Home Giełda Komentarze gieldowe Dobre słowa to za mało

Dobre słowa to za mało

Nie przejmując się porannymi spadkami azjatyckich rynków europejskie parkiety rozpoczęły dzień względnie spokojnie. Nasz rynek nie wyróżniał się i co prawda bez większego entuzjazmu, ale popytowi udało się wyciągnąć WIG20 na plusy. Wciąż cała uwaga była skupiona na Grecji, Hiszpanii i Portugalii, ale poranna udana aukcja hiszpańskiego długu powstrzymała przed narastaniem plotek i niepewności.

Nie przejmując się porannymi spadkami azjatyckich rynków europejskie parkiety rozpoczęły dzień względnie spokojnie. Nasz rynek nie wyróżniał się i co prawda bez większego entuzjazmu, ale popytowi udało się wyciągnąć WIG20 na plusy. Wciąż cała uwaga była skupiona na Grecji, Hiszpanii i Portugalii, ale poranna udana aukcja hiszpańskiego długu powstrzymała przed narastaniem plotek i niepewności.

Indeksy w prawie całej Europie rosły, a kulminacja tych wzrostów przypadła w południe na publikację 5 proc. wzrostu zamówień w niemieckim przemyśle. To zdecydowanie więcej niż się spodziewano i z jednej strony świadczy o powrocie tamtejszej gospodarki na ścieżkę rozwoju, ale w znacznej części wynika to też z faktu, że od ponad pół roku euro traci w stosunku do dolara, co bardzo cieszy niemieckich eksporterów. Dzisiejszy dzień powinien ich ucieszyć jeszcze bardziej, bo wspólna waluta znowu znalazła się na 14 miesięcznych minimach i nic nie wskazuje na to żeby ten szaleńczy rajd wyprzedaży euro miał się szybko zakończyć. Jednym z czynników słabości euro była dzisiejsza konferencja szefa EBC Jean-Claude Tricheta.

Bank pozostawił stopy procentowe bez zmian na wysokości 1 proc., ale to było tak oczywiste, że zupełnie bez znaczenia. Ciekawsze wnioski można było wysnuć z konferencji i opinii prezesa Banku. Trwa on na stanowisku, że niskie stopy są odpowiednie dla strefy euro, Hiszpania i Portugalia są w zupełnie innej sytuacji niż Grecja, a ponadto ECB będzie naciskał na rządy aby te uporządkowały swoją sytuację kredytową. Tylko tyle i aż tyle wystarczyło, żeby euro dalej traciło, a giełdy znalazły się na minusach.

Było też całkiem sporo z amerykańskiego rynku. Ilość tygodniowych nowych bezrobotnych sięgnęła zgodnie z oczekiwaniami 444 tysięcy, ale już koszty pracy spadły bardziej niż prognozowano, a wydajność też przekroczyła rynkowy konsensu. Jednym słowem – wręcz wymarzone bycze dane. Są one świetną przygrywką dla jutrzejszego raportu z amerykańskiego rynku pracy, który staje się obecnie ostatnią „nadzieją” byków.

Wynika to z tego, że obecne przebywanie na minimach im dłużej będzie trwało tym bardziej będzie skłaniać podaż do działania. Jej pierwszym cichym celem powinien być obszar 2300 pkt. na WIG20, gdzie znajduje się 200-sesyjna średnia. To poziom który łącząc z krótkoterminowym wykupieniem będzie można przyjąć za miejsce zatrzymania spadków i ewentualnego odbicia. Trzeba jednak zaznaczyć, że to drugie będzie wtedy co najwyżej bardziej prawdopodobne, a nie pewne.


Paweł Cymcyk

NO COMMENTS

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here

Exit mobile version