WIG20 od kilku dni bezskutecznie próbuje walczyć o wyjście powyżej 2300 punktów. Sztuka ta nie udała się także w piątek, a wyprzedaż, która nastąpiła po publikacji danych z amerykańskiego rynku pracy, oddala kolejny atak na bardziej odległą przyszłość.
W gronie blue chips od rana najlepiej radziły sobie akcje Banku Handlowego, zwyżkując o prawie 2,5 proc. oraz PGNiG, idące w górę o 1,5 proc. Trzydniową zwyżkę korygowały tracące około południa 2 proc. walory GTC. W czwartek momentami zyskiwały ponad 5 proc., ale zapału bykom na długo nie starczyło. Po około 1,5 proc. w dół szły papiery Tauronu i Lotosu. W przypadku pozostałych blue chips zmiany nie przekraczały kilku dziesiątych procent, ale od wczesnego popołudnia przewaga papierów zniżkujących była zdecydowana.
Po południu wyprzedaż papierów ruszyła pełną parą. Przodowały w niej zniżkujące po ponad 3 proc. akcje JSW, PKN i KGHM. Po ponad 2 proc. w dół szły walory Bogdanki, Lotosu, Pekao i PZU.
W segmencie średnich spółek proporcje były bardzie wyrównane., ale to niewiele pomagało ich wskaźnikowi. Liderem zwyżek był Polimeks, którego akcje zyskiwały ponad 4 proc. po potwierdzeniu informacji o tym, że wierzyciele zrzekli się swoich uprawnień związanych z naruszeniem warunków umowy restrukturyzacyjnej. O ponad 3 proc. w górę szły papiery Amrestu. Zwyżkowa tendencja utrzymuje się w przypadku tej spółki od końca czerwca, jednak czwartkowy spadek o 4 proc. wskazuje, że może to być ruch nietrwały. Po ponad 2 proc. zyskiwały walory Hawe i Midasa. Złą passę kontynuuje kurs Serinusa, czyli KOV po gruntownym liftingu, wejściu do notowań w Toronto i przejęciu kanadyjskiej firmy Windstar. W trakcie czwartkowego debiutu po dwutygodniowej przerwie, akcje spółki zniżkowały o 12 proc., a w piątkowe popołudnie o kolejne 7 proc.
Na szerokim rynku uwagę zwracała przekraczająca chwilami 8 proc. zwyżka notowań akcji Mostostalu Warszawa. Kurs spółki w ostatnich dniach zachowywał się nienajlepiej. Być może piątkowy skok jest sygnałem nadchodzącej poprawy. O ponad 6 proc. w górę szły papiery Ganta, który w piątek miał spłacić część zobowiązań wobec wierzycieli. W czwartek w wyniku obaw, czy się z tego wywiąże, kurs spadł o 15 proc.
Na głównych giełdach naszego kontynentu indeksy na niewielkim plusie spędziły jedynie dwie pierwsze godziny handlu. Spadkowa tendencja była widoczna już po kilkudziesięciu minutach, jednak pod kreskę wskaźniki zeszły p publikacji zaskakująco złych danych z Niemiec, gdzie w maju zamówienia w przemyśle spadły o 1,3 proc., zamiast oczekiwanego 1,2 proc. wzrostu. W porównaniu do maja ubiegłego roku spadek wyniósł aż 4 proc. Reakcja rynków nie była jednak zbyt dynamiczna. CAC40 i DAX traciły w tej fazie handlu po 0,1-0,2 proc.
Pogarszającą się sytuację poprawiły nieco dane zza oceanu. W czerwcu w sektorze pozarolniczym powstało 195 tys. miejsc pracy. To o 30 tys. więcej, niż się spodziewano. Jednocześnie zweryfikowano w górę, ze 175 do 195 tys. dane majowe. Stopa bezrobocia pozostała jednak na niezmienionym poziomie i wyniosła 7,6 proc. Dane nie były jednoznaczne i podobna była reakcja rynków. Po publikacji DAX błyskawicznie znalazł się nad kreską i równie szybko pod nią powrócił, pogłębiając spadek. W ten sposób zachowania inwestorów odzwierciedlały dylemat, związany z oczekiwaniem na działania Fed. W konsternację wprawił graczy sięgający 0,6 proc. wzrost indeksów na Wall Street w pierwszych minutach sesji. I tam jednak po chwili niedźwiedzie próbowały dojść do głosu.
WIG20 zareagował odwrotnie, jak wskaźnik we Frankfurcie. Najpierw dynamicznie pogłębił spadek do 1 proc., później zaś zaczął nieznacznie ten ruch korygować. Ostatecznie poddał się presji podaży i walczył o utrzymanie się powyżej 2250 punktów. Zakończył dzień spadkiem o 1,5proc. WIG spadł o 1,1 proc., mWIG40 o 0,4 proc., a sWIG80 zyskał 0,02 proc. Obroty wyniosły 737 mln zł.