W tym roku minie 20 lat od zakończenia największego po II Wojnie Światowej konfliktu zbrojnego w Europie – wojny w byłej Jugosławii. Serbowie i Chorwaci dziś walczą ze sobą po różnych stronach konfliktu na wschodniej Ukrainie.

 

Chorwacki rząd potwierdził w zeszłym tygodniu, że po stronie rządowych sił na wschodzie Ukrainy walczy grupa ochotników z Chorwacji. Kilka miesięcy temu media informowały o udziale serbskich ochotników w aneksji Krymu oraz ich w walkach w regionie Doniecka. Są to jednak pojedyncze przypadki, które dotychczas jeszcze nie wpłynęły na relacje między Zagrzebiem a Belgradem.
 
Do ukraińskiej armii dołączyła dotychczas grupa 20 chorwackich ochotników. Składa się głównie z weteranów wojennych, byłych uczestników misji wojskowych. Zostali oni przydzieleni do jednego z najbardziej znanych ochotniczych pułków – pułku „Azow” walczącego na wschodzie Ukrainy. Chorwaci stacjonują w regionie Mariupola, gdzie w ostatnich tygodniach nasiliły się ataki prorosyjskich separatystów. Zdaniem chorwackich mediów żołd dla chorwackich ochotników wynosi 175 EUR miesięcznie.
 
Rząd premiera Chorwacji Zorana Milanovića wezwał obywateli swojego kraju, aby powrócili do kraju. Komunikat ten chorwackie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało dopiero po interwencji rosyjskiego MSZ, które zarządzało od Chorwatów ostrej reakcji. Co więcej, zdaniem Rosji, udział w wojnie ochotników z Chorwacji czy z innych krajów na wschodzie Ukrainy zagraża zawartemu w Mińsku porozumienia o zawieszeniu broni.
 
Tymczasem po stronie wspieranych przez Rosję separatystów walczą ochotnicy z Serbii. W sierpniu zeszłego roku władze samozwańczej Republiki Donieckiej poinformowały o przybyciu grupy 14 serbskich ochotników chcących walczyć przeciw „ukraińskim faszystom”. Serbscy ochotnicy swój udział w konflikcie argumentowali potrzebą spłaty długu wobec Rosji za wspieranie przez Moskwę Serbii w konfliktach na Bałkanach. Wówczas te informacje spotkały się ze zdecydowanymi komunikatami ze strony władz w Belgradzie.
 
Rząd premiera Aleksandra Vucića przypomniał, że walczącym w konfliktach zbrojnych za granicą ochotnikom grozi kara pozbawienia wolności od 1 roku do 5 lat. Organizatorom przerzutów ochotników grozi zaś kara 12 lat więzienia. Jak donoszą rosyjskie źródła, serbskie zaangażowanie może wynikać z kontaktów jednego z liderów „Donieckiej Republiki”, Igora Striełkowa. Miał on walczyć po stronie armii jugosłowiańskiej podczas wojny na Bałkanach w latach 1992-1995.
 
Zawieszenie broni na wchodzie Ukrainy nie wpłynie na decyzję chorwackich ani serbskich ochotników. Po powrocie do swoich krajów grożą im procesy za udział w wojnie poza granicami kraju. Do dalszej służby w rejonie konfliktu motywuje ich gratyfikacja finansowa.
 
Fakt udziału ochotników w walkach na Ukrainie w obecnej skali nie powinien wpłynąć relacje Serbii i Chorwacji. Mimo różnic w interpretacji konfliktu z lat 90., kraje te myślą dziś o przyszłości. Najlepszym tego przykładem była obecność w minioną niedziele serbskiego premiera Aleksandra Vucića na zaprzysiężeniu nowej prezydent Chorwacji Kolindy Grabar-Kitarović. Podczas rozmowy polityków Chorwacja podtrzymała wsparcie dla władz w Belgradzie dla ich starań na drodze do Unii Europejskiej.
 
Bartłomiej Sawicki

Visegrad Plus
 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj