie można jednak mówić o trwałym odwróceniu dominujących trendów. Wciąż brakuje spektakularnej „ofiary” mocnego dolara i oczekiwania na podwyżki stóp procentowych. Problemy Rosji są poważne, ale nie jest to kryzys na miarę tego z 1998 r., azjatyckiego sprzed roku wcześniej czy Argentyny z roku 2001. Pojawienie się takiego przegranego ułatwiłoby dalsze analizy i właściwe umiejscowienie bieżącej sytuacji wobec analogicznych wydarzeń toczących się w przeszłości.

Okres spokoju i stabilizacji, w który weszliśmy w ubiegłym tygodniu może potrwać nawet kilka miesięcy i skutkować odczuwalnym skorygowaniem cen na rynkach. Byłaby to z pewnością sytuacja korzystna z punktu widzenia złotego, który mógłby zyskać do ruto kolejne kilka groszy, a do dolara nawet kilkanaście. Póki co, ostrożnie zakładamy, że okolice wczorajszych poziomów wyznaczają szczyt możliwości polskiej waluty w krótkim terminie. Przed nami okres nieco niższej aktywności i płynności związany ze Świętami Wielkanocnymi. Nie ma i w najbliższych dniach nie ma wydarzenia, na które czekaliby inwestorzy lub które mogłyby spowodować zmianę obrazu sytuacji na rynkach.

EURPLN: Złoty wciąż mocny. Spadkiem poniżej 4,09 kurs EUR/PLN ustanowił 2-letnie dołki. Nadal wykorzystujemy obecne ceny do bieżących zakupów. Spodziewamy się odbicia, a najmniejszym wymiarem kary jest poziom 4,12. W nieco dłuższym terminie oczekujemy odbicia powyżej 4,15. Dziś rynek spróbuje przebić się powyżej 4,10.

EURUSD: Zgodnie z założeniem podczas sesji w środę kurs ponownie przetestował 1,10, ale nie zdołał przebić się wyżej. Czwartek rozpoczyna się niewiele poniżej tej bariery, co wskazuje na ponowną próbę sforsowania oporu. Widać sporą siłę rynku, stąd takiego scenariusza nie można wykluczyć. Nie zakładaliśmy cen wyższych niż 1,10 w tym tygodniu, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by zostały one osiągnięte wcześniej. Nadrzędnym celem jest wszak 1,15 i styl, w jakim rynek do niego dotrze jest bez znaczenia. Euro będzie tej wiosny zyskiwać na wartości.

Autor: Damian Rosiński

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj