Gęściej, szybciej, więcej – takie są wymogi dzisiejszych inwestorów wobec polskich firm budowlanych. Ale przy tak konkurencyjnym rynku konieczne jest zwiększanie wydajności. Tu kluczowe mogą się okazać nowe technologie. Wiele mówi się o innowacyjnych rozwiązaniach takich jak roboty, sztuczna inteligencja, stosowanie prefabrykacji, a także inteligentnego betonu i drukarek 3D. Jednak czy te nowinki zmienią codzienną pracę budowlańca? Na masową skalę od lat praca na budowie wykonywana jest w podobny sposób. – Gdyby pracownika budowlanego przenieść za pomocą wehikułu czasu z roku 1960 na współczesny polski plac budowy, wcale nie byłby w szoku. Szybko by się przystosował i wykonywał swoją pracę. Niewiele jest innych zawodów, w których byłby tak mały postęp technologiczny – twierdzi Paweł Smolarek, dyrektor ds. Nowych Technologii w tworzącej nowoczesne aplikacje do zarządzania budową firmie BauApp.
Rozdźwięk pomiędzy kosmicznymi technologiami testowanymi na pojedynczych projektach w odległych zakątkach świata, a polską codziennością budowlaną jest ogromny. Część niezwykłych rozwiązań już niebawem zobaczymy na placach budowy nad Wisłą, jednak znaczna ilość zagranicznych nowinek nie ma racji bytu na środkowoeuropejskim rynku budowlanym ze względu na zbyt wysokie koszty oraz specyfikę branży. Rozwiązań dla branży, korzystających z najnowszych zdobyczy techniki, jest mnóstwo. Niektóre pozwalają zaoszczędzić setki milionów poprzez optymalizację pracy i przyspieszenie procesów, inne za kilka lat będą wspominane jedynie jako ciekawostka. Przedstawiamy pięć najciekawszych z nich.
Prefabrykaty – czas przegnać widmo Gierka
W Polsce prefabrykaty wielu osobom wciąż kojarzą się z siermiężnymi czasami PRL. Budowane wtedy bloki z tzw. „wielkiej płyty” projektowano z myślą, aby wytrzymały między 50, a 70 lat. Dziś wiemy jednak, że tego typu technologia jest znacznie bardziej wytrzymała. Wbrew obiegowej opinii są jednak trwałym i szybkim sposobem na postawienie budynku. Konstrukcje z gotowych elementów są popularne między innymi w Chinach, gdzie firmy budowlane potrafią z ich wykorzystaniem postawić nawet 57-kondygnacyjny wieżowiec w 19 dni roboczych. Chińska spółka The Broad Group, słynąca z wykorzystania prefabrykatów i gotowych modułów, poza wspomnianym wysokościowcem, ma w dorobku chociażby postawienie szesnastopiętrowego bloku mieszkalnego w sześć dni czy prawie dwukrotnie wyższego hotelu nad jeziorem Dongting w nieco ponad dwa tygodnie. Te budynki są w stanie wytrzymać trzęsienie ziemi o sile 9 stopni w skali Richtera, są też bardzo ekologiczne i wydajne energetycznie. W prefabrykację wierzą również Skandynawowie. W tamtych stronach aż 65% nowych budynków mieszkalnych powstaje z gotowych elementów. Wygląda na to, że także Polacy, mimo złych skojarzeń z minioną epoką, zaczynają się przekonywać do tego sposobu budowania. – To jedno z najlepiej ocenianych rozwiązań według raportu „Innowacyjne technologie w polskiej branży budowlanej”, który opracowaliśmy wspólnie z badaczami ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Liderzy opinii z polskiej branży budowlanej są zdania, że prefabrykacja może zapewnić znaczny wzrost marży, a jednocześnie jest możliwa do błyskawicznej implementacji w ich przedsiębiorstwach – opowiada Paweł Smolarek.
