Wielu inwestorów znów spoglądało dzisiaj na franka, który wcześniej zdążył nas już „przyzwyczaić” do spadków – tłumaczono je obawami przed kolejnymi działaniami Narodowego Banku Szwajcarii, który był dość zdeterminowany w swoich działaniach, mających na celu zniechęcenie spekulantów do tej waluty. Niemniej wygląda na to, że katalog dostępnych działań zaczyna się kończyć – przynajmniej tak zaczynają sądzić inwestorzy – gdyż dzisiaj „przypomniano” sobie o możliwych problemach w strefie euro, a także w USA (jeżeli FED zdecyduje się we wrześniu na niestandardowe narzędzia, to osłabią one dolara, także w relacji do franka).
Wielu inwestorów znów spoglądało dzisiaj na franka, który wcześniej zdążył nas już „przyzwyczaić” do spadków – tłumaczono je obawami przed kolejnymi działaniami Narodowego Banku Szwajcarii, który był dość zdeterminowany w swoich działaniach, mających na celu zniechęcenie spekulantów do tej waluty. Niemniej wygląda na to, że katalog dostępnych działań zaczyna się kończyć – przynajmniej tak zaczynają sądzić inwestorzy – gdyż dzisiaj „przypomniano” sobie o możliwych problemach w strefie euro, a także w USA (jeżeli FED zdecyduje się we wrześniu na niestandardowe narzędzia, to osłabią one dolara, także w relacji do franka).
W efekcie frank dzisiaj dość wyraźnie zyskiwał względem głównych walut, co przełożyło się też na sytuację w kraju – po południu kurs CHF/PLN wynosił 3,57, ale w międzyczasie było to już nawet 3,59. Do frankowych spekulacji można dodać też te, jakoby SNB nie był w stanie na dłużej utrzymywać na rynku ujemnych, krótkoterminowych stóp procentowych. Co dalej z frankiem? Dzisiejszy ruch pokazuje, że inwestorzy zaczynają się mniej bać SNB, co może sprawić, że kiedy pojawią się dalsze przesłanki za umocnieniem franka (niekorzystny rozwój wypadków w strefie euro) to spekulanci to wykorzystają. Zwłaszcza, że warto też zwrócić uwagę na dzisiejsze słowa szwajcarskiego ministra gospodarki. Johann Schneider-Ammann dał do zrozumienia, iż mimo, że kurs równowagi EUR/CHF wynosi około 1,35, to Szwajcaria musi się nauczyć żyć z przewartościowanym frankiem, a tylko SNB ma narzędzia, które mogą go osłabić, choć raczej krótkoterminowo. Jutro rano mamy garść informacji ze Szwajcarii – niemniej frankowi mogą zaszkodzić dopiero dane z godz. 9:15 i 9:30 (lipcowa sprzedaż detaliczna i sierpniowy indeks PMI). O tych i innych publikacjach makro (w tym PMI w Chinach, sprzedaży detalicznej w Australii, czy PMI w Polsce) piszę w subiektywnym kalendarzu.
Główne rynki były dzisiaj względnie stabilne. Dane z Europy zbytnio nie zaskoczyły, chociaż wzrost stopy bezrobocia w Eurolandzie do 10,0 proc. raczej nie napawa optymizmem. Nadal śledzono też informacje w temacie drugiej pomocy dla Grecji – zastępca niemieckiego ministra finansów powtórzył, iż nie ma obecnie potrzeby dokapitalizowania Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej. Kluczowe tematy nadal pozostają w zawieszeniu…. Opublikowane po południu dane z USA były mieszane – ADP podał, iż spodziewa się wzrostu etatów o 91 tys. (oczekiwano 100 tys.), z kolei indeks Chicago PMI spadł w sierpniu do 56,5 pkt. z 58,8 pkt. (ale oczekiwano zniżki aż do 53,5 pkt.), co może nieco poprawiać nastroje przed jutrzejszym ISM dla przemysłu, który poznamy o godz. 16:00.
EUR/USD: Wsparcie w okolicach 1,4380 nie zostało na razie pokonane. Nie można wykluczyć, że taka próba zostanie podjęta w najbliższych godzinach, co otworzyłoby drogę do wskazywanych już 1,4330. Silny opór to strefa 1,4450-1,4476, która raczej nie powinna zostać naruszona.
Marek Rogalski
DM BOŚ (BOSSA FX)