Kolejne sygnały ustępowania aprecjacyjnej presji na dolarze. W najbliższym czasie nie będzie już zyskiwał wobec najważniejszych walut. Na EUR/USD wzrosty będą kontynuowane, na USD/PLN pogłębią się spadki. Tydzień pod wpływem wydarzeń dotyczących Grecji. Jutro wstępne odczyty indeksów PMI i dane o inflacji w USA.
Zmiana perspektyw dotyczących polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych po wyraźnie obniżonych prognozach wskaźników makroekonomicznych oraz oczekiwanej ścieżki stóp procentowych spowodowały, że nie tylko fundamentalny, ale także techniczny obraz rynku dolara czy konkretnie pary EUR/USD także uległ zmianie. Wygenerowane zostały kolejne sygnały głębszej i dłuższej przeceny waluty USA. Co najmniej przez najbliższe kilka miesięcy dolar nie będzie poprawiał swojej pozycji.
Czynnikiem napędzającym jego wzrost wartości na przełomie lutego i marca były oczekiwania na szybsze niż się wcześniej spodziewano podwyżki stóp procentowych jako wyraz porzucenia stwierdzenia o cierpliwości w kwestii początku zacieśniania polityki pieniężnej przez Fed oraz dobrych danych z gospodarki. W przypadku tego ostatniego czynnika, został on znacząco osłabiony jeszcze zanim bank centralny ogłosił wspomniane obniżenie oczekiwanej ścieżki stóp procentowych. Odczyty z największej gospodarki świata w ostatnich tygodniach w większości nie osiągają (wywindowanych?) modelowych wartości oczekiwanych przez ekonomistów.
Gospodarka rozwija się relatywnie szybko, ale przyspieszenie dynamiki wzrostu do poziomu 3 proc. r/r może okazać się niemożliwe. Widać to już po wynikach za I kw. Ponieważ nie pojawia się presja na wzrost cen Fed nie musi spieszyć się z podwyżkami, choć niemal wszystkie modele polityki pieniężnej wskazują, że już teraz stopy procentowe powinny znajdować się na znacznie wyższym poziomie. W tej sytuacji nie ma dodatkowej zachęty, by intensyfikować proces powrotu kapitału do USA, a tym samym zwiększać popyt na amerykańską walutę.
W najbliższym czasie, na pewno przez większą część II kw., spadki notowań EUR/USD (wzrosty USD/PLN) traktować trzeba będzie w charakterze korekty i wykorzystywać do zwiększenia krótkich pozycji w dolarze. Pierwszym celem jest, osiągnięty na niepłynnym rynku w ubiegłą środę, poziom 1,10. Wątpliwe, by wzrosty notowań zatrzymały się na tej wartości. Kolejny cel to 1,15 i jest to, w naszej ocenie, minimalny poziom, do którego w perspektywie najbliższych kilku tygodni dotrze rynek. Dla USD/PLN będzie to oznaczało wartości z okolic 3,65.
Tydzień na rynkach zapowiada się względnie spokojnie. Nie ma wydarzenia, które szczególnie mocno będzie przyciągać uwagę graczy. Z pewnością głośno będzie ponownie o Grecji, która czeka na wypłatę kolejnej transzy pieniędzy, podczas gdy wierzyciele oczekują na przedstawienie wiarygodnego planu reform. Kluczowym dniem, jeśli chodzi o publikacje danych makro jest wtorek, kiedy poznamy wstępne wyniki indeksów PMI oraz odczyty inflacji CPI z Wielkiej Brytanii i USA. Środa i czwartek to dwie ważne figury z Europy (Ifo, podaż pieniądza), zaś w piątek ostateczny odczyt PKB ze Stanów Zjednoczonych i wstępny nastrojów konsumentów Uniwersytetu Michigan.
EURPLN: Kurs stabilny, w paśmie konsolidacji. Nie pojawiają się sygnały wybicia poza którąkolwiek z barier 4,12-4,16. W najbliższych dniach rynek pozostanie więc najpewniej w zarysowanym przedziale wahań. W dłuższym horyzoncie wciąż możliwe wzrosty w rejon 4,18-4,20. Konieczna poprawa pozycji euro na rynku międzynarodowym.
EURUSD: Do wcześniejszych sygnałów z rynku opcji wskazujących na ustępowanie presji na wzrost wartości dolara, w ubiegłym tygodniu dołączyły się dwa inne – fundamentalny – w postaci zmiany perspektyw polityki pieniężnej w USA, oraz techniczny (na wykresach) – obrona poziomu 100 pkt na indeksie dolara, zniesienie całości spadków z drugiego tygodnia marca. Kurs będzie dalej odbijał. Ewentualne osunięcia w rejon 1,06-1,07 należy wykorzystać do zakupów euro. Celem na najbliższe 4-5 sesji jest 1,10.
Autor:Damian Rosiński