Najbardziej znany indeks giełdowy S&P 500 wzrósł w styczniu o prawie 7%, co jest nie lada wyczynem. Jednak w lutym rynki straciły część tego zysku, a w połowie marca nastąpił upadek kilku mniejszych banków amerykańskich i doszło do wzrostu zmienności również na rynku europejskim. W reakcji na tę sytuację wartości wróciły do poziomu z początku roku.
Co to oznacza dla inwestorów długoterminowych?
Mimo pozornie dramatycznego rozwoju sytuacji nie ma powodów do obaw, ponieważ krótkoterminowe wahania nie muszą martwić inwestujących regularnie i długoterminowo. Wyzwaniem jest natomiast przetrwanie okresu dekoniunktury. Warto przypomnieć, że krótkoterminowe spadki są nieodłączną częścią inwestowania – tak jak długoterminowy wzrost. W historii odnotowano wiele spadków o dziesiątki procent, ale z czasem rynki wracały do normy i dalej rosły.
Rosnące rynki to dobra wiadomość dla każdego, kto już zainwestował. Z drugiej strony spadające stwarzają okazję dla tych, którzy dopiero budują swój portfel. Podobnie jest ze zniżkami w supermarketach – de facto dziś można zainwestować z 20% zniżką w porównaniu do 2021 r.
Pasywna ewolucja w obszarze inwestycji
Szersze zjawisko tzw. „pasywnej ewolucji” w obszarze inwestycji, która w naszym kraju z roku na rok nabiera rozpędu, sprawiło między innymi, że w Polsce pojawił się czeski startup Fondee. Z jego pierwszych doświadczeń wynika, że Polacy w ostatnim czasie dopiero otwierają się na pasywne, cierpliwe, regularne inwestowanie, co jest już światowym trendem.
Z doświadczeń Fondee wynika również to, że w Czechach podobnie, jak w Polsce dopiero uczymy się jak inwestować. Czesi mieli wręcz irracjonalny strach przed inwestowaniem, podczas gdy na Zachodzie ludzie nie zostawiają swoich pieniędzy leżących na kontach czekowych. Amerykańscy inwestorzy indywidualni szeroko korzystają już z podobnych do Fondee rozwiązań. Dlatego bardzo ważne jest prowadzenie działań edukacyjnych, które podkreślają, że pewna doza ryzyka może być dobra, jeśli ma się długoterminowy horyzont inwestycyjny. Nie ma powodu, aby szczególnie młode pokolenie trzymało się starych sposobów traktowania pieniędzy, które są nie tylko niepraktyczne, ale przede wszystkim niekorzystne. Jeśli ludzie nauczą się inwestować bez zbędnych opłat dla pośredników, takich jak banki czy doradcy finansowi, mogą zaoszczędzić nawet o 8% rocznie więcej niż są do tego przyzwyczajeni teraz – mówi Jan Hlavsa, założyciel Fondee działającego w Czechach, na Słowacji, a teraz również w Polsce.
Konto oszczędnościowe
Część pieniędzy warto trzymać na koncie oszczędnościowym jako rezerwę. Jeśli zdarzy się coś nieprzewidzianego, nie trzeba sięgać po inwestycje, które z powodu wahań rynkowych mogą być akurat na minusie.
Rynki od początku 2022 roku uległy masywnej korekcie, podobnie jak portfele klientów. Konta oszczędnościowe przegrywają jednak walkę z inflacją. Jej poziom 18,4% oznacza, że na koncie oszczędnościowym traci się ponad 12% rocznie, chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać, ponieważ konta oszczędnościowe oferują średnio 6 %.
Kiedy sytuacja się uspokoi, inwestycje powrócą z obecnego spadku o około 15-20% do długoterminowych stóp zwrotu, które historycznie wynosiły około 8-9% rocznie powyżej inflacji na rynkach akcji. W dzisiejszym kontekście oznacza to wzrost wartości o ponad 20%, co w przeciwieństwie do konta oszczędnościowego zrównoważy inflację i zrekompensuje spadek inwestycji z okresu, kiedy rynki były w słabej kondycji.
Kiedy rynki odżyją…
Kiedy rynki odżyją, konta oszczędnościowe również wrócą do normy. Inflacja spadnie do normalnego poziomu 2 do 3% i znów na koncie oszczędnościowym będą odsetki niewiele powyżej zera. Z drugiej strony, jeśli klienci zainwestowali w czasie spadku, mogą zarobić znacznie więcej niż na koncie oszczędnościowym lub inwestując tylko w fazie wzrostu.
Minusem spadków jest to, że nie wiadomo, kiedy się skończą. Zwroty na rynku nadchodzą jednak niespodziewanie. Czy nastąpi to za pół roku czy za trzy lata – do tego czasu każda zainwestowana złotówka liczy się podwójnie.
Źródło: corepr.pl