Przyszły budżet UE wywołał gorącą debatę w Parlamencie Europejskim. Część europosłów ostro skrytykowała propozycje przedstawione przez Komisję Europejską, inni chwalili projekt. Przewodniczący PE Jerzy Buzek podkreślał, że perspektywa finansowa na lata 2014-2020 jest jednym z najważniejszych tematów, nad jakimi Parlament będzie pracował w najbliższych miesiącach. Przewodniczący KE José Manuel Barroso zaznaczał, że budżet nie będzie bardziej kosztowny dla państw Unii.

Przyszły budżet UE wywołał gorącą debatę w Parlamencie Europejskim. Część europosłów ostro skrytykowała propozycje przedstawione przez Komisję Europejską, inni chwalili projekt. Przewodniczący PE Jerzy Buzek podkreślał, że perspektywa finansowa na lata 2014-2020 jest jednym z najważniejszych tematów, nad jakimi Parlament będzie pracował w najbliższych miesiącach.

Przewodniczący KE José Manuel Barroso zaznaczał, że budżet nie będzie bardziej kosztowny dla państw Unii, a przez to, że skupi się na pobudzaniu wzrostu gospodarczego i tworzeniu nowych miejsc pracy będzie bardziej efektywny. „Dzięki temu każde euro wydane na poziomie europejskim może oznaczać oszczędności na poziomie państw członkowskich” – argumentował Barroso.

Zdaniem Mikołaja Dowgielewicza, polskiego ministra spraw europejskich, który reprezentował Radę UE przyszły budżet Unii to największe wyzwanie dla rozpoczynającej się właśnie polskiej prezydencji. Dodał, że PE będzie na bieżąco informowany na temat prac nad budżetem. Przedstawiciele Parlamentu będą też zaproszeni na lipcowe spotkanie ministrów w Polsce.

Hiszpański deputowany Salvador Garriga Polledo (Europejska Partia Ludowa) żałował, że Komisja zdecydowała się na zamrożenie budżetu zamiast na pięcioprocentowy wzrost sugerowany przez europarlamentarzystów. „To pozostawia nas bez żadnego marginesu do negocjacji z Radą” – zwrócił uwagę.

Więcej za mniej

„Kraje chcą by UE robiła więcej rzeczy za mniej pieniędzy. Tak się nie da!” – nie ukrywał niemiecki poseł, lider socjaldemokratów Martin Schulz. Nawoływał deputowanych do wsparcia propozycji Komisji. „Przebieg debaty budżetowej zadecyduje o przyszłości Europy” – zauważył.

Lider liberałów, belgijski deputowany Guy Verhofstadt był zadowolony, że KE zaproponowała system dochodów własnych Unii. Teraz – jak podkreślał – trzeba zyskać dla niego poparcie wśród krajów członkowskich. Według Verhofstadta to nie byłby dodatkowy podatek, ale raczej możliwość lepszego kontrolowania unijnego budżetu.

Przeciwnego zdania był brytyjski deputowany Martin Callanan (Konserwatyści i Reformatorzy), który twierdzi, że podatek będzie oznaczał dodatkowe obciążenia. Jego zdaniem budżet powinien pozostać na zamrożonym poziomie.

„Europa potrzebuje prawdziwego budżetu”

Portugalski deputowany Miguel Portas (Zjednoczona Lewica Europejska/Nordycka Zielona Lewica) obawiał się, że europejscy przywódcy nie wyciągnęli wniosków z ostatniego kryzysu gospodarczego. „Europa potrzebuje prawdziwego budżetu by rozwiązać swoje problemy” – dodał. Według niego zamrożenie wydatków na to nie pozwoli.

Zamrożenie budżetu skrytykował również francuski deputowany Daniel Cohn-Bendit (Zieloni). I wsparł ideę europejskiego podatku transakcyjnego. Zauważył, że jego koszty nie obciążyłyby obywateli, ale instytucje finansowe, które na co dzień korzystają na Unii Europejskiej. Jego zdaniem UE na podatku mogłaby zarobić 20-30 mld euro rocznie.

Krytyczna była również brytyjska deputowana Marta Andreasen (Europa Wolności i Demokracji). Według niej propozycja Komisji Europejskiej wprowadza ludzi w błąd i brakuje jej przejrzystości.

Tekst i zdjęcie – Parlament Europejski

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj