Wczorajsze, drugie wystąpienie szefa FED przed Kongresem (tym razem przed Komisją Bankową Senatu) nie było już tak pozytywne dla rynków finansowych – Ben Bernanke dał wyraźnie do zrozumienia, iż bank centralny nie jest obecnie przygotowany na podjęcie ewentualnych dodatkowych działań w polityce pieniężnej. Tym samym QE3 (bądź coś zbliżonego) raczej nie pojawi się zbyt prędko – chyba, że sytuacja gospodarcza ulegnie gwałtownemu pogorszeniu.

Wczorajsze, drugie wystąpienie szefa FED przed Kongresem (tym razem przed Komisją Bankową Senatu) nie było już tak pozytywne dla rynków finansowych – Ben Bernanke dał wyraźnie do zrozumienia, iż bank centralny nie jest obecnie przygotowany na podjęcie ewentualnych dodatkowych działań w polityce pieniężnej. Tym samym QE3 (bądź coś zbliżonego) raczej nie pojawi się zbyt prędko – chyba, że sytuacja gospodarcza ulegnie gwałtownemu pogorszeniu. To sprawiło, że dolar dalej odrabiał wcześniejsze straty. Sprzyjały temu dodatkowo informacje o odwołaniu piątkowego szczytu Unii Europejskiej – pierwszy tą informację podał irlandzki minister finansów, chociaż po krytycznych słowach niemieckiej kanclerz nt. tego spotkania, można było się spodziewać takiego rozwoju wypadków.

Wieczorem amerykańska waluta na chwilę znów znalazła się pod presją po tym, jak do agencji Moody’s straszącej obniżką ratingu, dołączył Standard&Poor’s. Zdaniem analityków S&P prawdopodobieństwo cięcia ratingu w ciągu najbliższych 3 miesięcy jest duże. Co ciekawe dodali oni, iż nie spadnie ono znacząco, nawet w sytuacji, kiedy politycy dojdą do porozumienia ws. podwyższenia limitu zadłużenia USA. Można się spodziewać, że wszystko będzie zależeć od wiarygodności (w kwestii przyszłej realizacji) osiągniętych porozumień, co do obniżenia ogromnego deficytu budżetowego w kwestii najbliższych lat. Tymczasem polityczny impas w USA nadal trwa. Agencja CNN doniosła, iż prezydent Obama może dzisiaj po południu (godz. 17:00) zwołać specjalną konferencję prasową na której wezwie Demokratów i Republikanów do osiągnięcia porozumienia i zaprosi na dalsze rozmowy w weekend.

Rynek zdaje się jednak nadmiernie nie przejmować ostatnimi działaniami S&P, a także politycznym impasem w USA (dzisiaj tanieje złoto) – widać, że część inwestorów zakłada, że czarny scenariusz w USA nie jest zanadto możliwy, a politycy mają jeszcze pewne poczucie odpowiedzialności za kraj (chociaż niektórzy z Tea Party najpewniej chcieliby doprowadzić do krytycznej sytuacji po 2 sierpnia, aby później mieć mocne argumenty za przyspieszeniem reform). Dolar zyskuje względem większości walut, znów w odwrocie jest euro, a inwestorzy znów interesują się szwajcarskim frankiem. Niemniej SNB (Narodowy Bank Szwajcarii) w osobie wiceprezesa Thomasa Jordana, zasugerował dzisiaj, iż bardzo uważnie monitoruje sytuację na rynku FX. Jordan pytany o możliwość interwencji przyznał jednak, iż byłaby ona możliwa w sytuacji, kiedy pojawiłyby się zagrożenia deflacją (to jednak rynek dobrze wie).

Około godz. 9:30 kurs EUR/USD naruszył barierę 1,41. Widać, że rynek boi się dzisiejszej publikacji testów wytrzymałościowych dla europejskich banków, które poznamy o godz. 18:00. I to jest kluczowa informacja. Nastroje psuje też fakt przesunięcia dzisiejszego szczytu ws. Grecji. Niemiecki minister finansów przyznał w jednym z prasowych wywiadów, że Europa powinna szybko pomóc Grecji, w przeciwnym razie rozszerzający się kryzys może zagrozić koncepcji euro.

Ciekawą sytuację mamy na dolarze australijskim. Waluta ta zaczęła wyraźnie słabnąć po tym, jak analitycy tamtejszych czołowych banków stwierdzili, że RBA mógłby w grudniu b.r. obniżyć stopy procentowe o 25 p.b., a w kolejnych miesiącach obciąć je o kolejne 75 p.b. Powodem miałyby być pogarszające się prognozy gospodarcze, w tym wzrost stopy bezrobocia. Tym samym temat inwestycji AUD może okazać się jedną z ciekawszych propozycji na najbliższe miesiące.

EUR/PLN: Wczoraj zwracałem uwagę na możliwość osłabienia się złotego, ale kluczowy w tym względzie był poziom 4,0450. Te okolice nie zostały jeszcze naruszone, chociaż nie można tego dzisiaj wykluczyć. W takiej sytuacji otworzy się droga na nowe szczyty (ponad 4,06) w przyszłym tygodniu. Mocne wsparcie to rejon 4,01-4,02.

USD/PLN: Kluczowy poziom 2,84-2,85 został dzisiaj rano złamany, co otwiera drogę do powrotu obserwowanych na początku tygodnia zwyżek. Wydaje się, że są szanse na testowanie 2,88-2,90 w dość krótkim czasie, chociaż wiele będzie zależeć od zachowania się EUR/USD.

EUR/USD: Rynek po środowym wyskoku w górę wyraźnie wraca do spadków. Wskazywany wczoraj poziom 1,41 został dzisiaj nieznacznie naruszony. Kluczowe będzie jednak dopiero złamanie strefy 1,4046-71, co byłoby już definitywnym sygnałem, że spadki przyspieszają i idziemy na test wtorkowego minimum na 1,3835 w kolejnych dniach. Preferowany scenariusz zakłada spadek w rejon 1,3750. Zanegowaniem tej koncepcji byłoby wyjście dzisiaj ponad poziom 1,42.

GBP/USD: Funt jest relatywnie mocny, wczoraj nie udalo się trwale zejść poniżej wsparcia na 1,61. Niewykluczone jednak, że ta próba zostanie dzisiaj ponownie podjęta. Preferowany scenariusz to „co najmniej” testowanie okolic 1,6050 w krótkim czasie. Zanegowaniem tego scenariusza byłoby wybicie ponad 1,62.


Marek Rogalski

DM BOŚ (BOSSA FX)
 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj