Ceny ropy silnie spadły dziś w nocy schodząc z poziomu 103 do 96 dolarów za baryłkę. Dało to silny impuls wzrostowy giełdom azjatyckim i nie pozostanie bez wpływu na notowania w Europie. Przyczyn korekty cen ropy można znaleźć kilka. Po pierwsze tempo jej wzrostu w ostatnich dniach było zbyt silne by mogło zostać utrzymane. Realizacja zysków kiedyś musiała nastąpić, a panika medialna jest do tego odpowiednim momentem. Po drugie chodzi o rozwój sytuacji w Libii.
Ceny ropy silnie spadły dziś w nocy schodząc z poziomu 103 do 96 dolarów za baryłkę. Dało to silny impuls wzrostowy giełdom azjatyckim i nie pozostanie bez wpływu na notowania w Europie.
Dlatego inwestorzy w Azji nie przejęli się wcale trzecim kolejnym spadkiem indeksów w USA, który był zresztą symboliczny. Dane z rynku pracy w Stanach były niezłe, o zamówieniach na dobra trwałe neutralne, o sprzedaży nowych domów kiepskie. Ale w tych dniach liczy się cena baryłki ropy, nic innego. Rynki Ameryki Południowej zachowały się neutralnie, za wyjątkiem parkietu w Argentynie – indeks spadł o 1,4 proc. i znalazł się najniżej od dwóch miesięcy.
Impulsów silnie negatywnych więc zabrakło i indeksy w Azji mogły dziś odbijać. Hang Seng zyskał 2 proc. (po ostrym finiszu w końcówce), Nikkei wzrósł o 0,7 proc., podobnie jak Kospi. Cała trójka systematycznie umacniała się w miarę przebiegu sesji. Wzrostom cen akcji w Tokio sprzyjały też dane o najniższym od blisko dwóch lat tempie spadku cen. Deflacja w styczniu wyniosła 0,2 proc., w czym spory udział (tj. w ograniczeniu deflacji) mają drożejące surowce. Słabo na tym tle wypadł Shanghai Composite (nie zmienił się), ale indeks tej giełdy zyskiwał w poprzednich dniach.
W Europie nastroje ulegną zatem poprawie, a odbicie po wcześniejszej przecenie jest więcej niż prawdopodobne. Kalendarium publikacji na dziś nie przewiduje danych dużego kalibru. Poznamy dynamikę wydatków francuskich konsumentów (przed sesją), oraz ostateczny odczyt PKB w USA (oczekiwane 3,3 proc.) za IV kwartał plus odczyt indeksu Uniwersytetu Michigan. Bloomberg, który prowadzi swój własny indeks nastrojów konsumentów wskazuje, że poprawił się on w ciągu tygodnia, a odsetek gospodarstw spodziewających się poprawy wzrósł do 49 proc. Dzisiejsze publikacje nie powinny więc w odbiciu przeszkadzać.
Kontrakty na S&P rosną w handlu przedsesyjnym, mamy więc szanse na dobre otwarcie w Warszawie. Poranne publikacje raportów kwartalnych mają pozytywny wydźwięk, co powinno także korzystnie oddziaływać na nastroje inwestorów. Sytuacja w Warszawie jest bardzo ciekawa, ponieważ WIG20 skutecznie bronił się przed przeceną w ostatnich dniach. Z tego powodu także odbicie może nie być najsilniejsze, ponieważ nie czego odreagowywać, wyjście powyżej maksimum z tego tygodnia (2 681 pkt) byłoby dużym sukcesem. Lecz dopiero powrót powyżej 2 700 pkt pozwoliłby zmienić nastawienie do rynku.
Emil Szweda