Miniony tydzień rozpoczął się informacjami o zawarciu porozumienia w sprawie podniesienia limitu zadłużenia USA. Tym samym przynajmniej na jakiś czas zniknął jeden z głównych czynników budzących obawy rynków finansowych. Wydawało się więc, że na rynku zapanuje przynajmniej chwilowe uspokojenie. Tymczasem stało się inaczej. Interwencje banków centralnych Japonii i Szwajcarii mające na celu osłabienie jena i franka zwiększyły niepewność na rynku.
Miniony tydzień rozpoczął się informacjami o zawarciu porozumienia w sprawie podniesienia limitu zadłużenia USA. Tym samym przynajmniej na jakiś czas zniknął jeden z głównych czynników budzących obawy rynków finansowych. Wydawało się więc, że na rynku zapanuje przynajmniej chwilowe uspokojenie. Tymczasem stało się inaczej. Interwencje banków centralnych Japonii i Szwajcarii mające na celu osłabienie jena i franka zwiększyły niepewność na rynku.
Pierwszy tydzień miesiąca tradycyjnie nie przyniósł zbyt wielu istotnych publikacji makroekonomicznych na rynku krajowym. Jedną z tych nielicznych była oczywiście publikacja indeksu menedżerów logistyki (PMI) w sektorze przemysłowym. Tym razem byliśmy świadkami sporej niespodzianki – wbrew pesymistycznym prognozom – indeks PMI wzrósł z poziomu 51,2 pkt. w czerwcu do 52,9 pkt. w lipcu. Wymowę tego wyniku wzmacnia fakt, iż indeks w ciągu pierwszego półrocza odnotował pięciokrotnie spadki. Jednak wydaje się, że jednorazowy wzrost trudno obecnie uznać za odwrócenie trendu. Tym bardziej na tle wyraźnie widocznego osłabienia w sferze realnej. Z punktu widzenia kursu walutowego niespodziewany wzrost indeksu PMI nie miał większego znaczenia. Krajowy rynek walutowy pozostawał bowiem w minionym tygodniu pod przemożnym wpływem nastrojów na rynkach globalnych. A ponieważ te po chwilowym uspokojeniu ponownie uległy pogorszeniu obserwowaliśmy stopniowe osłabienie złotego. Kurs EUR/PLN z poziomów w okolicach 3,98 na początku tygodnia rósł stopniowo w kolejnych dniach aby pod jego koniec osiągnąć rejon 4,04. Jeszcze silniejszej deprecjacji złoty doświadczył w relacji do dolara amerykańskiego. W tym przypadku kurs USD/PLN przesunął się w skali tygodnia z poziomu 2,76 do 2,86. Jednak wszystkie te zmiany wydają się umiarkowane jeśli porównamy je z tym co działo się na parze CHF/PLN. Tydzień rozpoczął się na poziomach 3,48-49, a w kolejnych dniach kurs CHF/PLN ku przerażeniu kredytobiorców bił kolejne rekordy. Już w środę pokonana została granica 3,70/CHF, a w piątek frank kwotowany był nawet po 3,74. Ponieważ szwajcarska waluta jest obecnie jedną z ostatnich tzw. ”bezpiecznych przystani” w momentach zawirowań znacząco zyskuje. Równocześnie złoty zaliczany jest wciąż do walut rynków wschodzących od których inwestorzy w takich momentach uciekają.
Krzysztof Wołowicz