W najbliższych dniach informacje gospodarcze będą przeplatać się z wydarzeniami politycznymi. W poniedziałek będą znane sondaże dotyczące wyników wyborów prezydenckich w Polsce, a rynki mogą jeszcze być pod wpływem ubiegłotygodniowych wyborów parlamentarnych w Wielkiej Brytanii. Wydarzeniem polityczno-gospodarczym będzie kończące się we wtorek posiedzenie ministrów finansów strefy euro w sprawie kontynuacji pomocy dla Grecji. Oczekiwanie na wynik może być powodem sporej nerwowości na rynkach. Dominuje podgląd, że tym razem jeszcze do porozumienia nie dojdzie i sprawa będzie w coraz bardziej napiętej atmosferze ciągnęła się do czerwca.
Środa przyniesie największą dawkę danych makroekonomicznych. Poznamy informacje z Chin o produkcji przemysłowej, sprzedaży detalicznej i inwestycjach w największych miastach. Chińska gospodarka dostarcza powodów do niepokoju, łagodzonych oczekiwaniem na działania stymulujące jej rozwój przez władze tego kraju, głównie przez bank centralny. Dowiemy się, w jakim tempie rozwijały się w pierwszym kwartale 2015 r. główne gospodarki europejskie. Jest szansa na nieco lepsze wieści z Niemiec i całej strefy euro.
W czwartek dowiemy się, jak zmieniły się ceny towarów i usług konsumpcyjnych w Polsce w kwietniu. Prawdopodobnie w lutym mieliśmy do czynienia z największym nasileniem deflacji, gdy wyniosła ona 1,6 proc. W marcu spadek cen sięgnął 1,5 proc. – można się więc spodziewać, że w kwietniu pozostanie na podobnym poziomie lub będzie nieco niższy. W piątek GUS opublikuje wstępne wyliczenia dotyczące tempa wzrostu naszej gospodarki w pierwszych trzech miesiącach roku. Ekonomiści liczą na niewielkie przyspieszenie, ale wskaźnik PMI, który z wyprzedzeniem sygnalizuje tendencje, w ostatnim czasie nieznacznie się obniżył, co wskazuje na możliwość powtórki wyniku z czwartego kwartału ubiegłego roku, czyli wzrostu.
Rynki finansowe
W ostatnich dniach na rynkach finansowych utrzymywała się duża nerwowość, choć w większości przypadków zmiany nie były już tak dynamiczne, jak w końcówce kwietnia.
Przez większą część tygodnia można było obserwować kontynuację tendencji umacniania się wspólnej waluty wobec dolara. W środę kurs euro wynosił ponad 1,13 dolara i był najwyższy od końca lutego, czyli od około dwóch miesięcy. Lekkie osłabienie euro widoczne było dopiero w czwartek w drugiej połowie dnia i w piątek rano. Powodem takiej sytuacji było zmniejszenie się presji deflacyjnej w strefie euro oraz gorsze dane ze Stanów Zjednoczonych, odsuwające w czasie moment podwyżki stóp procentowych przez Fed. Europejskiej walucie nie szkodził zupełnie przeciągający się pat w negocjacjach z Grecją w sprawie programu reform, będącego warunkiem kontynuacji międzynarodowej pomocy. Ten czynnik może jednak zyskać na znaczeniu w najbliższych dniach, skłaniając część inwestorów do pozbywania się euro.
Zgodnie z tendencjami wyznaczanymi na rynku światowym, nasza waluta umacniała się zdecydowanie wobec dolara i słabła, choć nie tak dynamicznie, w porównaniu do euro. Sytuacja zaczęła zmieniać się dopiero w czwartek. Tego dnia przed południem, dolara na rynku międzybankowym wyceniano jedynie na 3,56 zł, a więc najniżej w tym roku. Wieczorem amerykańska waluta podrożała do prawie 3,6 zł i tendencja ta utrzymywała się również w piątek przed południem. Odwrotnie zachowywał się kurs euro, rosnąc do środy do 4,04 zł. W czwartek przejściowo skoczył do 4,08 zł, jednak szybko wrócił do poprzedniego poziomu. Znacznie bardziej stabilne były notowania franka, którego kurs wykazywał lekką tendencję zwyżkową. W piątek rano za szwajcarską walutę trzeba było płacić około 3,9 zł. Na razie trudno prognozować kierunek zmian w najbliższej przyszłości. Wiele zależeć będzie zarówno od ważnych danych z gospodarki, jak i wydarzeń politycznych.
Mimo sporej nerwowości na głównych giełdach światowych, warszawski parkiet prezentował się całkiem dobrze. Co prawda indeks największych spółek miewał kłopoty z utrzymaniem się powyżej 2500 punktów, ale ostatecznie zagrożenie pogłębieniem spadku zostało oddalone. W ciągu pierwszych czterech sesji WIG20 zyskał 0,3 proc. Znacznie lepiej radziły sobie pozostałe wskaźniki, a szczególnie mWIG40, który do czwartku rósł aż o 1,7 proc. i kontynuował wędrówkę do poziomu najwyższego od początku 2008 r.
Finanse osobiste
Stopy procentowe nie spadły i nie spadną
Rada Polityki Pieniężnej podjęła w ubiegłym tygodniu decyzję o pozostawieniu stóp procentowych na dotychczasowym poziomie. Szef NBP stwierdził, że zbyt niskie stopy mogłyby być niebezpieczne. Analitycy banku centralnego przewidują, że deflacja ustąpi do końca roku.
Najbardziej cenimy nieruchomości
Z przeprowadzonych na zlecenie Deutsche Banku badań ankietowych wynika, że Polacy uważają nieruchomości za lokatę kapitału przynoszącą największe zyski. Przekonanych jest o tym prawie 45 proc. z nas. Na drugim miejscu wymieniane jest złoto, na które stawia jednak zaledwie 7 proc. badanych. Niemal identycznie jak złoto, oceniane są inwestycje na giełdzie, a tuż za nimi wymieniamy lokaty bankowe.
Autor: Paweł Lasiuk