Ustawa o in vitro wejdzie w życie; prezydent Bronisław Komorowski poinformował w środę, że ją podpisał. Jednocześnie zapowiedział, że po jej ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw, skieruje do Trybunału Konstytucyjnego jeden z jej zapisów.
Ogłaszając swoją decyzję prezydent zaznaczył, że „nie jest prezydentem ludzkich sumień”. W jego opinii żaden z polskich prezydentów nie powinien zachowywać się tak, by ktokolwiek miał wątpliwości, czy chce poprzez system prawny regulować funkcjonowanie państwa czy ludzkich sumień.
Bronisław Komorowski podkreślił, że jest i czuje się odpowiedzialny za to, aby kształtować prawo tak, by w stopniu maksymalnie możliwym uwzględniało „jak najszerszy obszar ludzkich wrażliwości i ludzkich oczekiwań”.
– Jestem zwolennikiem kompromisu politycznego w tych wszystkich trudnych kwestiach, które ludzi dzielą. Kompromis polityczny nie musi i nie oznacza kompromisu moralnego, bo o własnym sumieniu decydują ludzie – powiedział.
Prezydent podkreślił, że prawo nie może i nie zmusza nikogo do zachowań niezgodnych z jego etyką, ale musi ono uwzględniać to, że ludzie mają różne wrażliwości i różne poglądy. – Każdy w ramach społeczeństwa i w ramach państwa powinien robić to, co do niego należy. W moim przekonaniu rolą prezydenta jest dbanie o konstytucyjność ustaw. O to, aby ustawy, porządek prawny, był w zgodzie z fundamentem systemu prawnego, jakim jest konstytucja – powiedział.
– Słuszna ustawa musi być także ustawą dobrą z punktu widzenia konstytucji – podkreślił Bronisław Komorowski.
Przypomniał, że w związku z wątpliwościami co do konstytucyjności ustawy, jego kancelaria wysłała list do marszałka Senatu Bogdana Borusewicza – jeszcze przed decyzją senatorów w sprawie ustawy. Wskazywano w nim na możliwą niekonstytucyjność zapisów umożliwiających pobieranie komórek rozrodczych od osób, które nie są zdolne do świadomego wyrażenia zgody. Jednak, jak ocenił, debata w parlamencie nie sprzyjała merytorycznej dyskusji i z tego powodu Senat nie zajął się wątpliwościami wyrażonymi w liście.
– Debata była przykra i w znacznej mierze szkodliwa – ocenił prezydent. Dodał, że przeżywają ją zarówno rodziny, które dzięki metodzie in vitro doczekały się dzieci, jak i te, które planują z tej metody skorzystać. – Myślę, że ta debata była w o wiele większym stopniu nastawiona na podkreślanie różnic światopoglądowych, ideologicznych, niż na szukanie rozwiązań prawnych i na rozważanie kwestii merytorycznych – powiedział.
– Tak oceniam debatę, ale uważam, że ustawa o in vitro jest oczekiwana przez ogromną większość Polaków z nadzieją – mówił prezydent.
Podkreślił, że traktuje ustawę jako „ewidentny postęp w stosunku do dzisiaj obowiązujących rozwiązań, a konkretnie – jako postęp w stosunku do sytuacji, kiedy brak jest jakichkolwiek regulacji ustawowych w tej ważnej kwestii”. Zwrócił uwagę, że ustawa wprowadza m.in. ograniczenia w stosowaniu metody in vitro, których dzisiaj nie ma.
– Kwestie trudne warto regulować prawem, dążąc jednocześnie do tego, aby rozwiązywać to na zasadzie porozumienia i kompromisu politycznego. Tak się nie stało, dzisiaj wzięły górę emocje, a sprawa tak delikatna, tak trudna, i tak ważna dla ludzi, naprawdę wymagała większej troski niż troska o toczenie sporu politycznego i światopoglądowego – dodał prezydent.
Sejm uchwalił ustawę o leczeniu niepłodności pod koniec czerwca; Senat nie wprowadził do niej poprawek. Daje ona prawo do korzystania z procedury in vitro małżeństwom i osobom we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem. Leczenie niepłodności tą metodą będzie mogło być podejmowane po wyczerpaniu innych metod leczenia, prowadzonych przez co najmniej 12 miesięcy.
Ustawa zezwala na dawstwo zarodków, zabrania zaś ich tworzenia w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie. Zakazuje też niszczenia zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju – grozić będzie za to kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5. (PAP)
Źródło: prezydent.pl