Przewidywany wzrost PKB powyżej 3 proc. W ostatni piątek w Szczyrku odbyła się debata ekonomistów, którzy wskazali, że obniżenia tempa rozwoju można spodziewać się dopiero w 2016 roku.
Niekorzystny wpływ na polską gospodarkę ma konflikt rosyjsko-ukraiński, głównie ze względu na ograniczenie eksportu na Wschód, to znacznie poważniejsze znaczenie ma bardzo niska dynamika aktywności w strefie euro. „Mimo iż nie widać symptomów, aby gospodarka strefy euro szybko wyszła ze stagnacyjnego wzrostu (…), to podtrzymujemy prognozę powyżej 3 proc.” – powiedział prof. Hausner członek Rady Polityki Pieniężnej
Były minister finansów prof. Mirosław Gronicki również uważa, że w br. wzrost PKB sięgnie ok. 3 proc. Ekonomista zwrócił jednak uwagę na zagrożenia wewnętrzne. To przede wszystkim niski poziom oszczędności, który się nie powiększa.
„Przy dość słabym napływie kapitału do Polski powoduje to, że inwestycje (…) nie rosną tak szybko jakby mogły. W czasie ożywienia gospodarczego tempo ich wzrostu wynosiło mocno powyżej 10 proc. Trudno spodziewać się, by zostało to osiągnięte. Są czynniki, które nas hamują, inne pomagają. Paradoksalnie pomaga nam deflacja, bo zwiększa możliwości nabywcze gospodarstw domowych” – mówił.
Prof. Jerzy Hausner zastanawiając się, gdzie należy upatrywać szans na 3-proc. wzrost PKB, wymienił dobrą sytuację finansową firm. Ekonomista zwrócił jednak uwagę, że na tym tle są gałęzie gospodarki, które wypadają niekorzystnie. To m.in. górnictwo węgla kamiennego. Przypomniał, że w 13 dotychczasowych raportach ISR wskazywano na wysoki poziom zagrożenia upadłością w tym sektorze.
Hausner zaznaczył, że problemy górnictwa nie wynikają jedynie z powodu cen na rynkach międzynarodowych, bo polski węgiel nie jest eksportowany, a import nie jest duży. „Działają tu czynniki wewnętrzne związane ze złym zarządzaniem, złym nadzorem właścicielskim. (…) To jest sektor, który może zarażać, przykładowo energetykę. (…) Chodzi też o małe i średnie przedsiębiorstwa w otoczeniu” – podkreślił.
Wśród sektorów, które mogą być zagrożone upadłością jest też telekomunikacja i przemysł chemiczny. „Popatrzmy też na budownictwo, które jest dziś w okresie dobrej koniunktury. W budownictwie przemysłowym mamy jednak do czynienia ze stagnacją. Oczekujemy wprawdzie nowej fali inwestycji publicznych w związku z dopływem funduszy unijnych, ale problem jest” – mówił.
Poważnym problemem jest też sytuacja w sektorze transportowym, która wynika z polityki władz Niemiec. Chodzi o wymóg respektowania cen minimalnych w przypadku przejazdu przez ten kraj. „Ta zmienna, która od nas nie zależy, praktycznie eliminuje sektor z funkcjonowania na rynku Zachodnim, a zostaliśmy już wyeliminowani, jeśli chodzi o transport na Wschód” – powiedział.
Debata towarzyszyła sympozjum naukowemu „Współczesna gospodarka i administracja publiczna”, które odbywa się w Szczyrku pod patronatem Polskiej Agencji Prasowej.
Źródło: Onet Biznes