Brak czynników ryzyka (wyjścia Grecji ze strefy euro nikt nie traktuje jako scenariusza bazowego) sprzyja złotemu. Kurs EUR/PLN dotarł do linii dołków z ostatnich 2 lat. Wsparcie jest bardzo silne, więc należy zakładać, że wytrzyma napór niedźwiedzi, choć chwilowe dalsze spadki nie będą zaskoczeniem. W centrum uwagi odczyt wskaźnika nastrojów Ifo z Niemiec.
Wskaźniki koniunktury sektorów przemysłu i usług (PMI) w dużych krajach strefy euro uległy poprawie w marcu (według wstępnych wyliczeń), a dynamika cen dóbr i usług konsumpcyjnych w USA, po miesiącu przerwy, była ponownie nieujemna – to podstawowe doniesienia z gospodarek, które przyniosła wtorkowa sesja. Ten dugi czynnik okazał się istotniejszy dla rynku walutowego co, zgodnie z przypuszczeniami, spowodowało załamanie notowań EUR/USD po osiągnięciu docelowego poziomu 1,1000. Najbliższe sesje zapowiadają stabilizację kursu między 1,0750 a 1,1000.
Relatywnie dobre dane ze strefy euro dziwić nie powinny. Od kilku tygodni doniesienia z regionu wskazują, że aktywność nabiera tempa. Teraz jeszcze wsparta została działaniami łagodzącymi politykę pieniężną prowadzonymi przez Europejski Bank Centralny, który zresztą sam przyznaje, że ożywienie postępuje w zadowalającym tempie. Stąd lekkie, pozytywne niespodzianki w danych o wskaźnikach PMI należało wcześniej wkalkulować w decyzje inwestycyjne. Widać, że informacje te zostały w większości zdyskontowane przez rynek. Sama publikacja wystarczyła na wzrost notowań EUR/USD do 1,10 i przetestowanie tej bariery, po których nastąpiło odreagowanie.
Dużo ciekawsze wnioski płyną z analizy danych o inflacji w USA. Jak się okazuje deflacja na poziomie cen ogółem okazała się przejściowa (1 miesiąc z CPI poniżej 0 proc.). Bazowy wskaźnik cen odbija już drugi miesiąc z rzędu, choć bardzo powoli. Nie można mówić o narastaniu presji inflacyjnej, ale raczej też należy przyjąć, że spadki wskaźników cen były chwilowe, wywołane stricte przez czynniki o charakterze przejściowym, podażowym (przecena na rynku ropy naftowej) i zgodnie z projekcjami Rezerwy Federalnej w II poł. roku inflacja wyraźnie odbije. Wówczas też bank centralny znajdzie się pod zdecydowanie większą presją, by podnieść stopy procentowe. Odsuwać momentu zacieśnienia polityki pieniężnej nie będzie można w nieskończoność. Wrzesień pozostaje potencjalnie najbardziej prawdopodobną datą pierwszej od dekady podwyżki oprocentowania w USA. Na ten termin lub trochę wcześniej, wypatrywać można nawrotu globalnej tendencji aprecjacji dolara. Wcześniej czeka nas kilkumiesięczne odreagowanie.
EURPLN: Kurs dotarł do linii dołków z czerwca ub. r. (4,09). Spadkowa tendencja uległa więc wznowieniu po stabilizacji, którą obserwowaliśmy przez większą część marca. Rynek pozostaje w obszarze oporu (4,09-4,12), co teoretycznie powinno oznaczać odbicie. Jednak obecnie koniunktura na rynkach sprzyja złotemu. Ma miejsce względna stabilizacja oraz brak czynników ryzyka, co tradycyjnie sprzyja walutom o większym ryzyku inwestycyjnym. Nadal wykorzystujemy obecne poziomy do zakupów, choć dopuszczamy możliwość, że na chwilę rynek może znaleźć się na niższych poziomach. Scenariusz odbicia w rejon 4,18-4,20 w średnim terminie jest wciąż aktualny.
EURUSD: Rynek dotarł do prognozowanego na ten tydzień poziomu 1,1000. W południowych godzinach wczorajszej sesji nastąpiło przetestowanie tej bariery, po którym przyszło odreagowanie. Dziś rynek ponownie może wspiąć się w rejon 1,10, ale nie dojdzie raczej do jego przełamania. W ciągu najbliższych 2-3 sesji zakładamy utrzymanie kursu w paśmie 1,0750-1,1000.
Autor:Damian Rosiński