Renault musi zdecydować, czy ważniejszy jest stały dopływ gotówki, czy też DUŻE nazwisko. Przy okazji Kubica opowiada o swoim ulubionym torze w kalendarzu F1, a Ross Brawn przyznaje, ze nie obchodzi go miejsce w klasyfikacji mistrzostw świata. „Zainteresowanie Raikkonena ewentualnymi startami w zespole Renault nam schlebia i pokazuje, że idziemy w dobrym kierunku” – mówi Eric Boullier. Szef francuskiej ekipy przyznał jednocześnie, że Fin kontaktował się z nim, ale żadne  

Renault musi zdecydować, czy ważniejszy jest stały dopływ gotówki, czy też DUŻE nazwisko. Przy okazji Kubica opowiada o swoim ulubionym torze w kalendarzu F1, a Ross Brawn przyznaje, ze nie obchodzi go miejsce w klasyfikacji mistrzostw świata.

„Zainteresowanie Raikkonena ewentualnymi startami w zespole Renault nam schlebia i pokazuje, że idziemy w dobrym kierunku” – mówi Eric Boullier. Szef francuskiej ekipy przyznał jednocześnie, że Fin kontaktował się z nim, ale żadne decyzje do tej pory nie zapadły. Dla nas najważniejszy jest fakt, ze Boullier uzależnia dalszy tok rozmów z Raikkonenem od decyzji, czy w zespole ma zostać Vitaly Petrov.

Wynika z tego, że pozycja Roberta Kubicy jako pierwszego i flagowego kierowcy Renault jest niezagrożona. Teoretycznie – bo przecież zdajemy sobie dokładnie sprawę z faktu, iż to Petrov wnosi do ekipy coraz to nowe pokłady żywej gotówki. Decyzja będzie więc trudna, ale o to niech się martwią Francuzi. Pieniądze czy były mistrz świata? A może to sygnał dla polskich firm, z których niektóre inwestują całkiem spore kwoty w sport, w tym także sport motorowy, że najwyższa pora wreszcie zainteresować się pewnym kierowcą rodem z Krakowa? 

“Zlikwidujcie niebieskie flagi!” – wzywają tymczasem Richard Branson (związany z Virgin Racing) oraz Tony Fernandes (szef Lotusa). Obaj panowie twierdzą, że wyścigi byłyby zdecydowanie ciekawsze, gdyby szybsi kierowcy nie mieli tak łatwego zadania podczas wyprzedzania maruderów.

„Kierowcy maja płacone za to, żeby wyprzedzać i nie ma znaczenia, czy robią to z liderami czy teź z tymi, którzy jadą na szarym końcu. Nie wyobrażam sobie, by w czasach Kena Tyrella, ten zawodnik pozwolił wyprzedzić się komukolwiek” – twierdzi stanowczo Fernandes.

Rzeczywiście, w żyłach Kena Tyrella płynęła zamiast krwi czysta adrenalina. Ale Tyrell zaczynał jako pilot Królewskich Sił Powietrznych podczas Drugiej Wojny Światowej i miał nieco inne wyobrażenie związane ze słowem „walka”. „Albo ja albo oni” to była zapewne jego życiowa maksyma. Dzisiaj kierowca dublowany po raz kolejny mógłby skutecznie wypaczyć wyniki wyścigu. Poza tym, w 1967 roku tory wyglądały trochę inaczej. Na przykład Nurburgring miał blisko 23 kilometry i kierowcy przejeżdżali tylko 14 okrążeń. O dublowanie było zatem bardzo trudno.

Zresztą sami zobaczcie, jaka była F1 ponad 40 lat temu.

Naszym zdaniem, słabszym zespołom chodzi tylko o jedno – zaistnieć podczas telewizyjnej relacji. A co za tym idzie pokazać sponsorom, że warto płacić.

Przed GP Japonii zeznania zdążył złożyć już Robert Kubica. Co mówi polski kierowca?

P: Suzuka to Twój ulubiony tor w kalendarzu. Dlaczego?

O: To trudny tor a przy okazji niesamowicie szybki. Jeśli policzyć zakręty pokonywane na czwarym albo wyższym biegu, to chyba nie ma takiego drugiego. Z drugiej strony są tu tez wolne zakręty z ostrym hamowaniem, na których można próbować wyprzedzać.

P: Rok temu widzieliśmy tu wiele błędów popełnianych przez kierowców

O: Częściowo było to spowodowane pogodą. W piątek było mokro, dopiero w sobotę można było przejechać spokojnie więcej okrążeń. Poza tym na torze Suzuka margines błędu jest bardzo niewielki. Tu nie ma asfaltowych wybiegów, więc jeśli pojedziesz za szeroko, lądujesz w żwirze. Wystarczy jedno koło na krawężniku i już nie ma powrotu.

P: W Singapurze jechałeś za kierowcami trzech zespołów z czołówki. Czego spodziewasz się w Japonii?

O: Pewnie będzie podobnie, bo konkurencja jest bardzo trudna. Nie spodziewam się fajerwerków do końca sezonu, nie mamy w planach poważniejszych modyfikacji.

Jeśli wyciągnąć średnią z dotychczasowych startów Kubicy w Japonii, wychodzi nam 6,75. To pewnie gdzieś w granicach średniej pozycji we wszystkich tegorocznych wyścigach. Nie powinno więc być najgorzej.

Na koniec wróćmy na chwilę do pojedynku Mercedesa z Renault. Mercedes GP do końca roku zamierza skupić sie wyłącznie na rozwoju prac nad przyszłorocznym samochodem. Jak twierdzi Ross Brawn, priorytetem nie jest wcale obrona czwartego miejsca wśród konstruktorów, ale właśnie przygotowanie super maszyny na sezon 2011.

„Oczywiście chcemy wygrać z Renault, ale jeśli zapytalibyście mnie, czy głównym celem jest zbudowanie silnego zespołu na przyszły rok, czy tez obrona pozycji przed Renault, odpowiedziałbym, że poświęcam to drugie. Czy jesteśmy na czwartym, czy na piątym miejscu, nie ma to wielkiego znaczenia. I tak byłaby to pozycja, która nam nie odpowiada” – zapowiada Brawn.

Mercedes wyprzedza Renault o 35 punktów. W kilku ostatnich wyścigach świetnie radził sobie Nico Rosberg, który staje się powoli nocnym koszmarem dla Roberta Kubicy. Ale skoro zespół Brawna nie ma zamiaru przejmować się przegraną, my nie będziemy mieli nic przeciwko zmianie na czwartym miejscu w klasyfikacji konstruktorów. Tylko, jeśli Renault także nie planuje inwestować w tegoroczny model, może okazać się to niewykonalne.

Zobacz także:

Inżynier Ferrari skazany na więzienie za sabotaż

Szef Renault spotka się osobiście z Raikkonenem

Co przebiło oponę w bolidzie Kubicy? 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj