CDU Angeli Merkel przegrało piąte z kolei wybory lokalne z socjaldemokratami, co może być odbierane przez rynki jako wyraz słabnącego poparcia wewnętrznego dla międzynarodowej polityki Niemiec. Ze wszystkimi tego konsekwencjami dla rynków i wizji przyszłości z nową strefą euro lub euroobligacjami, których tak bardzo domagał się przez weekend włoski rząd. Tymczasem inwestorzy na światowych giełdach są mocno wystraszeni piątkowymi danymi z rynku pracy w USA (brak nowych miejsc pracy) i napiętą sytuacją wokół Grecji.
CDU Angeli Merkel przegrało piąte z kolei wybory lokalne z socjaldemokratami, co może być odbierane przez rynki jako wyraz słabnącego poparcia wewnętrznego dla międzynarodowej polityki Niemiec.
Ze wszystkimi tego konsekwencjami dla rynków i wizji przyszłości z nową strefą euro lub euroobligacjami, których tak bardzo domagał się przez weekend włoski rząd. Tymczasem inwestorzy na światowych giełdach są mocno wystraszeni piątkowymi danymi z rynku pracy w USA (brak nowych miejsc pracy) i napiętą sytuacją wokół Grecji. Przedstawiciele EU, ECB i MFW zerwali rozmowy w sprawie kolejnej transzy pomocy (8 mld EUR) ponieważ uważają, że Grecja zbyt opieszale wdraża program cięć w zatrudnieniu w administracji państwowej i prywatyzacji. Tymczasem nie brak opinii, że Grecja tak czy owak będzie musiała ogłosić bankructwo (rentowność obligacji sięga nawet 70 proc. – taką informację podało dziś polskie radio), wobec czego wyprzedaż majątku narodowego faktycznie nie ma sensu (z punktu widzenia Greków).
10-letnie rentowności obligacji Niemiec i USA spadły poniżej 2 proc., co także obrazuje skalę napięć na rynkach finansowych. Jednocześnie S&P stracił na piątkowej sesji 2,5 proc. i pewnie zmierza w kierunku rachitycznego wsparcia w okolicach 1 155 pkt. Jeśli wyprzedaż ma zostać opanowana, to trzeba liczyć na determinację na tym poziomie lub w okolicach 1 120 pkt (sierpniowych dołków).
W Azji inwestorzy są porządnie wystraszeni, Nikkei spadł o 1,9 proc., a Kospi aż o 4,4 proc., silne spadki stały się udziałem wszystkich większych giełd azjatyckich, rósł za to indeks parkietu w Dżakarcie.
W Europie sytuacja będzie od rana napięta, ponieważ wyprzedaż z dwóch ostatnich sesji postawiła pod znakiem zapytania możliwość kontynuacji odbicia po sierpniowym tąpnięciu. Szanse nie zostały przekreślone, ale bez wątpienia zmalały one, nie tylko ze względu na sygnały analizy technicznej (tu właśnie obraz rynku daje pewne nadzieje, mimo ostatniego pogorszenia), ale ze względu na słabsze dane makro i rosnące rentowności obligacji krajów południa Europy, co jasno wskazuje, że rynek obawia się pogłębienia europejskiego kryzysu zadłużenia.
WIG20 mimo nieśmiałej próby zahamowania spadków w końcówce notowań w piątek, może zejść niżej i przetestować poziom 2300 pkt, który działa na indeks jak magnes w trzeciej dekadzie sierpnia. Zatrzymanie spadków na tym poziomie dałoby jeszcze szansę na powrót do zwyżek, przełamanie wiązałoby się zapewne z szybkim zejściem o 100 pkt niżej i desperacką obroną sierpniowych dołków.
Emil Szweda