Aplikacje mobilne – ogromne oszczędności w smartfonie
W raporcie „Innowacyjne technologie w polskiej branży budowlanej” liderzy opinii z największych firm, obok prefabrykacji, wyróżnili jeszcze dwa takie narzędzia. Oba są niezwykle proste i… mieszczą się w kieszeni. Mowa o aplikacjach mobilnych do zarządzania planami na budowie oraz do kontroli jakości. Posługiwanie się papierowymi wersjami rysunków technicznych sprawia, że duża część prac jest wykonywana w sposób niewłaściwy – podwykonawcy korzystają z nieaktualnych wersji planów, przez co marnują czas na poprawki, traci też na tym końcowa jakość budynku. Szefowie budowy i inżynierowie biegają po placu budowy z naręczem rysunków w czasie, kiedy mogliby zajmować się bardziej pożytecznymi zajęciami, przy których ich wiedza i doświadczenie są faktycznie niezbędne. Podobnie przedstawia się sytuacja z kontrolą jakości: przy pracy zorganizowanej w sposób analogowy podwykonawcy często nie wiedzą co i kiedy mają robić. – Nasze aplikacje rozwiązują te problemy i pozwalają na milionowe oszczędności. Jednocześnie są proste w użytkowaniu i nie wymagają przewracania przedsiębiorstwa do góry nogami. Pamiętajmy, że przy większym projekcie pojawia się nawet pięć tysięcy poprawek budowlanych. Zajęcie się jedną zajmuje około półtorej godziny. Nasz moduł do kontroli jakości, dzięki któremu zarówno generalny wykonawca, jak i wszyscy podwykonawcy w czasie rzeczywistym otrzymują na swoje urządzenia mobilne informacje o koniecznych pracach, pozwala zaoszczędzić 7 godzin pracy jednej osoby tygodniowo. To się przekłada nawet na milion złotych oszczędności w trakcie całej budowy – tłumaczy Paweł Smolarek.
Oprogramowanie do zarządzania pracami na budowie wielu osobom kojarzy się z kosztownym i niezwykle skomplikowanym systemem BIM (Modelowanie Informacji o Budowaniu). To rozbudowany program prowadzący cyfrowo przez cały proces budowania, od projektu architekta aż do końcowych szlifów. Jego implementacja na świecie ma przynieść miliardowe oszczędności, jednak o ile polscy przedsiębiorcy przyglądają mu się z zainteresowaniem, o tyle wciąż nie wiadomo, kiedy zostanie wdrożony na szeroką skalę. Barierą są koszty i poziom złożoności. – Cyfrowym kręgosłupem polskiego projektu budowlanego może być w najbliższych latach BauApp. Nasze rozwiązania podbiły w ostatnich latach Węgry, gdzie korzysta z nich połowa największych graczy na rynku. Doskonale znamy środkowoeuropejskie realia i to nasza wielka siła przy wejściu na Polski rynek. Od początku lutego nasza aplikacja jest dostępna nad Wisłą i już otrzymujemy liczne zapytania od klientów – dodaje Paweł Smolarek.
Inteligentny beton
Beton to najszerzej wykorzystywany w budownictwie materiał i drugi najmocniej konsumowany materiał na Ziemi – zaraz po wodzie. Z niego budowane są drogi, mosty, wieżowce, kościoły, domy czy biurowce. Jest tani i szeroko dostępny, nie jest jednak bez wad – pod wpływem ekstremalnie wysokich i niskich temperatur ma tendencję do pękania i niszczenia. Do niedawna jedynym sposobem, żeby go naprawić, było łatanie, nakładanie nowych warstw, albo kucie i wylewanie od nowa. W ostatnich latach technologia poszła jednak do przodu – beton potrafi sam się naprawiać! Technologie są różne. Amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu Rhode Island wykorzystali mikroskopijne kapsułki krzemianu sodu, które pękają, gdy beton ulega uszkodzeniom, wypełniając przestrzeń żelową substancją wzmacniającą strukturę. Są też inne pomysły na stworzenie „samouleczającego się” betonu – naukowcy wykorzystują chociażby bakterie, które w kontakcie z wodą uaktywniają się, zalepiając pęknięcia. Jak podkreślają badacze, inteligentny beton pozwoli w przyszłości nie tylko oszczędzić czas i pieniądze, ale również znacznie ograniczy ślad węglowy powstający przy produkcji i transporcie materiałów budowlanych. To jednak nie nastąpi natychmiast, a w każdym razie na pewno nie na rynkach środkowoeuropejskich. Taki materiał jest znacznie droższy od standardowego betonu. Przy niskich marżach, branży budowlanej nie stać obecnie na to rozwiązanie i musi szukać oszczędności gdzie indziej. Inteligentny beton na razie pozostanie melodią przyszłości.
