Wczoraj rano pisałem, że może być trudno wyobrazić sobie sytuację w której Grecy nie dostają w połowie października środków z szóstej transzy pomocy wartej 8 mld EUR – bo taka sytuacja może faktycznie zbliżać nas do ogłoszenia niewypłacalności tego kraju – grecki rząd dawał do zrozumienia, iż w połowie miesiąca będzie zmuszony regulować bieżące płatności z tytułu rent i emerytur, a w kolejnych dniach należności z tytułu zapadającego zadłużenia.

Wczoraj rano pisałem, że może być trudno wyobrazić sobie sytuację w której Grecy nie dostają w połowie października środków z szóstej transzy pomocy wartej 8 mld EUR – bo taka sytuacja może faktycznie zbliżać nas do ogłoszenia niewypłacalności tego kraju – grecki rząd dawał do zrozumienia, iż w połowie miesiąca będzie zmuszony regulować bieżące płatności z tytułu rent i emerytur, a w kolejnych dniach należności z tytułu zapadającego zadłużenia.

Jeżeli, zatem po wczorajszym spotkaniu Eurogrupy (ministrów finansów państw strefy euro), jej szef J.C.Juncker twierdzi, iż nie ma szans na to, aby specjalne spotkanie ws. Grecji zostało zwołane, tak jak to wcześniej planowano na 13 października, to albo zupełnie nie wierzy w to co mówią Grecy (że negocjacje z kontrolerami Troiki przebiegały pozytywnie) i czeka na dokładny i wnikliwy raport nt. greckich finansów, albo jest w posiadaniu wiarygodnych informacji, iż Grekom wystarczy pieniędzy aż do połowy listopada (o czym wczoraj poinformował belgijski minister finansów) i przez takie działania próbuje wymusić na greckim rządzie podjęcie jeszcze dalej idących cięć wydatków budżetowych. Tyle, że jak pisałem wczoraj, Grecja jest już na „maksimum” swoich możliwości, a dalsze zaciskanie pasa, które będzie się już wiązać z masowymi zwolnieniami w budżetówce, może doprowadzić do poważnego wybuchu społecznego zadowolenia i sytuacja po prostu wymknie się spod kontroli. W efekcie nie dziwią spekulacje, jakie pojawiły się zaraz po komunikacie Eurogrupy – wpierw plotkowano o możliwej dymisji greckiego ministra finansów, a później nawet o odejściu samego premiera Papandreou (Financial Times Deutschland). Tym samym trzeba sobie jasno powiedzieć, że w sytuacji kiedy Europa nie ma przygotowanego żadnego planu ratunkowego, zwłaszcza mocnego wsparcia finansowego dla własnych banków, takie działania polityków, które mogą de facto prowadzić do coraz większych obaw, iż upadek Grecji nie będzie w pełni kontrolowany, są mocno niepoważne. Odpowiedź rynku w postaci dalszych spadków wspólnej waluty i umacniającego się dolara jest tutaj jak najbardziej oczywista…

Dzisiaj uwaga rynku skupi się na trzech kwestiach – pierwsza to spotkanie ministrów finansów państw Unii Europejskiej – być może dojdzie tutaj do jakiejś próby złagodzenia ostatniego stanowiska ws. Grecji, czy też przekazania rynkom sygnału, iż prace nad szerokim programem ratunkowym dla strefy euro są już zaawansowane (tylko, kto w to uwierzy, skoro nieustannie widzimy opór Niemiec w kwestii zlewarowania EFSF). Druga to wystąpienie szefa ECB w Parlamencie Europejskim – inwestorzy będą chcieli przekonać się jaka jest gotowość do dalszej pomocy ze strony faktycznego „szeryfa Eurolandu”, a trzecie kluczowe wydarzenie wtorku to wystąpienie Bena Bernanke przed Kongresem – ale czy szef FED może nas jeszcze czymś zaskoczyć? Szczegółową rozpiskę dzisiejszego kalendarium znajdą Państwo w oddzielnej sekcji.

EUR/PLN: Poniedziałkowe działania NBP na rynku podziałały stabilizująco na notowania EUR/PLN. Tym samym przedstawiany wcześniej scenariusz szerokiej konsolidacji pomiędzy 4,38-4dal jest aktualny. Dzisiaj może nas czekać podejście do górnej bandy, gdzie być może znów pojawi się NBP ze sprzedażą walut?

USD/PLN: Dolar coraz wyraźniej wspina się w górę – jeszcze wczoraj przetestowaliśmy okolice tegorocznych maksimów na 3,3640 i dzisiaj mogą one zostać pokonane. To będzie oznaczać, iż w tym tygodniu celujemy w strefę 3,40-3,43. Oczywiście w tym celu potrzebne będzie wsparcie ze strony dalej spadającego EUR/USD, z czym chyba nie będzie problemu…
EUR/USD:  Spadki nabierają tempa – jeszcze wczoraj wieczorem spadliśmy w okolice 1,3160, a dzisiaj dołek ten został pogłębiony. Z pozytywnych sygnałów na dziennych wskaźnikach wiele już nie zostało – wygląda na to, że siła trendu spadkowego może być coraz większa (wbrew temu co można było wcześniej sądzić). Mocne wsparcie to teraz rejon 1,3050 i psychologiczna bariera 1,30.  To jeszcze dzisiaj?

GBP/USD: Na fali wzrostu globalnego ryzyka traci też i funt, chociaż GBP/USD nie pokonał jeszcze dołka z 22 września na 1,5325. Niemniej szanse na jego testowanie jeszcze dzisiaj są dość duże.


Marek Rogalski

DM BOŚ (BOSSA FX)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj