W ubiegłym tygodniu największym echem odbiła się informacja o planowanej podwyżce podatków w Polsce w celu zmniejszenia deficytu budżetowego w kolejnych latach. Idea zmniejszania nierównowagi bilansowej państwa jest jak najbardziej słuszna. Wydaje się jednak, iż powinna odbywać się głównie poprzez zmniejszenie strony kosztowej związanej z ciągle rozrastającymi się wydatkami sektora państwowego, a nie poprzez zwiększanie obciążeń dla podatników. W ten sposób cały naród zapłaci za brak odwagi rządu do przeprowadzenia niezbędnych reform, które uporządkowałyby sektor publiczny. Wzrost podatków jest już praktycznie przesądzony, zatem wszystko wskazuje na to, że od przyszłego roku obowiązywać będą stawki VAT: 6%, 8% oraz 23%.

W ubiegłym tygodniu największym echem odbiła się informacja o planowanej podwyżce podatków w Polsce w celu zmniejszenia deficytu budżetowego w kolejnych latach. Idea zmniejszania nierównowagi bilansowej państwa jest jak najbardziej słuszna.

Wydaje się jednak, iż powinna odbywać się głównie poprzez zmniejszenie strony kosztowej związanej z ciągle rozrastającymi się wydatkami sektora państwowego, a nie poprzez zwiększanie obciążeń dla podatników. W ten sposób cały naród zapłaci za brak odwagi rządu do przeprowadzenia niezbędnych reform, które uporządkowałyby sektor publiczny. Wzrost podatków jest już praktycznie przesądzony, zatem wszystko wskazuje na to, że od przyszłego roku obowiązywać będą stawki VAT: 6%, 8% oraz 23%. Jednocześnie Ministerstwo Finansów zapowiedziało, że nie będzie podwyżki podatku dochodowego od osób fizycznych i prawnych oraz podwyżki składki rentowej. Wzrost VAT o 1 punkt procentowy planowany jest przez okres trzech lat, po których ma nastąpić powrót do obecnego poziomu. Tym samym Polska jest kolejnym państwem w Unii Europejskiej, który wdrożył plan działań zmierzający do zmniejszenia deficyt budżetowy w kolejnych latach.

Spośród zeszłotygodniowych danych, bardzo dobre wieści napłynęły z naszej części świata. Wskaźnik nastrojów w gospodarce Komisji Europejskiej w Strefie Euro wspiął się na najwyższy poziom od marca 2008 roku. Lipcowy odczyt wyniósł 101,3, wzrastając o 2,3 punktu m/m. Wzrost odnotował także wskaźnik obliczany dla całej Unii Europejskiej. Oznacza to powrót optymizmu wśród Europejczyków co do dalszych perspektyw gospodarczych. W dużym stopniu przyczynia się do tego dobra koniunktura w największej gospodarce Unii – w Niemczech, która napędza ożywienie również w pozostałych europejskich krajach. Systematycznej poprawie ulega niemiecki rynek pracy, gdzie stopa bezrobocia spadła już do poziomu 7,6%.

Na pogorszenie nastrojów inwestorów wpływały natomiast dane z amerykańskiej gospodarki. Choć sprzedaż nowych domów jednorodzinnych w USA była wyższa o 23,6% niż przed miesiącem to wynikało to z faktu, iż miesiąc wcześniej sprzedaż osiągnęła najniższy poziom w blisko 50-letniej historii tych danych. Rekonwalescencja rynku nieruchomości, który silnie ucierpiał na skutek największego kryzysu od II wojny światowej, zajmie zapewne jeszcze wiele czasu. Zamówienie na produkowane w USA dobra trwałe spadły o 1% w porównaniu do poprzedniego miesiąca. Dane rozczarowały rynek, który oczekiwał wzrostu zamówień o 1%. Również indeks ufności konsumentów Conference Board odnotował spadek. Wskaźnik osunął się w dół już drugi miesiąc z rzędu, do najniższego poziomu od 5 miesięcy. Wśród amerykańskich konsumentów wracają obawy o dalszą poprawę w gospodarce, w tym w szczególności sytuacji na rynku pracy. Gorszy sentyment konsumentów w USA będzie oddziaływał negatywnie na ponoszone wydatki konsumpcyjne, a te z kolei mają wpływ na sprzedaż detaliczną, która odpowiada za ponad 2/3 zagregowanego popytu w Stanach.

TRENDY

Lipiec okazał się bardzo dobrym miesiącem dla rynków akcji negując nienajlepszy wydźwięk wcześniejszych wydarzeń. W USA początek tygodnia przyniósł kontynuację wzrostów z ubiegłego tygodnia. Jednak nie powiodła się próba utrzymania indeksu S&P500 powyżej oporu na wysokości 1120 punktów. Jak do tej pory rozmiary korekty okazały się na tyle niewielkie, że indeks wciąż znajduje blisko poziomów, których sforsowanie zwiększyłoby prawdopodobieństwo na kontynuację trendu w kierunku tegorocznych szczytów.

Spośród indeksów giełdowych państw rozwiniętych największe tygodniowe wzrosty odnotował grecki indeks ASE. Po zmniejszeniu obaw o bankructwo w kraju Hellenów inwestorzy odnawiają długie pozycję na wcześniej wyprzedawanych w pośpiechu papierach udziałowych. Choć w ciągu ostatniego miesiąca indeks zyskał już 17,3% to od początku bieżącego roku traci jeszcze 23,4.

Natomiast wśród krajów wschodzących bardzo dobre tygodniowe wyniki odnotowały trzy z czterech państw wchodzących w skład BRIC. Indeksy w Brazylii, Rosji i Chin zamknęły się blisko 2% powyżej wartości sprzed tygodnia. Tydzień na minusie zakończyły Indie, gdzie coraz większy problem stanowi inflacja. Bank Centralny Indii już trzeci raz w tym roku podniósł podstawową stopę procentową w tym kraju. Tym razem wzrosła ona o 50 pkt bazowych, do poziomu 4.5%.

W Polsce indeksy giełdowe zakończyły tydzień na niewielkich plusach. Indeks WIG20 jak i mWIG40 zyskały blisko 0,6%, nieco słabiej wypadł indeks małych spółek – sWIG80. W obecnej sytuacji wydaję się, że przebicie oporów to tylko kwestia czasu. Wzrastają szansę, że już w nadchodzącym tygodniu indeks blue chipów znajdzie się powyżej poziomu 2500 punktów. Z drugiej strony, rynki finansowe są na tyle nieprzewidywalne, iż w każdej chwili może nastąpić również nieoczekiwany zwrot akcji.

RYZYKO

Lipiec upłynął pod znakiem zmniejszania się awersji do ryzyka. Kolejny tydzień z rzędu spadły notowania CDSów na dług państw. Największe spadki odnotowano w Portugalii, Włoszech, Hiszpanii i Wielkie Brytanii, co potwierdza powrót sentymentu inwestorów do Europy. Indeks VIX, nazywany często „indeksem strachu” pozostał praktycznie na niezmienionym poziomie. Odzwierciedla on implikowaną zmienność indeksu S&P 500, wyliczoną na podstawie notowań opcji.

Marek Arent

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj