Inwestorzy w Azji rozpoczęli tydzień w mieszanych nastrojach. Z jednej strony Bank Korei podnosi prognozę PKB na 2010 r. do 5,9 proc., z drugiej rośnie ryzyka polityczne w Japonii. W niedzielnych wyborach do wyższej izby parlamentu w Japonii rządząca obecnie Partia Demokratyczna zdobyła znacznie mniej głosów niż oczekiwano, co niewątpliwie utrudni drugiej największej gospodarce świata przeprowadzanie trudnych reform.
Inwestorzy w Azji rozpoczęli tydzień w mieszanych nastrojach. Z jednej strony Bank Korei podnosi prognozę PKB na 2010 r. do 5,9 proc., z drugiej rośnie ryzyka polityczne w Japonii.
Kurs jena odzwierciedlił obawy inwestorów o naprawę finansów publicznych walczącej z deflacją Japonii i największym wśród rozwiniętych krajów zadłużeniem – jen osłabiał się w poniedziałek względem dolara i na pewno nie wynikało to z ogólnego wzrostu apetytu na ryzyko, bo w tym samym czasie dynamicznie pozbywano się euro, funtów, a na wartości tracił również złoty, co oznacza, że ryzykowne aktywa znalazły się pod presją sprzedających.
Indeks NIKKEI spadł w poniedziałek o 0,4 proc., a w Hong Kongu, Chinach i Korei Południowej obserwowaliśmy około jednoprocentowe wzrosty. Kontrakty terminowe na amerykańskie i europejskie indeksy giełdowe sugerowały, że na początku tygodnia minimalną przewagę uzyskają inwestorzy realizujący zyski.
Poza publicznym wystąpieniem Ben’a Bernanke w Waszyngtonie nie przewidziano na dzisiaj wydarzeń, które mogłyby znacząco wpłynąć na krótkoterminowy sentyment na rynkach finansowych. Ekonomiści szacują, że w Czechach spadło bezrobocie, a PKB Wielkiej Brytanii rósł w I kw. 2010 r. w tempie 0,3 proc. kw/kw, a w ujęciu rok do roku spadł o 0,2 proc.
Inwestorów śledzących sytuację na rynku surowców powinna zainteresować informacja, że koncern BP prowadzi negocjacje odnośnie sprzedaży znaczącej części aktywów (w tym m.in. złoża ropy na Alasce) za ok. 10-12 mld USD, a z nieoficjalnych źródeł wynika, że administracja Obamy dała amerykańskim podmiotom zielone światło do potencjalnego przejęcia brytyjskiej spółki, która spowodowała najpoważniejszą katastrofę ekologiczną w historii USA.
Łukasz Wróbel