Drony w powietrzu, termitoroboty na ziemi
Robotyzacja to kolejne z rozwiązań, które może przynieść branży budowlanej znaczne korzyści. Klasyczne latające drony są na świecie używane na coraz większą skalę, ze względu na to, że zwiększają bezpieczeństwo na budowie. Dostanie się wysoko na rusztowanie, żeby z góry spojrzeć na przebieg prac, czy też kontrolowanie stanu dachu może być ogromnym ryzykiem dla pracowników. Takie zadania szybciej, sprawniej i bezpieczniej można wykonać za pomocą dronów, które w łatwy sposób pokażą plac budowy z lotu ptaka. Jednocześnie za pomocą dronów można kontrolować stan prac na całym obiekcie, co jest pomocne szczególnie przy rozległych budowach. Korzystanie z dronów umożliwia również wczesne wykrycie błędów. Jednak Polacy nie są przekonani do implementacji tego rozwiązania. – W budownictwie mieszkaniowym system dronów prawdopodobnie nie jest tak pomocny jak w budownictwie przemysłowym, ponieważ powierzchnia placu budowy projektu mieszkaniowego zwykle nie jest zbyt duża – twierdzi cytowany w raporcie „Innowacyjne technologie w polskim przemyśle budowlanym” dyrektor operacyjny u jednego z generalnych wykonawców. Drony, wedle przewidywań ekspertów, pojawią się na polskim rynku budowlanym za kilka lat, ale ich wykorzystanie nie będzie miało bardzo dużego wpływu na marżę i wyniki finansowe.
Prace nad robotyzacją procesu budowania trwają nie tylko w powietrzu, ale również na ziemi. Naukowcy z Uniwerystetu Harvarda w ramach projektu TERMES opracowali system prostych małych robotów, inspirowanych pracą… termitów! Efekty ich wieloletnich badań zostały zaprezentowane w 2014 roku, a twórcy termitorobotów chwalili się, że to rozwiązanie pozwoli na stawianie skomplikowanych konstrukcji budowlanych bez ciągłego ludzkiego nadzoru. Roboty uczą się na bieżąco, analizując obecny układ cegieł na placu budowy. Autorzy projektu przekonują, że za pomocą ich robotów można będzie w przyszłości zbudować bazę na Marsie, aby była gotowa na przybycie astronautów. Na to jednak przyjdzie nam wszystkim długo poczekać, a tymczasem zrobotyzowane termity nie podbijają światowego budownictwa mieszkaniowego i zapewne przyjdzie im na długie lata pozostać jedynie ciekawostką.
Wydrukujemy sobie domy?
Co prawda pierwsze drukarki 3D pojawiły się na świecie już w latach ‘80 ubiegłego wieku, jednak przez długi czas przemysł nie potrafił znaleźć dla nich zastosowania. W ostatnich latach trwają intensywne prace nad implementacją tej technologii w budownictwie. W październiku 2017 roku w rosyjskim Jarosławiu zaprezentowano pierwszy dom zbudowany w całości z elementów wydrukowanych w 3D. Budynek mieszkalny ma powierzchnię blisko 300 metrów kwadratowych, a dziś – w przeciwieństwie do wielu innych tego typu konstrukcji, które służą tylko do demonstracji – mieszka w nim prawdziwa rodzina. Druk 3D przydaje się również przy budowie mostów, choć na razie lepiej powiedzieć „mostków” – tego typu konstrukcje są niewielkie i służą głownie pieszym. O ile tego typu prace są interesujące i nieodmiennie budzą zainteresowanie mediów, o tyle jednak trudno sobie wyobrazić, żeby w przewidywalnej przyszłości trwale odmieniły branżę. W projekcie badawczym firmy BauApp i naukowców ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie druk 3D nie został w żaden sposób doceniony przez liderów opinii z polskiej branży budowlanej. Określili go nie tylko jako melodię przyszłości, ale też zwrócili uwagę na niewielkie możliwości oszczędności czy zarobku związane z wdrożeniem tej technologii. Nic nie wskazuje na to, żebyśmy niebawem mieli dołączyć do rosyjskich „szczęśliwców” i zamieszkać w drukowanych domach.
Prostota kluczem do sukcesu
Branża budowlana przez ostatnie dziesięciolecia była w stagnacji, a obecnie bogactwo dostępnych nowoczesnych technologii może przyprawić szefów firm budowlanych o zawrót głowy. Przy decydowaniu, które z nich mają zaimplementować w swoich przedsiębiorstwach, z całą pewnością będą się kierować prostym rachunkiem ekonomicznych – branża budowlana słynie z twardego stąpania po ziemi i umiejętnego kalkulowania inwestycji. Liderzy zdają sobie sprawę z tego, że użycie termitorobotów czy druku 3D może na krótką skalę sprawić, że zrobi się o nich głośno, jednak nie przyniesie oczekiwanych efektów finansowych. W tak konserwatywnej branży to prostota jest kluczem do sukcesu. Rozwiązania, których istotę można wytłumaczyć w trzech zdaniach, podbiją polski rynek. Pozostałe mogą podbić internet, jednak bramy nadwiślanskich placów budowy pozostaną dla nich zamknięte.
Źródło: partnersi.com.pl