Bank Szwajcarii nie będzie dłużej bronił kursu franka na poziomie 1,20 wobec euro – ten krótki komunikat Szwajcarów spowodował wczoraj totalną panikę na rynku walutowym. Stało się to, co jeszcze niedawno wydawało się niemożliwe: po raz pierwszy w historii frank szwajcarski był droższy niż euro. Bez problemu pękła też granica 4 złotych za franka, potem 4,50 i wreszcie 5 złotych, sięgając przez chwilę nawet 5,19. Jak pisze portal Money.pl, oznacza to bardzo poważny problem dla posiadaczy kredytów we frankach szwajcarskich. Taki kurs franka oznacza, że ich zadłużenie znacząco wzrośnie.

– Bank Szwajcarii utracił jakąkolwiek wiarygodność – stwierdził krótko w rozmowie z Money.pl Marcin Kiepas, szef działu analiz w firmie brokerskiej Admiral Markets. – Jeszcze niedawno jeden z członków zarządu SNB mówił, że obrona poziom 1,20 wobec euro to absolutna podstawa ich polityki monetarnej. Najwidoczniej bank centralny nie był już w stanie bronić kursu.

Chociaż granica 5 złotych za franka została przekroczona tylko na chwilę, to wniosek z wczorajszych wydarzeń jest jeden: Polacy mogą na długi czas zapomnieć o franku na poziomie poniżej 3,50 złotego. – Nowy punkt odniesienia dla tej waluty to teraz 4 złote – uważa Marcin Kiepas. Marek Rogalski, analityk walutowy DM BOŚ idzie jeszcze dalej: – Przedział notowań franka na najbliższe tygodnie to 4,15-4,45 złotego – szacuje.

Przypomnijmy, że są to okolice poziomu notowanego w lipcu 2011 roku, gdy mieliśmy do czynienia z bardzo mocnym osłabieniem złotego. Kryzys w strefie euro spowodował wtedy, że inwestorzy zaczęli masowo kupować franka jako bardzo bezpieczną inwestycję. Bank Szwajcarii stwierdził wówczas, że mocny frank szkodzi tamtejszym eksporterom i rzucił się do obrony franka na granicy 1,20 wobec euro. Dlatego wczorajsza decyzja jest tym bardziej zaskakująca.

Doniesienia ze Szwajcarii to fatalna wiadomość dla wszystkich osób, które zaciągnęły kredyty hipoteczne we franku. Przed bardzo wyraźnym wzrostem wysokości spłacanych rat raczej nie obroni ich jednoczesna decyzja Banku Szwajcarii, który zdecydował się na obniżkę stóp procentowych do pułapu poniżej zera. Trudno bowiem oczekiwać, by polskie banki zgodziły się na cięcie oprocentowania kredytów do ujemnego poziomu.

– Oprocentowanie kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich składa się najczęściej z dwóch elementów: stałej marży banku i stawki bazowej, którą jest LIBOR 3M. Jest ona zmienna i aktualizowana przez banki zazwyczaj co kwartał. W takiej sytuacji wraz ze spadkiem LIBORu obniża się oprocentowanie kredytów. Okazuje się jednak, że nie wszystkie banki są przygotowane na wprowadzenie ujemnej stawki. Sytuacja taka nie została przewidziana w umowach kredytowych, co niestety daje możliwość interpretowania niektórych zapisów na korzyść banków. Inne zabezpieczyły się już wcześniej i nie przewidują możliwości obniżenia stawki poniżej zera – tłumaczy Konrad Pluciński, ekspert MarketMoney.pl.

Frank w cenie 4 złotych oznacza, że większość osób, które zaciągnęły kredyty hipoteczne w tej walucie w okresie boomu z 2007 i 2008 roku płaci już w tej chwili ratę o prawie 50 procent wyższą niż na początku spłacania zobowiązania – szacuje portal Money.pl. Rata nie skoczyła jeszcze drastyczniej tylko dlatego, że w tym samym czasie stopy procentowe w Szwajcarii (i tym samym stawka LIBOR3M, od której naliczane jest oprocentowanie kredytów) spadły z 2,7 procent do zera.

Raty kredytu we franku szwajcarskim
 
Rok/Prognoza
 Rata (zł)
 
2007
 1 615
 
2008
 1 599
 
2009
 1 492
 
2010
 1 687
 
2011
 1 905
 
2012
 1 766
 
2013
 1 766
 
2014
 1 819
 
2015
 2 088
 
Frank 4 zł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj