Dzięki obniżkom stóp procentowych w portfelach Polaków spłacających kredyty hipoteczne w polskiej walucie co miesiąc zostaje o kilkaset złotych więcej niż jeszcze kilka miesięcy temu. Expander podpowiada, aby tych dodatkowych pieniędzy nie przejadać lecz odłożyć na tzw. „czarną godzinę”. Kredyty hipoteczne zaciągamy na kilkadziesiąt lat, w ciągu których wiele może się zdarzyć.
Oszczędności na racie kredytu dobrą poduszką finansową
Seria obniżek stóp procentowych w naszym kraju zapewne bardzo ucieszyła osoby spłacające kredyty hipoteczne w złotych. Co miesiąc w ich kieszeni zostaje bowiem kilkaset złotych więcej niż we wrześniu ubiegłego roku. Według ekspertów tych pieniędzy nie należy jednak beztrosko wydawać na bieżące potrzeby. Znacznie lepiej wykorzystać je odkładając z myślą o zabezpieczeniu swoich finansów na przyszłość. Mogą okazać się bowiem bardzo pomocne, gdyby w przyszłości pojawiły się jakieś nieprzewidziane problemy.
Kredyty hipoteczne zwykle zaciągamy na kilkadziesiąt lat, w ciągu których bardzo wiele może się wydarzyć. W tym czasie zapewne zobaczymy niejeden kryzys czy serię zarówno obniżek jak i podwyżek stóp procentowych. Ponadto już obecna sytuacja gospodarcza nie jest najlepsza. Jak wskazuje najnowszy raport InfoMonitora, łączna kwota zaległych płatności klientów podwyższonego ryzyka, odnotowanych w Rejestrze Dłużników (BIG Info Monitor) oraz w Biurze Informacji Kredytowej, w marcu tego roku wynosiła 39,28 miliarda złotych. Problem nieterminowego spłacania długów dotyka coraz większą liczbę osób. Wiele z nich nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, jak duże kłopoty mogą je spotkać, gdy spóźnią się ze spłatą rat.
Pieniądze na czarną godzinę chronią przed długami
Na dłużnika czeka wiele nieprzyjemności. – Przede wszystkim drastycznie rośnie oprocentowanie przeterminowanego długu. Zwykle w takim przypadku stosowana jest najwyższa dopuszczalna przez prawo stawka, czyli obecnie 16% w skali roku. Dla porównania standardowe oprocentowanie kredytu hipotecznego w złotych to obecnie ok. 4,25% – mówi Jarosław Sadowski, Główny Analityk firmy Expander. – Gdy nie dokonujemy spłaty w terminie banki wykonują także monity telefoniczne i listowne. Te pierwsze kosztują zwykle kilka złotych, ale pisemne już kilkadziesiąt. Najdroższe są tzw. wizyty terenowe, za które trzeba zapłacić nawet ponad 100 zł – dodaje Jarosław Sadowski.
Zaskórniaki mogą ustrzec przed windykatorem
Wysokie odsetki to jednak nie koniec problemów dłużnika. Jeśli działania windykacyjne banku nie poskutkują, to koszty zaczynają rosnąć lawinowo. – Bank może np. zlecić ściągnięcie długu windykatorowi, co jest bardzo drogim rozwiązaniem i kosztuje średnio od kilkuset nawet do kilku tysięcy złotych. Kolejne kwoty idące w tysiące złotych pojawią się, gdy wszczęte zostanie postępowanie sądowe oraz przy wycenie i licytacji ewentualnego zabezpieczenia kredytu. Ponieważ cały proces windykacji trwa bardzo długo, to łączne koszty i odsetki karne istotnie powiększają początkowy dług – mówi Jarosław Sadowski z firmy Expander.
Skutki obniżenia stóp procentowych warto więc wykorzystać i uzyskane nadwyżki odłożyć na tzw. ”czarną godzinę”. Jak wskazuje Expander, niezbędnym minimum, które warto posiadać jest kwota, która pozwoli utrzymać się i spłacić raty kredytu przez 3 miesiące. – Tyle bowiem średnio szukamy pracy po jej utracie. W przypadku wysokich kwot kredytu warto jednak odłożyć więcej. Gdyby konieczna okazała się sprzedaż mieszkania to obecnie może to trwać niestety dłużej niż trzy miesiące – radzi ekspert Expandera.