Po wczorajszych silnych spadkach na giełdach Europy (Stany Zjednoczone nie pracowały) początek sesji zapowiadał dalsze spadki, gdyż giełdy w Azji poszły w nocy kolejny dzień w dół. Mocno ucierpiał tokijski Nikkei (-2,2%), który złamał wsparcie na sierpniowych dołkach i znalazł się nie licząc jednej sesji po trzęsieniu ziemi w marcu tego roku – najniżej od 2008 roku. WIG20 otworzył się pod kreską. Pół godziny potem na rynek dotarła wypowiedź szefa Banku Światowego, który oznajmił, że USA nie grozi recesja.
Po wczorajszych silnych spadkach na giełdach Europy (Stany Zjednoczone nie pracowały) początek sesji zapowiadał dalsze spadki, gdyż giełdy w Azji poszły w nocy kolejny dzień w dół. Mocno ucierpiał tokijski Nikkei (-2,2%), który złamał wsparcie na sierpniowych dołkach i znalazł się nie licząc jednej sesji po trzęsieniu ziemi w marcu tego roku – najniżej od 2008 roku.
Dziś po pauzie, do gry wróciły giełdy w USA. Ameryka jest znana z ducha optymizmu, którego wyraźnie zabrakło na wczorajszej sesji. Jeśli USA uda się zakończy sesje przy względnie niewielkim spadku możemy oczekiwać jutro sesji wzrostowej. Z drugiej strony mamy problemy w Europie, bliskość rolowania greckich obligacji, brak zgody krajów wspólnoty na pomoc, oczekiwania co obniżki ratingu Włoch i coraz słabsza pozycja Angeli Merkel we własnym kraju.
Witold Zajączkowski
DM BOŚ