Internet pełen jest opinii na różnych forach i serwisach. Kłopot w tym, że coraz więcej internautów traktuje wolność wypowiedzi jako pretekst do bezkarnego obrażania innych. Poczucie anonimowości i bezkarności sprawia, że częściej przekraczają cienką granicę etycznego zachowania. Nie oszczędzają nikogo, realnie raniąc wirtualnym „hejtowaniem”.
Niedawno w jednym z popularnych serwisów informacyjnych ukazał się artykuł o sposobach na niskobudżetowe wakacje. Redaktorzy opisali historie dwójki młodych ludzi, którzy na wakacje jeżdżą autostopem i świadomie rezygnują z wygód – śpią w hostelach, guest housach lub pod namiotem. Reakcja internautów komentujących artykuł jest co najmniej niepokojąca.
Niemoralne komentarze
Użytkownik o nicku „karol” określił podróżowanie autostopem jako „bzykanie gratis”. Inny, o nicku „tobiaszek” nawiązuje do carpoolingu: „carpulnig czyli kopulowanie w aucie ??”. Jeden komentarz to jednak dla niego za mało, żeby przekazać swoją opinię. Chwilę później komentuje zdjęcie dwóch autostopowiczek, które redakcja wybrała jako grafikę do artykułu: „Tych ze zdjecia to bym nawet do samochodu nie wpluscil ewentualnie moglbym pobawic sie piersiami przy uchylonej szybie” (pisownia oryginalna).
Szokujące są nie tylko wypowiedzi tych osób, ale również reakcja na nie innych czytelników. Pierwsza przytoczona wypowiedź zebrała aż 33 pozytywne opinie, a tylko 3 negatywne. Niemoralne zachowanie staje się coraz częściej przedmiotem debaty teoretyków Internetu. Obraźliwe i wulgarne wypowiedzi klasyfikują jako „hejt” (ang. hate – nienawiść).
Hejt na etacie
Internet aż roi się od użytkowników, którzy z tzw. hejtowania uczynili niemal etatowe zajęcie. Psychologowie podkreślają, że jest to typowe zachowanie dla osób, które w życiu codziennym rzadko dochodzą do głosu. W rzeczywistości wulgarne opinie mogłyby wywołać ostrą krytykę w kierunku tych, którzy ją wyrażają. Internet daje takim ludziom szansę ekspresji swoich przekonań bez ponoszenia konsekwencji w realnym świecie. Nawet jeśli komentarze są dla innych krzywdzące lub niezgodne z przyjętymi zasadami etyki. To anonimowość dodaje „hejterom” odwagi.
Rzeczywistość wirtualna niewiele ma wspólnego z prawdziwym życiem. Na szczęście rzadko zdarza się, że „hejterzy” przenoszą swoją działalność do życia codziennego i zazwyczaj kończy się tylko na gorzkich słowach przelanych na klawiaturę
– mówi Adam Tychmanowicz, twórca aplikacji Yanosik AutoStop.
Działanie naszej aplikacji polega na tym, że obcy ludzie dzielą ze sobą miejsce w aucie. Mimo że tysiące użytkowników korzysta z tej możliwości, to nigdy nie dostaliśmy zgłoszenia opisującego jakąś przykrą sytuację – dodaje.
Dwie strony medalu
Jak wszędzie, tak i w Internecie nic nie pozostaje czarne lub białe. Medal ma zawsze dwie strony. Negatywne opinie zawsze będą równoważone przez głosy rozsądku. W opisywanym przypadku takim głosem był m.in. użytkownik o nicku „Greg”: „Najważniejsza jest przygoda, chęć poznawania nowych miejsc i ludzi. Kto tego nie pojmuje i pisze że to wina rządu potwierdza ograniczone horyzonty myślowe. Uczmy młodych zaradności, wypoczynku na łonie natury a nie w pięciogwiazdkowych hotelach.” Osób, które obrażają innych w Internecie oraz szerzą seksistowskie i wulgarne zachowania najczęściej nie da się tak łatwo powstrzymać. To, co możemy zrobić, to otwarcie je potępiać. Jeśli „hejter” zobaczy, że nie ma poparcia, to nie będzie czuł się już tak pewnie, mimo że jego twarz pozostanie anonimowa.
Źródło: Moto.wp.pl/Niskobudzetowe-wakacje-w-praktyce, YanosikAutoStop.pl