Japońska produkcja przemysłowa wzrosła w maju o 5,7 proc. wobec kwietnia, co daje najsilniejszy wzrost od 1953 roku i nadzieje na ożywienie gospodarcze na świecie w drugiej połowie roku. Rynki finansowe w dalszym ciągu dyskontują oczekiwany sukces w przegłosowaniu planu cięć wydatków budżetowych Grecji (głosowania dziś i jutro). Dodatkowo zwyżkom sprzyja wyprzedanie rynków po serii spadków rozpoczętych w maju oraz koniec półrocza i związany z tym windows dressing,
Japońska produkcja przemysłowa wzrosła w maju o 5,7 proc. wobec kwietnia, co daje najsilniejszy wzrost od 1953 roku i nadzieje na ożywienie gospodarcze na świecie w drugiej połowie roku.
Rynki finansowe w dalszym ciągu dyskontują oczekiwany sukces w przegłosowaniu planu cięć wydatków budżetowych Grecji (głosowania dziś i jutro). Dodatkowo zwyżkom sprzyja wyprzedanie rynków po serii spadków rozpoczętych w maju oraz koniec półrocza i związany z tym windows dressing, czyli podciąganie kursów akcji znajdujących się w portfelach funduszy.
Są to główne przyczyny, dla których Wall Street sięgnęła wczoraj po wzrosty, S&P zyskał 1,3 proc. i znalazł się najwyżej od trzech tygodni. Pomógł też raport kwartalny Nike, która zanotowała zyski i przychody wyższe od oczekiwań rozbudzając nadzieje na dobre wyniki branży detalicznej w II kwartale. Warto też zwrócić uwagę na wzrost brazylijskiej Bovespy o 1,8 proc., który stwarza nadzieję na przełamanie trendu spadkowego już na najbliższych sesjach.
Azja zaraziła się optymizmem Amerykanów, a szczególne powody do zadowolenia mają inwestorzy w Tokio, gdzie Nikkei wzrósł o 1,5 proc. do najwyższego poziomu od siedmiu tygodni, po publikacji dobrych danych. Produkcja przemysłowa wzrosła bowiem o 5,7 proc. w porównaniu do kwietnia, a oczekiwano odbicia o 5,5 proc. Wzrost produkcji może świadczyć o przywróceniu mocy produkcyjnych do poziomów sprzed trzęsienia ziemi, co powinno odbić się także na koniunkturze na całym świecie, ponieważ japońskie zakłady są poddostawcą wielu komponentów do produkcji towarów zaawansowanych technologicznie, których nie można było zastąpić. W tym aż o 36 proc. wzrosła produkcja samochodów, po tym jak Nissan i Toyota uruchomiły na powrót swoje fabryki. Producenci spodziewają się również ponad 5 proc. wzrostu produkcji w czerwcu i ustabilizowania jej w lipcu. Biorąc pod uwagę opóźnienie z jakim wcześniejsze załamanie dostaw odbiło się na światowej gospodarce, można oczekiwać, że już dane za lipiec i sierpień wskażą na poprawę sytuacji m.in. w USA. Również o 1,5 proc. wzrósł dziś Kospi, a o 1,3 proc. australijski All Oridinaries. Indeks giełdy w Szanghaju spadał natomiast 0,9 proc. kwadrans po ósmej.
Europejskie rynki nie mają powodów do obaw przynajmniej do czasu głosowania w greckim parlamencie. Rynki obstawiają, że ustawodawcy powiedzą „tak” dla cięć wydatków i dopiero fakt dokonany może sprowokować ewentualną realizację zysków. Wcześniej – o 11:00 poznamy indeksy zaufania w strefie euro, ale nie powinny to być przełomowe dane, zwłaszcza, że oczy inwestorów prześlizgiwać się będą nad nimi w kierunku Aten, gdzie nieco na wyrost twierdzi się, że decydują się losy Europy.
W Warszawie sytuacja nie jest tak jednoznaczna, nasz rynek uparcie ignoruje pomocną dłoń jaką wyciągają inwestorzy na światowych rynkach. Wczoraj WIG20 ponownie należał do najsłabszych indeksów w Europie. Można oczywiście powiedzieć, że skoro GPW ominęła wiosenna korekta, to teraz nie ma powodów do odbicia, ale dobre nastroje powinny wcześniej czy później przeważyć także u nas. Wczoraj WIG20 ponownie wybronił się przed głębszym spadkiem w drugie części sesji. Takie ubijanie dna nieco powyżej 2 750 pkt może przekonać inwestorów, że faktycznie siła podaży słabnie, a ceny akcji są atrakcyjne biorąc pod uwagę plany dywidendowe i kondycję gospodarki, jeśli wyeliminować ryzyko upadłości Grecji. Dlatego można mieć nadzieję, że wzrosty w Europie dziś nie ominą GPW, choć trzeba pamiętać, że publikowane o 14:00 dane o bilansie obrotów bieżących Polski za I kwartał mogą okazać się zaskakująco słabe ze względu na zmiany metodologiczne, co może mieć pewien wpływ na notowania złotego i pośrednio na ceny akcji.
Emil Szweda