Na rynkach dominuje wysoki apetyt na ryzyko. Rosną giełdy (Nikkei225 najwyżej od 15 lat) i waluty emerging markets. Tymczasem sytuacja Grecji staje się coraz bardziej dramatyczna. Czy dojdzie wkrótce do otrzeźwienia i jeszcze tej wiosny przetoczy się poważna fala strachu?

Pętla wokół Grecji zaciska się coraz bardziej, tymczasem globalnie na rynkach trwa karnawał. Rentowność 3-letnich papierów rządu w Atenach – najbardziej wrażliwych na krótkoterminowe zmiany sentymentu – dotarła właśnie do poziomu 30 proc. 5-latki przekroczyły 20 proc., a 10-letnie papiery 13,5-proc. Zostały trzy dni do (w założeniu ostatecznego) terminu zakończenia negocjacji w sprawie przedstawienia programu reform warunkujących wypłatę kolejnej transzy pomocy. Termin nie zostanie najpewniej dotrzymany. Coraz głośniej mówi się o tym, że jeśli zajdzie taka potrzeba rozmowy mogą zostać wydłużone o kilka tygodni.

Wczorajszą decyzją, by zebrać wszystkie dostępne środki z samorządów lokalnych i przelać je na konta banku centralnego rząd zyskał, według szacunków, 1,5-2 mld EUR. Jest to kwota wystarczająca na pokrycie bieżących wydatków, tj. wypłatę kwietniowych rent, emerytur i wynagrodzeń pracownikom budżetówki oraz na pokrycie raty kredytu do Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) przypadającej 1 maja (195 mln EUR). Prawdopodobnie nie starczy ich natomiast na kolejną transzę do MFW, której termin zapłaty mija 12 maja (745 mln EUR). Ten dzień może stać się potencjalnie datą formalnego bankructwa Grecji. Wszystko przy założeniu nieprzejednanej postawy premiera A. Ciprasa i braku zgody na zaproponowany pakiet reform.

Póki co, inwestorzy zdają się nie przejmować tym, co dzieje się na półwyspie. Problem traktowany jest w dużej mierze jako lokalny. Kontrakty ubezpieczające przed ryzykiem bankructwa (CDS) dla Grecji wskazują na 80-preocentowe prawdopodobieństwo zdarzenia kredytowego (default). Podstawowy indeks giełdy w Atenach spadł wczoraj do najniższego poziomu od września 2012 r.

Tymczasem poza Helladą na rynkach dominują doskonałe nastroje. Utrzymuje  się wysoki apetyt na ryzyko. Rosną ceny akcji, waluty krajów wschodzący. Zyskuje również złoty. Atmosfera przybiera formę Greenspanowskiego „irracjonalnego entuzjazmu”. Rynki nie doszacowują ryzyka. Obfitość i niski koszt pieniądza powodują, że chciwość całkowicie zdominowała strach. Podstawowe zagrożenie długiego okresu utrzymywania niskich stóp procentowych i drukowania pieniędzy – możliwość tworzenia się baniek – zdaje się materializować. Czy poprawa perspektyw europejskiej gospodarki – bez dwóch zdań wyraźna – jest na tyle mocnym argumentem, by nie przejmować się problemami Grecji? Śmiemy twierdzić, że wkrótce nastąpi otrzeźwienie i na rynkach finansowych przetoczy się poważna, choć raczej krótkotrwała, fala strachu. Tej wiosny będzie jeszcze gorąco.

Z ryzykiem bankructwa Grecji (bez względu na to, jak bardzo nie byłby to temat przetrawiony przez rynek – Ateny bankrutem są w zasadzie od 5 lat) oraz możliwą ponowną eskalacją konfliktu na Ukrainie (niepokojące doniesienia o ruchach ciężkiego sprzętu i potyczkach wojska z separatystami) wiążemy scenariusz osłabienia złotego jeszcze w tej połowie roku.

Podtrzymujemy tezę, że w perspektywie 2-3 tygodni kurs EUR/PLN znajdzie się ponownie wyraźnie powyżej poziomu 4,00, a do końca czerwca wzrośnie w rejon 4,10-4,15. Scenariusz spadku do 3,85-3,80 w tym kwartale nie pojawia się nawet w naszych najbardziej optymistycznych projekcjach.

Autor: Damian Rosiński

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj