Dzisiaj rano notowania euro względem głównych walut pozostawały stabilne. Można odnieść wrażenie, że inwestorzy ochłonęli po tym, jak wczoraj szef Europejskiego Banku Centralnego „wylał kubeł zimnej wody na głowy” tych, którzy spodziewali się z jego strony kolejnych wskazówek, które przybliżyłyby do podwyżki stóp procentowych przez ECB jeszcze w tym roku (więcej o wystąpieniu J.C.Tricheta pisałem we wczorajszym raporcie popołudniowym).

Dzisiaj rano notowania euro względem głównych walut pozostawały stabilne. Można odnieść wrażenie, że inwestorzy ochłonęli po tym, jak wczoraj szef Europejskiego Banku Centralnego „wylał kubeł zimnej wody na głowy” tych, którzy spodziewali się z jego strony kolejnych wskazówek, które przybliżyłyby do podwyżki stóp procentowych przez ECB jeszcze w tym roku (więcej o wystąpieniu J.C.Tricheta pisałem we wczorajszym raporcie popołudniowym).
 
Wczoraj wieczorem głos zabrał też szef FED, ale jego słowa nie zdołały wykreować większego ruchu na rynkach. Bo Ben Bernanke w zasadzie powtórzył to, czego można było się spodziewać, chociaż jak zauważają obserwatorzy, jego nastawienie do gospodarki było nieco bardziej optymistyczne. Niemniej, jak wyraźnie podkreślił, nadal wymaga ona wsparcia ze strony banku centralnego. Amerykańska waluta pozostawała wczoraj wieczorem mocniejsza też za sprawą wydarzeń w Egipcie. Protesty na ulicach są coraz bardziej krwawsze i istnieje ryzyko, że sytuacja może ulec dalszemu zaostrzeniu i doprowadzić do sytuacji, w której prezydent Hosni Mubarak zrezygnuje ze stanowiska w najbliższych dniach. Zresztą „New York Times” już pisze o tym, jakoby amerykańskie władze przygotowywały taką ewentualność, w której władze miał by przejąć obecny wiceprezydent przy wsparciu armii, który miałby później powołać rząd tymczasowy składający się z przedstawicieli wszystkich ugrupowań politycznych w kraju. Taki scenariusz mógłby w krótkim terminie wzmocnić dolara, gdyż inwestorzy nie mieliby pewności, czy ta sukcesja władzy doprowadzi do uspokojenia nastrojów na egipskich ulicach.
 
Niemniej kluczowym impulsem będą dzisiaj dane z amerykańskiego rynku pracy, które poznamy o godz. 14:30. Oczekiwania kształtują się w okolicach 146 tys. nowych etatów w styczniu, ale scenariuszy może być dużo, łącznie z tym, że odczyt będzie ujemny (-5 tys.), co prognozuje chociażby japoński bank Nomura. Jego specjaliści zwracają tutaj uwagę na bardzo trudne warunki pogodowe w USA, które w styczniu mogły znacząco ograniczyć mobilność pracowników – więcej o wpływie tych danych na rynek piszę w subiektywnym kalendarzu.
 
Złoty dzisiaj rano pozostaał stabilny, chociaż widać, że EUR/PLN nie jest w stanie zejść poniżej 3,8950, który to poziom wyznacza linia trendu wzrostowego pociągnięta od minimum z 12 stycznia b.r. Z kolei dolar utrzymał się powyżej naruszonego wczoraj po południu istotnego poziomu oporu 2,85 zł i rano był notowany wokół 2,87 zł. Wpływ na złotego będą mieć dzisiaj dane z amerykańskiego rynku pracy, które będą mieć wpływ na poziom globalnego ryzyka. Jeżeli odczyt będzie słabszy i dolar na tym straci, to złoty zyska, ale tylko nieznacznie w relacji do dolara, a osłabi się względem pozostałych walut.
 
EUR/PLN: Linia trendu wzrostowego wyrysowana od dołka z 12 stycznia cały czas „pracuje”. Dzisiaj strefą wsparcia są okolice 3,8950-3,9000. Dzienne wskaźniki zdają się potwierdzać ruch w górę. Tym samym bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest zwyżka w okolice 3,92 i być może naruszenie tego poziomu pod koniec dnia.
 
USD/PLN: Złamanie poziomu 2,83 i dalej 2,85 to sygnały, że można poważniej rozważać formację „2B” w ujęciu dziennym. Dodatkowo zwyżka została potwierdzona przez dzienne wskaźniki. Niemniej do tego, aby formacja „2B” mogła zacząć w pełni „pracować”, konieczne będzie naruszenie jej linii szyi, czyli oporu widocznego na 2,90-2,91. A to dzisiaj wydaje się być mało prawdopodobne. Na razie opór w rejonie 2,87-2,88 może okazać się skuteczny, a notowania mają szanse powrócić w stronę wsparcia na 2,85, a nawet spróbować nieznacznie je naruszyć. Nie oznacza to jednak, że w perspektywie kilku kolejnych dni dolar będzie tracił (mówimy tylko o tzw. ruchu powrotnym do 2,83-2,85).
 
EUR/USD: Rejon mocnych wsparć na 1,3567-80 nie został wczoraj przetestowany, co może świadczyć o pewnej sile rynku. Dzienne wskaźniki rysują już jednak średnioterminowe sygnały sprzedaży, a wstępne sygnały do formacji „2B” wczoraj już padły – to naruszenie 1,3722-58, które to okolice stały się teraz mocnym oporem. Nie można jednak wykluczyć, że dzisiaj rynek spróbuje je przetestować, a nawet nieznacznie naruszyć – po publikacji danych o godz. 14:30, gdyby okazały się zaskakująco słabe. W takim układzie w perspektywie średnioterminowej możnaby rozważać też formację lekko nachylonej w górę formacji „głowy i ramion” z linią szyi w okolicach 1,3610 i prawym ramieniem w okolicach 1,3800-1,3850. Oczywiście złamanie wspomnianych 1,3567-80 zaneguje ten scenariusz i będzie oznaczało przyspieszenie spadków.
 
GBP/USD: Wczoraj wprawdzie nie udało się przetestować okolic 1,63, ale ukształtowana na dziennym wykresie świeca spadkowa daje wyraźne ostrzeżenia. Brakuje ich jednak na dziennych wskaźnikach, stąd też nie można wykluczyć, że rynek ponownie spróbuje zaatakować wczorajszy szczyt na 1,6277 w ciągu najbliższych godzin. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że oczekiwania rynku jakoby Bank Anglii mógłby w tym roku zacieśnić politykę oparte o serię lepszych danych z ostatnich dni (indeksy PMI) mają kruche podstawy – tak jak analogiczne nadzieje w przypadku Europejskiego Banku Centralnego. Stąd też w średnim terminie powinniśmy odbić się trwalej w dół od 1,63 i kierować się w stronę 1,5350. Ważne poziomy na dziś to 1,6186 i 1,6229, oraz z dołu 1,6120-35.
 
 
Marek Rogalski 

DM BOŚ (BOSSA FX)
 
 
 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj