Na rynku EUR/USD większych zmian na razie nie ma. Nie zmieniła tego nawet wypowiedź szefa ECB dla niemieckiego wydania Handelsblatt. Jean-Claude Trichet zaznaczył, iż ewidentnym mitem są twierdzenia, iż planowane bolesne oszczędności w budżetach wielu krajów strefy euro mogą podkopać perspektywy ożywienia gospodarczego „szesnastki”. Odniósł się także do ostatnich zakupów rządowych obligacji, twierdząc, iż nie jest to żadne „poluzowanie ilościowe”, a bank centralny zamierza zdejmować płynność przed zaoferowanie terminowych depozytów
Na rynku EUR/USD większych zmian na razie nie ma. Nie zmieniła tego nawet wypowiedź szefa ECB dla niemieckiego wydania Handelsblatt. Jean-Claude Trichet zaznaczył, iż ewidentnym mitem są twierdzenia, iż planowane bolesne oszczędności w budżetach wielu krajów strefy euro mogą podkopać perspektywy ożywienia gospodarczego „szesnastki”.
Dzisiaj napłyną dość istotne informacje makro z USA – mowa o dynamice sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej w kwietniu. W pierwszym przypadku oczekuje się tylko 0,2 proc. wzrostu m/m (0,4 proc. m/m bez samochodów), a w drugim dynamiki na poziomie 0,6 proc. m/m. Każdy odczyt lepszy od oczekiwań, utwierdzi inwestorów w przekonaniu, iż FED podniesie pierwszy stopy, niż ECB i tym samym będzie pretekstem do wyraźnego złamania poziomu 1,25 na EUR/USD. Dzień zakończy publikacja nastrojów konsumenckich Uniw. Michigan o godz. 15:55 i dynamika niesprzedanych towarów (16:00).
Oczywiście dane z USA nie przyćmią zupełnie tego, co będzie dziać się w Eurolandzie. Oczekuje się, iż gabinet premiera Zapatero przyjmie dzisiaj plan kolejnych oszczędności w hiszpańskim budżecie, o których informowano w ostatnich dniach. Tyle, że już wczoraj główne centrale związkowe zapowiedziały, iż będzie to oznaczać początek przygotowań do ogólnopolskich strajków. Zresztą 5-letnie CDSy Grecji, Portugalii i Hiszpanii zaczęły dzisiaj ponownie iść w górę…
W kraju o godz. 14:00 GUS opublikuje dane o kwietniowej inflacji CPI, a NBP poda dane o podaży pieniądza M3 w tym samym okresie. Oczekuje się, iż wskaźnik cen zmniejszył się w kwietniu do 2,3 proc. r/r z 2,6 proc. r/r w marcu, a podaż wzrosła do 6,5 proc. r/r. Nie wydaje się jednak, aby te dane miały większe znaczenie dla złotego. Tutaj nadal liczy się sytuacja na rynkach międzynarodowych, a konkretnie w Eurolandzie. Na razie złoty traci, zgodnie z wczorajszymi założeniami możemy powrócić w okolice 4 zł za euro.
EUR/PLN: Wygląda na to, że EUR/PLN zakończył proces korekty i wracamy do trendu rozpoczętego przed kilkoma tygodniami. Pierwszym celem są okolice 4,00, a w przyszłym tygodniu nie wykluczone, że rejon 4,08. Dzienne wskaźniki są w trendach spadkowych, ale wciąż brakuje wykształcenia się negatywnych dywergencji z kursem bazowym, które mogą pojawić się właśnie przy okazji zwyżki, jaka będzie miała miejsce w najbliższych dniach.
USD/PLN: Dolar zaczyna zyskiwać na fali spadku EUR/USD. Najbliższym poważnym celem jest rejon 3,20. Jeżeli nie zostanie złamany, to pozostaniemy w konsolidacji 3,10-3,20 (wtedy EUR/USD zatrzymałby się w okolicach 1,2450, skąd rozpoczął budowę kolejnej korekty w górę). Jeżeli 3,20 zostanie sforsowane, to zwyżka może sięgnąć 3,25.
EUR/USD: Złamanie 1,25 to kwestia najbliższych godzin. W efekcie już teraz można mówić o silnym wsparciu na 1,2455, które wyznacza minimum z marca 2009 r. Na obecną chwilę nie można wykluczyć, iż zostanie ono jednak złamane, co będzie sygnałem średnioterminowej słabości EUR/USD. Niemniej każda próba zatrzymania rynku w rejonie 1,2455 powinna być dokładnie przeanalizowana.
GBP/USD: Słabość funta jest widoczna gołym okiem. Najbliższe istotne wsparcie to okolice 1,4475 z załamania się rynku w dniu 7 maja b.r. Później można je wyznaczyć na 1,4400, który to poziom wynika z minimum z kwietnia 2009 r. Dzienne wskaźniki potwierdzają słabość rynku. Silny opór to rejon 1,4600.
Marek Rogalski