Magia tytułu „mgr” przestaje działać i to w szybkim tempie. Młodzi z dyplomami w ręku ustawiają się przed urzędami pracy czekając, aż ktoś wreszcie uchyli im drzwi kariery. To może prędko nie nastąpić. Frustracja rośnie, a wraz z nią… moda na szkoły zawodowe. To chwilowy trend czy zapowiedź przywrócenia równowagi na rynku pracy?

 
Kucharz, fryzjerka, kosmetyczka, spawacz – to tylko niektóre z profesji, w których można się realizować bez konieczności kończenia studiów wyższych. Przez lata jednak szkoły zawodowe uznane były za gorsze. Efekt? Liczba studentów w latach 2000 – 2010 wzrosła prawie dwukrotnie! Z drugiej strony, brakuje dziś rzemieślników z prawdziwego zdarzenia. Nasi fachowcy są rozchwytywani na rynku pracy  a wielu posiadaczy tytułu mgr musi zadowolić się pracą poniżej kwalifikacji. Wyjątek stanowią tu jedynie specjaliści z zakresu technologi informatycznych, którzy wg raportu Sedlak&Sedlak (2010) zarabiają średnio 3 500 złotych miesięcznie. – Sektor IT cały czas rozszerza pola swojej działalności i dlatego zatrudnia się w nim także osoby z wykształceniem zawodowym, wszystko zależy od specyfiki stanowiska – podkreśla Weronika Florkowska executive assistant w firmie PrimeSoft Polska. Widać zatem, że i bez tytułu magistra można nieźle zarobić! 
 
Zawodówki i technika wychodzą z cienia
 
Wszystko zaczyna się po gimnazjum. To wtedy nastolatki podejmują bardzo ważną decyzję o tym czy chcą iść do liceum, technikum czy szkoły zawodowej? Dotychczas królowały licea ogólnokształcące, które wybierało 44% młodych ludzi. Do szkół zawodowych trafiło 21 % uczniów,  do techników i szkół artystycznych 29%, a do liceów profilowanych 6% (dane: GUS 2010). Oznacza to, że 4 na 10 osób kończących gimnazjum wybiera się do liceum, po których prawdopodobnie zdecydują się  na studia wyższe. Jednak twórcy raportu GUS wskazują, że  w ostatnich latach obserwuje się wzrost zainteresowania szkołami, które przyuczają do konkretnego zawodu. Czego tam właściwie uczą?
 
Praca, która zawsze czeka
 
W zasadniczych szkołach zawodowych najpopularniejszym kierunkiem kształcenia są klasy inżynieryjno- techniczne, a także te związane z usługami dla ludności (np. kelner, opiekunka do dziecka ) lub architekturą i budownictwem. W technikach jest podobnie młodzi upodobali sobie głównie klasy inżynieryjno-techniczne, informatyczne lub związane z usługami dla ludności. Absolwenci tych szkół mogą liczyć na atrakcyjne propozycje pracy. Według informacji Simply Business,  murarze, hydraulicy czy stolarze mogą spróbować szczęścia w Wielkiej Brytanii. Praca czeka także w Polsce,  gdzie utrzymuje się wysokie zapotrzebowanie na osoby posiadające techniczne umiejętności, czyli np. operatorów wózków widłowych. Trend ten dotyczy zarówno mniejszych gmin, jak i wielkich aglomeracji: Dobrym przykładem może być gmina Swarzędz w Wielkopolsce, gdzie właśnie powstaje nowa inwestycja firmy Bros, w której zatrudnienie znajdzie ok. pół tysiąca fachowców. Zawsze potrzebni będą też kucharze czy mechanicy samochodowi. Dobrze rokują też stanowiska związane ze zdrowiem i urodą – od usług fryzjersko-kosmetycznych poczynając a na asystentach osób starszych kończąc. 
 
Ten wybór zaowocuje w przyszłości
 
Co w takim razie wybrać? Szkołę zawodową, technikum czy liceum a potem studia? Warto przemyśleć tę decyzję i nie kierować się tym, co wybierają koledzy. Jeżeli ktoś nie będzie lubił swojej pracy to nawet najbardziej rozchwytywany zawód nie pomoże. Z drugiej strony skończenie technikum nie zamyka drogi na uniwersytet, a może dać cenne doświadczenie. – Wszelkie analizy rynku pracy wskazują, że w przyszłości będziemy kilkakrotnie zmieniać swój zawód – mówi Dawid Nowicki z firmy Neptis S.A. – Dlatego ważne jest aby bez względu na wykształcenie być otwartym na nowe wyzwania i troszczyć się o wczesne zdobywanie doświadczenia – podkreśla Nowicki. 
 
 
Creandi

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj